Czy 3,5 zł za łubiankę to dużo? Spór o pracę przy zbiorze truskawek
Plantatorzy truskawek w Polsce stają przed wyzwaniem rosnących kosztów pracy. Wysokie stawki za zbiór owoców budzą kontrowersje wśród producentów, którzy zastanawiają się, jak podzielić się zyskami z pracownikami.
W tym sezonie plantatorzy truskawek w Polsce muszą zmierzyć się z rosnącymi kosztami pracy. Jak podaje sad24.pl, niektórzy oferują 3,50 zł za każdą zerwaną łubiankę. To wywołuje dyskusje na temat podziału zysków wśród pracowników. Czy może czas na zmianę sposobu wynagradzania?
Wysokie ceny truskawek na rynku skłaniają niektórych plantatorów do dzielenia się zyskami z pracownikami. Jednak takie podejście nie jest powszechne. W krajach takich jak USA czy Peru, pracodawcy nie praktykują podobnych rozwiązań, skupiając się na minimalizacji kosztów - pisze portal.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieci oszalały na punkcie tego napoju. O co chodzi z Wojankiem?
Przeciwnicy dzielenia się zyskami zadają pytanie, co stanie się w przyszłości, gdy ceny truskawek spadną. Czy plantatorzy będą w stanie utrzymać wysokie stawki dla pracowników? To dylemat, który może wpłynąć na dostępność siły roboczej w nadchodzących latach.
Niemcy zachęcają Polaków
Niemieccy rolnicy oferują Polkom pracującym przy zbiorach truskawek stawki sięgające 76 zł za godzinę. Tak wysokie zarobki to efekt rosnącej konkurencji o wykwalifikowanych pracowników sezonowych - informuje publiczny nadawca Mitteldeutscher Rundfunk. Poza pensją mogą oni liczyć na wiele udogodnień.
Gospodarstwo Martina Becka w Saksonii-Anhalt zatrudnia głównie kobiety z Polski. Ich wynagrodzenie jest jednym z najwyższych w branży, co przyciąga doświadczonych pracowników.
Polki zbierające truskawki w tym gospodarstwie mogą zarobić nawet 17-18 euro brutto za godzinę, czyli ok. 76 zł brutto za godzinę. Takie wynagrodzenie otrzymują najbardziej doświadczone pracowniczki. To znacznie więcej niż niemiecka stawka minimalna, która wynosi 12,82 euro (ok. 55 zł) za godzinę.