Czerwiec na globalnych rynkach walutowych - frank najmocniejszy w historii

Przez większość 2009 roku notowania EURCHF należały do najmniej zmiennych na rynku. To jednak efekt obecności na rynku Narodowego Banku Szwajcarii (SNB). Wobec notowanej poprawy w szwajcarskiej gospodarce władze SNB uznały, iż przeprowadzane na gigantyczną skalę interwencje nie są już konieczne, a niefortunny sposób komunikacji zmiany podejścia w polityce kursowej przyczynił się do potężnego umocnienia franka.

Czerwiec na globalnych rynkach walutowych - frank najmocniejszy w historii
Źródło zdjęć: © X-Trade Brokers

06.07.2010 | aktual.: 06.07.2010 12:58

Przez większość 2009 roku notowania EURCHF należały do najmniej zmiennych na rynku. To jednak efekt obecności na rynku Narodowego Banku Szwajcarii (SNB). Wobec notowanej poprawy w szwajcarskiej gospodarce władze SNB uznały, iż przeprowadzane na gigantyczną skalę interwencje nie są już konieczne, a niefortunny sposób komunikacji zmiany podejścia w polityce kursowej przyczynił się do potężnego umocnienia franka.

Na rynku już zaczęło mówić się o powrocie parytetu w notowaniach USDCHF. Jakie konsekwencje ma tak duży ruch w notowaniach franka i czy dalsze jego umocnienie jest uzasadnione?

EURCHF, USDCHF - co dalej z notowaniami franka szwajcarskiego?

Jeszcze 23 maja notowania EURCHF były bliskie 1,46, 1 lipca było to już historyczne minimum 1,3071. Co więcej, tak duży ruch na tej historycznie raczej stabilnej parze nastąpił po tym, jak w 11 z poprzednich 12 miesięcy frank zyskiwał wobec euro, co z kolei było następstwem nieco mniej konsekwentnego, ale dużego w skali umocnienia rozpoczętego w listopadzie 2007 roku od poziomu 1,68. Aby zrozumieć powody tak dużego ruchu w trakcie ostatnich kilku tygodni należy cofnąć się przynajmniej do okresu tuż po upadku Lehman Brothers.
Jesienią 2008 roku okazało się, iż europejskie banki mają problem z finansowaniem pozycji dolarowych i we frankach, czego efektem był m.in. spadek notowań EURCHF z ponad 1,60 do ok. 1,45. W połączeniu z załamaniem w globalnym handlu skłoniło to SNB do podjęcia interwencji na rynku walutowym, celem zapobieżenia dalszemu umocnieniu franka. Przez większość 2009 roku kurs EURCHF nie spadał poniżej 1,50, który to poziom był domniemanym dopuszczonym przez SNB minimum. Poziom ten został przełamany dość przypadkowo w grudniu 2009 roku w trakcie sesji azjatyckiej, prawdopodobnie wykorzystując brak czujności Banku Szwajcarii. Od tamtego czasu frank stopniowo umacniał się wobec euro, ale ruch ten był spowalniany przez SNB.
W ostatnim czasie pojawiły się jednak dwa silne podażowe elementy. Po pierwsze, kryzys zadłużenia w Europie wywierał negatywną presję na euro i nie było powodu, aby frank tracił do dolara czy jena w tym samym tempie. Po drugie, przedstawiciele SNB dość niefortunnie zasygnalizowali rynkowi, iż wobec poprawy koniunktury w szwajcarskiej gospodarce nie ma już potrzeby interwencji rynkowych. Połączenie tych czynników było wprost zaproszeniem do kupowania franka. Po tak dużym ruchu pojawia się pytanie, czy frank nadal będzie zyskiwał, czy też może ruch był przesadnie duży i powinien zostać skorygowany?

Silny frank ma dwojakie konsekwencje dla szwajcarskiej gospodarki – negatywny wpływ na eksport oraz deflacyjny wpływ na ceny. Obydwie są poważne. Według szacunków EBC 1% umocnienie euro przekłada się na spadek PKB o 0,08% strefy euro na przestrzeni 6 kwartałów, choć największy wpływ widoczny jest w trzecim kwartale. W przypadku Szwajcarii i franka ten wpływ zapewne będzie znaczenie większy. Po pierwsze udział eksportu w PKB Szwajcarii jest nieporównywalnie większy (ponad 52% wobec 36% dla strefy). Po drugie wspomniany wpływ z pewnością nie ma charakteru stałego.

Eksporterzy z pewnością inaczej zareagują na spadek notowań z poziomu 1,45 do rekordowo niskich 1,32-1,33 niż zareagowali na spadek podobnej skali z 1,60 do 1,45 jesienią 2008 roku. Po pierwsze, oczywistą różnicą jest punkt startowy. Po drugie wcześniejszy ruch mieścił się w zakresie wahań historycznych, obecny wyszedł poza ten zakres zdecydowanie dołem. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że o ile pierwszy ruch mógł zaowocować w dużym stopniu obniżeniem marży, obecny może w dużo większym stopniu zmusić firmy do ograniczenia wolumenu. Wreszcie warto pamiętać o ograniczeniach fiskalnych w strefie euro, które również wpłyną negatywnie na popyt na szwajcarski eksport. Choć dokładne oszacowanie wpływu kursu na szwajcarski PKB w obecnych okolicznościach jest zadaniem karkołomnym, wydaje się, iż wpływ ten będzie wyraźnie negatywny, być może nawet stawiający ożywienie w kraju Helwetów pod znakiem zapytania.

Niemniejszym zagrożeniem dla szwajcarskiej gospodarki jest deflacja. W kwietniu bieżącego roku ceny producenta i konsumenta wzrosły po raz pierwszy w relacji rocznej od stycznia 2009. Wzrost ten jest jednak ograniczony. Udział krajów UE w szwajcarskim imporcie (80%) jest jeszcze większy niż w eksporcie, stąd przynajmniej część ruchu w notowaniach EURCHF dość szybko powinna zostać odzwierciedlona w dynamice cen producenta, a nieco później – konsumenta. Oczywiście rynek nie będzie czekał na podsumowanie konsekwencji mocnego franka, stąd warto wypatrywać wspomnianych konsekwencji we wskaźnikach wczesnego ostrzegania, np. indeksie PMI czy wskaźniku PPI.
Podsumowując wątek fundamentalny, umocnienie franka względem euro wydaje się przesadne. Nie oznacza to jednak, iż w krótkim okresie (np. zanim napłyną słabsze dane ze Szwajcarii) nie może być kontynuowane lub że musi zostać odwrócone w 100%. Warto natomiast zwracać uwagę na trzy elementy:
° ewentualne negatywne konsekwencje dla szwajcarskiej gospodarki – zwłaszcza wskaźniki wyprzedzające (PMI, PPI)
° wypowiedzi z SNB – szwajcarscy bankierzy prawdopodobnie zdali sobie sprawę ze swoich niefortunnych wypowiedzi i być może zdecydują o kolejnych interwencjach
° sytuacja z zadłużeniem krajów z Południowej Europy – to jak dalej będzie rozwijał się kryzys będzie miało wpływ na notowania euro – również wobec franka; warto obserwować premie od długu krajów PIIGS

Od strony technicznej trend spadkowy na parze EURCHF od października 2007 roku jest wciąż kontynuowany. Miesiąc czerwiec był wyjątkowy pod względem siły ruchu, gdyż poprzednie spadki, o tak dużej skali, wystąpiły na tym rynku w październiku 2008 roku (niebieski prostokąt). Dynamika spadków czerwcu wynikała z realizacja formacji trójkąta rozszerzającego się, która to formacja pojawiła się na interwale tygodniowym. Cel formacji, czyli jej wysokość został zrealizowany poziomie 1,3220.

Aktualnie notowania EURCHF znajdują się w niebieskim kanale spadkowym, który jest kluczowym dla zachowania się tej pary walutowej, gdyż dolne i górne ograniczenie kanału powinno stanowić miejsca wsparcia i oporu. Obecnie przetestowana została linia odłożona po minimum z października 2008 roku co może doprowadzić do większej korekty z pierwszym oporem w okolicach 1,4300.

Majowe wzrosty na parze USDCHF dotarły do długoterminowej niebieskiej linii trendu poprowadzonej po szczytach z końca lutego 2006 roku oraz połowy listopada 2008. Spowodowało to dynamiczny zwrot na opisywanym instrumencie, przyczyniając się do spadków które zniosły wypracowane w ubiegłym miesiącu umocnienie amerykańskiej waluty w stosunku do szwajcarskiego franka. Potwierdzeniem odwrotu było przełamanie zielonej linii trendu poprowadzonej po lokalnych dołkach z końca listopada 2009, stycznia oraz marca 2010 roku. Aktualnie kurs USDCHF znajduje się na wsparciu wynikającym ze zniesienia Fibonacci’ego – 61,8% ostatnich wzrostów, kolejne wsparcie to okrągły poziom 1.0500. Pierwszy opór to okolice poprzednich lokalnych szczytów 1,0850.
W szerszej perspektywie, prowadząc dodatkowo niebieską linię trendu po minimach z marca 2008 oraz listopada 2009 roku powstaje duża formacja trójkąta symetrycznego i na chwilę obecną prawdopodobnym jest scenariusz z testem tej właśnie linii w okolicach zniesienia 88,6% czyli 1,0100. Warto jednak zwrócić uwagę, iż taki ruch zakładałby dalszy spadek EURCHF (z opisanymi wcześniej konsekwencjami fundamentalnymi), wzrost EURUSD lub kombinację powyższych.

EURUSD – szansa na większe wzrosty?
Notowania EURUSD w ubiegłym miesiącu ulegały dużym wahaniom, po początkowych zniżkach i ustanowieniu nowego minimum w obecnym ruchu spadkowym, na poziomie 1,1876 rozpoczął się gwałtowny zwrot co spowodowało wyrysowanie prawie idealnej formacji młota w okolicach dołka z października 2008 roku - 1,2330. Jedynie górny cień opisywanej świecy może poddać ją w wątpliwość, gdyż może przypominać szpulkę. W dłuższej perspektywie, po obecnej korekcie, dalej realnym scenariuszem jest test wsparcia w okolicach poziomu 1,1700.
Natomiast na wykresie dziennym, wspomniane dynamiczne wzrosty, przyczyniły się do powstania struktury przypominającej formację Głowy z Ramionami. Cel formacji to jej wysokość na poziomie 1,3050. Aby jednak kurs tam dotarł, muszą zostać pokonane istotne poziomy oporu jakimi są górne ograniczenie kanału wzrostowego wraz z poziomem 1,2670, a także niebieska linia trendu poprowadzona po szczytach z grudnia 2009 roku oraz kwietnia 2010. Zanegowaniem struktury będzie zejście kursu poniżej poziomu 1,2150 i kontynuacja spadków w dużej formacji klina rozszerzającego się.

USDJPY - w rytm korekty na Wall Street

Miesiąc czerwiec upłynął pod znakiem znaczącego umocnienia japońskiej waluty względem amerykańskiego dolara. Aby przeanalizować aktualny ruch na tej parze należy cofnąć się do dnia 6 maja, gdyż wtedy miała miejsce nietypowa sytuacja na giełdzie w Stanach Zjednoczonych, związana z pomyłką i realizacją automatycznych zleceń. Część z tych transakcji została anulowana, jednak ślad na rynku USDJPY w postaci dużego dolnego cienia pozostał.

W związku z genezą tego ruchu, może on zostać w pewnym stopniu pominięty przy analizie tego instrumentu, a za właściwy dołek można przyjąć poziom 88,95 z dnia 20 maja. Korekta, która wykształciła się pod koniec maja, trwała do początku czerwca i zniosła 61,8% spadków, który to poziom Fibonacci’ego stał się bardzo istotnym oporem, co na wykresie dziennym potwierdziła duża czarna świeca. Tym samym został zapoczątkowany ruch spadkowy jako fala 3, bądź też fala C. Kluczowym jest tutaj niebieski kanał spadkowy, a zwłaszcza linia poprowadzona po lokalnych szczytach, gdyż jej przebicie bez wykształcenia fali 4 i 5 powinno spowodować dynamiczne umocnienie się dolara względem jena.

Natomiast jeśli kurs pozostanie we wspomnianym kanale, wtedy kluczowymi będą nadal zniesienia poprowadzone dla całej struktury wzrostowej od końca listopada 2009 do początku maja 2010 roku. Obecnie pierwsze wsparcie to zniesienie 78,6% - 87,00, a w przypadku kontynuacji spadków 88,6% - 86,00. Gdyby w najbliższym czasie fala 3 miała być kontynuowana, wtedy niewykluczone, iż notowania USDJPY przebiją również dno na poziomie 84,95.

CHFPLN - straty trudne do odrobienia

Ostatnie tygodnie przyniosły gwałtowny wzrost na parze CHFPLN. Obecnie na wzrost ceny franka względem złotego nakładają się dwa ważne procesy. Pierwszy to odpływ kapitału związany z typową korektą rocznej hossy na rynkach globalnych. Wzrost awersji do ryzyka skłania inwestorów do pozbywania się złotego, który w tych okolicznościach tarci do wszystkich głównych walut. Tę część strat złotemu zapewne uda się w relatywnie niedługiej perspektywie odrobić. Drugi proces to jednak kwestia relacji notowań franka i euro, o której piszemy w pierwszej części tekstu. Tutaj odrobienie strat będzie znacznie trudniejsze i może okazać się, iż nawet w scenariuszu powrotu optymizmu na rynki finansowe, poziomów poniżej 2,65 na CHFPLN szybko nie zobaczymy (nie wspominając o niecałych 2,0 z połowy 2008 roku). Warto pamiętać, iż notowania złotego względem franka są wypadkową notowań par głównych z frankiem (EURCHF, USDCHF) i par EURPLN, USDPLN, w związku z czym bezpośrednia analiza techniczna pary CHFPLN nie ma większego sensu.

Przemysław Kwiecień
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.

eurozłotydolar
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)