Cztery na 10 miejsc pracy zajmą roboty. Niektóre zawody całkiem znikną
Urzędnik, agent ubezpieczeniowy, księgowy, bibliotekarz czy recepcjonista - to zawody, które w ciągu najbliższych lat mogą zostać zastąpione przez roboty. Według raportu opracowanego przez McKinsey&Company, niemal 50 proc. amerykańskich i europejskich miejsc pracy może zostać całkowicie zautomatyzowanych. Podczas gdy część zawodów znika z oferty rynkowej, powstają nowe miejsca pracy. Jeszcze 10 lat temu nie wiedzieliśmy, kim jest coolhunter, trendsetter czy tzw. UX Designer. Dziś to codzienność. Przyszłością są zaś zawody kreatywne - animator wolnego czasu, aktor czy grafik.
08.10.2017 | aktual.: 08.10.2017 16:19
Duże zmiany czekają rynek biurowy, finansowy oraz niektóre zajęcia związane z logistyką, transportem i handlem. - Efekty postępu technologicznego możemy obserwować nie tylko w światowej gospodarce, ale przede wszystkim na rynku pracy. Produkcja, która znacząco wyparła rolnictwo, tym razem ustąpi miejsca usługom i to usługom korzystającym z nowych technologii, ze wskazaniem na zawody kreatywne, np. rozrywkę, czyli to, czego proces automatyzacji nie będzie w stanie przejąć – mówi Michał Młynarczyk, Prezes Devire, agencji rekrutacyjnej działającej w Polsce i Niemczech.
- Ponadto, dynamiczny rozwój sektora IT sprawia, że wzrasta zapotrzebowanie na specjalistów i ekspertów z tej branży, a stały postęp technologiczny wymusza powstawanie nowych zawodów. Z jednej strony w cenie są programiści, testerzy gier i animatorzy. Z drugiej strony wraca się do korzeni, a zawody niezwiązane z technologiami, ale ułatwiające życie (jak guwernantka, prywatny concierge, petsitter) przeżywają drugą młodość - dodaje.
Siła technologii
Wirtualni asystenci, których używamy na co dzień, np.: Alexa, Cortana, Siri, Google Now, czy chatboty to zautomatyzowane systemy, które już teraz wpływają na nasz styl życia. Na razie bazują na prostych rozwiązaniach, ale szacuje się, że w ciągu najbliższych kilku lat będą podejmować decyzje w naszym imieniu w bardziej złożonych scenariuszach, co umożliwi masowe przyjęcie się przełomowych technologii (takich jak samochody osobowe bez kierowcy itd.).
W przemyśle transportowym Uber, Google i Tesla pracują nad takim rozwiązaniem. W niektórych sklepach już dziś, obok tradycyjnych kas obsługiwanych przez ludzi, stoją kasy samoobsługowe. W tej chwili służą do usprawnienia obsługi, ale możliwe, że w przyszłości zastąpią całkiem kasjerów lub znacznie zmniejszą liczbę ich stanowisk. Z raportu przygotowanego przez PwC wynika, że cztery na 10 miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych jest narażonych na ryzyko zastąpienia go robotami – w tym, aż 61 proc. miejsc pracy w sektorze usług finansowych.
- Jednym z zawodów, który zostanie zastąpiony na globalnym rynku pracy, jest makler. Z obserwacji Devire wynika, że duża część instytucji finansowych w Polsce już dziś zatrudnia tzw. quant developerów, których zadaniem jest budowa samouczących się skryptów do analizowania oraz podejmowania decyzji inwestycyjnych. Takie rozwiązanie ma wyeliminować błędy związane z emocjonalnością ludzkich działań. Znikną również zawody tłumaczy, czy pracownicy działów obsługi klienta - mówi Michał Młynarczyk, Prezes Devire.
Z kolei w Wielkiej Brytanii na wysokie ryzyko utraty profesji najbardziej narażeni są pracownicy handlu detalicznego, produkcji, transportu, oraz usług administracyjnych i wsparcia. W raporcie stwierdzono również, że do roku 2030 najprawdopodobniej zautomatyzuje się do 10,4 miliona wszystkich miejsc pracy (Wielka Brytania). Okazuje się jednak, że w porównaniu z innymi krajami, najwięcej zawodów, które staną się niepotrzebne, jest w USA. W Niemczech zniknie 35 proc. profesji, w Wielkiej Brytanii 30 proc., natomiast w Japonii 21 proc. wszystkich zawodów.
Jakie zmiany nastąpią w IT?
Prawdziwe oblężenie na rynku pracy od wielu lat obserwujemy w branży IT. Jak wynika z badań IDC, już w 2014 r. przynajmniej 19 mln osób na świecie zajmowało się kodowaniem, w tym 11 mln robiło to zawodowo. Według analityków Evans Data (ED), do 2019 r. ich liczba wzrośnie o 45 proc. i przekroczy 26 mln. Jednocześnie, w samej Europie do 2020 roku ma powstać nawet milion nowych miejsc pracy w branży IT.
– Mimo tego, że średnia wynagrodzeń w IT w Polsce kształtuje się na poziomie 8 tys. zł, to nadal brakuje specjalistów w tej branży. Najwięcej zapytań obserwujemy dla programistów JAVA, .NET, PHP gdzie co miesiąc otwierane jest blisko kilka tysięcy nowych wakatów – podkreśla Mikołaj Makowski, Dyrektor Outsourcingu IT w Devire.
Okazuje się jednak, że nawet zawód programisty pomimo obecnego ogromnego zapotrzebowania, czy tzw. tworzenie kodu może zostać w dużej mierze zautomatyzowane. W dalszej perspektywie zmniejszy się popyt na typowych programistów, a wzrośnie na rzecz projektantów rozwiązań, analityków i koordynatorów projektów. Znikną też zawody związane z testowaniem oprogramowania i zostaną zastąpione przez testy automatyczne. Z obserwacji konsultantów Devire wynika, że coraz bardziej cenione będą tzw. umiejętności miękkie – komunikacja, praca zespołowa, umiejętność prezentacji.
- Obecnie wszystko rozstrzyga się na poziome wygody i funkcjonalności. Informatyka i technologia coraz bardziej wkradają się w naszą codzienność - nic dziwnego, ponieważ mają ułatwiać nasze życie. Prawdą jest, że tradycyjny rynek IT kurczy się. Wciąż jednak powstają kolejne rozwiązania, które wymagają ciągłych ulepszeń, optymalizacji, czy rozwoju. Tym samym powstają nowe specjalizacje i miejsca pracy w IT. Przykładowo, jeżeli dostawca usług medycznych wprowadzi opaski monitorujące na bieżąco stan zdrowia, będzie potrzebował programistów lub analityków posiadających wiedzę medyczną - tak, by stworzyć odpowiedni algorytm, który na podstawie otrzymanych danych zaalarmuje np. o arytmii serca pacjenta. Biorąc pod uwagę rozwój technologii, osoby zatrudnione w branży IT z pewnością nie mają powodów, by martwić się o zjawisko wypalenia zawodowego lub brak zatrudnienia. Nadal jest to najlepiej prosperujący sektor i tendencja ta będzie się utrzymywać - mówi Mikołaj Makowski, Dyrektor Outsourcingu IT w Devire.
Witamy w erze freelancerów
Przyszłością, która dzieje się już dziś, okazuje się tzw. job sharing, czyli elastyczny tryb pracy. Polega na tym, że stanowisko w formie pełnowymiarowej jest podzielone między dwóch lub więcej pracowników, zatrudnionych w niepełnym wymiarze pracy. Dla pracodawcy oznacza to redukcję kosztów, ponieważ zamiast utrzymywać dwa pełne etaty, może zaproponować jeden dwóm osobom. Z kolei pracownikowi, job sharing daje możliwość rozwoju pozazawodowego. Skutkiem tego, standardem stanie się 4-dniowy system pracy.
Powstanie również więcej czasu wolnego, który chcielibyśmy poświęcić na rozrywkę lub rozwój. W tym obszarze jest coraz większe zapotrzebowanie na pracowników, którzy będą zajmowali się organizowaniem czasu wolnego. Mniejsza ilość etatów jest również związana z rozwijającym się trendem wolnych zawodów, czyli freelancerów - tzw. wolnych strzelców - którzy sami decydują o tym, kiedy i jak długo pracują.
- Oprócz podejścia do czasu i wymiaru pracy zmieniają się także miejsca, w których pracujemy. Aż 70 proc. osób w wieku 36-45 lat przyznaje, że wygląd i aranżacja biura ma dla nich znaczenie, a 40 proc. twierdzi, że ma również wpływ na efektywność działania. Obecnie, największą popularnością cieszą się biura co-workingowe i co-creatingowe, które mają inspirować oraz zachęcać do współpracy i networkingu - podkreśla Michał Młynarczyk, prezes agencji rekrutacyjnej Devire.
Kariera na You Tube i nie tylko
W dobie technologii całkowicie zmienia się postrzeganie pracy. Obecnie rozkwit przeżywają zawody związane z budowaniem marki, czyli blogerzy, trendsetterzy, influencerzy, youtuberzy, ambasadorzy marek itp. Tutaj obserwujemy, coraz bardziej zacierającą się granicę między czasem prywatnym a zawodowym, ponieważ praca staje się stylem życia. Przykładowo, trendsetter, który promuje i kreuje trendy, zarabia pomiędzy 6 tys. a 20 tys. zł miesięcznie. Warto jednak zaznaczyć, że na takie zawody nie można patrzeć przez pryzmat pensji miesięcznej.
Doświadczeni YouTuberzy, prowadzący duże kampanie, jak np. znany gamer Rezigiusz, Marcin Stankiewicz lub słynny ze swoich pranków Wardęga mogą zarabiać od 100 tys. zł do 500 tys. zł. Zwykle dochód jest zależny od popularności, czyli ilości "like'ów", "subów" czy wejść na stronę internetową, a te niełatwo zdobyć. W związku z tym powstaje coraz więcej firm zrzeszających przedstawicieli wspomnianych zawodów, które wprowadzają automatyczne sposoby przeliczania "like'ów" na rzeczywiste zarobki. Pamiętajmy jednak, że prężnie rozwijająca się branża internetowa to tylko wierzchołek góry lodowej, bowiem współczesny rynek pracy otwiera przed nami nieskończoną ilość możliwości.
Nowe zawody powstają właśnie teraz
Zmieniające się potrzeby konsumentów oraz innowacyjne rozwiązania, wymagają pracowników wyspecjalizowanych w nowych dziedzinach. Uczestnicy rynku pracy muszą nieustannie się szkolić, aktualizować wiedzę, a nawet łączyć kwalifikacje. - Jednym z takich zawodów w branży IT jest UX Designer, czyli osoba, która dba o to, by tworzone produkty cyfrowe (strony internetowe, gry, aplikacje) były przyjazne dla użytkownika oraz, co najważniejsze, intuicyjne. UX designer musi łączyć w sobie wiedzę i umiejętności z kilku dziedzin - jest to zarówno wiedza psychologiczna, podstawy programowania i grafiki oraz umiejętności logicznego myślenia. Jakie studia? UX Designerami zostają często osoby po psychologii czy informatyce. To też ciekawa droga zawodowa po stosunkowo nowym w Polsce kierunku - kognitywistyce. Początkujący projektant może zarobić 4 tys. zł netto, jednak wraz z doświadczeniem zarobki wzrastają nawet do 12 tys. zł netto - mówi Aleksandra Juszczyk, konsultant z Devire.
Nie ulega wątpliwości, że najwięcej nowych profesji powstaje właśnie na pograniczu IT i innych dziedzin. Małgorzata Smolińska, Konsultantka Devire, podkreśla jednak, że w branży HR również obserwujemy nowe trendy, a coraz więcej obszarów działania organizacji obejmują analizy HR-owe – bardziej biznesowe niż płacowe.
- Kandydatów na stanowisko analityka HR najczęściej szukają korporacje professional services, czyli finanse, bankowość, ubezpieczenia, konsulting, usługi itd. Zarobki na poziomie specjalisty, podobne jak w obszarze Compensation&Benefits, kształtują się w przedziale 7-10 tys. zł brutto. W związku z tym, że HR analysis to nowa tendencja, to w działach typowo miękkiego HR są alokowane osoby znające się na matematyce, statystyce, absolwenci MIESI, które wykorzystując narzędzia informatyczne do wyliczania kosztów i zysków z zasobów ludzkich versus osiąganie ogólnych celów biznesowych organizacji – dodaje Małgorzata Smolińska.
Jakie zawody będą potrzebne w przyszłości?
Zdaniem ekspertów Devire, nowe zawody będą skupiać się na umiejętnościach, których nie zastąpią maszyny, czyli umiejętnościach kreatywnych. Należą do nich m.in.:
- Grafik
- Architekt
- Specjalista ds. customer experience
- Projektant obiektów do drukarek 3D
- Projektant rzeczywistości wirtualnej – VR
- Animator wolnego czasu
- Aktor
- Pracownik branży filmowej