57 zł za truskawki. A tyle zapłacimy w sezonie

Nawet 57 zł za kg - tyle kosztują pierwsze polskie truskawki szklarniowe. Plantatorzy tłumaczą, że to bardzo droga produkcja, ale w tym roku "pogoda sprzyja". Ich zdaniem polskie owoce obronią się przed importowanymi, ale nie przed oszustami. Oto, ile mogą kosztować truskawki i kiedy będzie wysyp.

Na tańsze truskawki musimy poczekać co najmniej do maja
Na tańsze truskawki musimy poczekać co najmniej do maja
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

W mediach społecznościowych pojawiają się już pierwsze oferty sprzedaży polskich truskawek szklarniowych. Niektóre kosztują 55 zł/kg, inne 57 zł/kg.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

WIDEO

85 złotych za kilogram. Zawrotne ceny owoców na początku kwietnia

Pierwsze owoce są dostępne też w niektórych sklepach. W Lidlu za opakowanie polskich truskawek szklarniowych (250 g) w tygodniu przed Wielkanocą trzeba było zapłacić 11,99 zł, co przekłada się na 47,96 zł za kilogram.

48 zł/kg to naturalna cena, która nie odbiega od średniej wieloletniej. Truskawki szklarniowe w hurcie były po 40 zł/kg. Markety mają siłę oddziaływania na producentów, są mocnymi negocjatorami. Realnie zarobek dla producenta to przy tych cenach ok. 8 zł/kg - tłumaczy w rozmowie z WP Finanse Maciej Kmera, ekspert rynku hurtowego Bronisze pod Warszawą.

Dlaczego truskawki są drogie? Oto koszty plantatorów szklarniowych

O tym, jak wyglądają realia pracy przy truskawkach szklarniowych, opowiada nam Beniamin Pietruszka z firmy OVOC z Chodzieży niedaleko Piły (woj. wielkopolskie).

- Rozpoczęliśmy zbiory 1 kwietnia. Pogoda sprzyja, bo w tym roku mamy dużo słońca - ubiegłe lata były bardziej pochmurne. Temperatura w szklarni jest wystarczająca, więc jesteśmy w stanie uzyskać idealny klimat, przez co truskawka jest słodsza - zwraca uwagę.

Wysokie ceny pierwszych szklarniowych owoców mogą wynikać z wysokich kosztów, które ponoszą plantatorzy. - Produkcja szklarniowa jest bardzo droga. Dużym kosztem jest sadzonka - 90 proc. plantatorów w Polsce sprowadza ją z Holandii, a ta podrożała o 10 proc. Poza tym odmiana jest trudna, trzeba o nią bardzo dbać i uważać z podlewaniem - tłumaczy Pietruszka.

Poza tym ogromne wydatki generują budowa szklarni, a także ogrzewanie. - Przy truskawce szklarniowej jest dużo prac pielęgnacyjnych. Bardzo drogie jest posadzenie, a także przekładanie kwiatów. To przekłada się na większe koszty pracownicze, choć ludzi do pracy nie ma zbyt dużo - przyznaje plantator.

Kiedy wysyp truskawek w 2025 r.?

Na Broniszach polskie truskawki szklarniowe "pojawiają się sporadycznie na zamówienia konkretnych klientów, więc zaraz znikają". Nie ma ciągłości podażowej.

Kmera dopytywany o to, kiedy pojawi się ich więcej, wskazuje, że już nie rządzi niewidzialna ręka rynku, tylko "niewidzialna ręka pogody". - Truskawki potrafią naprawdę bardzo przyspieszyć, pod warunkiem że dostaną ciepło i słoneczne warunki. Jeśli ta pogoda się utrzyma, to myślę, że po świętach podaż truskawki będzie bardziej zauważalna - prognozuje.

Z kolei truskawki pochodzące z tuneli, które zajmują więcej powierzchni uprawnych w Polsce, powinny zdaniem eksperta pojawić się w okolicach 25 kwietnia, czyli w weekend po Wielkanocy. - Jeśli pogoda pozwoli, to na początku maja pojawią się truskawki spod włókniny, czyli typowo gruntowe, później będzie zbiór bez osłon - wyjaśnia.

Ostatnie pogodowe zawirowania to wyzwanie dla plantatorów. Na początku kwietnia z dnia na dzień temperatury zmieniły się o kilkanaście stopni, a przymrozki występowały w całym kraju.

- Najbardziej narażone na przymrozki były truskawki, które były wcześniej przykrywane, ich kwiaty mogły zostać uszkodzone przez niską temperaturę. Wszystko jednak zależy od położenia plantacji - mówi WP Finanse Gustaw Jędrek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej.

Niektórym udało się obronić swoje plantacje.

- Zdążyliśmy okryć większość odmian, więc udało nam się uchronić owoce przed przymrozkiem. Obecnie jesteśmy na etapie przygotowywania plantacji, plewienia, obserwujemy i chronimy owoce przed szkodnikami. Czekamy aż zakwitną - zaznacza w rozmowie z WP Finanse Joanna Ludwik z Wilczy (woj. śląskie), która uprawia truskawki na podwyższonych zagonach.

Z jej obserwacji wynika, że owoce dojrzewały znacznie szybciej w ubiegłym roku, a w tym sezonie będzie standardowo. - Długie, zimne noce spowolniły wegetację. Myślę, że truskawki pojawią się w okolicach połowy maja - prognozuje.

Na tej plantacji można rezerwować truskawki i Ludwik przyznaje, że już pojawiają się pierwsze zamówienia. - Ludzie już pytają, ale cały czas mówimy, że trzeba uzbroić się w cierpliwość - podkreśla.

Plantatorzy o cenach truskawek i zagrożeniach

A co z cenami truskawek w szczycie sezonu?

- Wraz ze wzrostem podaży cena będzie spadać. Spadki mogą być skokowe - tak jak np. w przypadku pomidorów krajowych, których ceny spadły o około 40 proc. w ciągu trzech dni, bo pogoda przyspieszyła dojrzewanie. Ze 100 zł za karton cena nagle spadła do 60 zł. Jeśli upalna i słoneczna pogoda się utrzyma, to te spadki będą jeszcze szybsze - wyjaśnia Kmera.

Z kolei plantatorzy są dość zgodni w prognozach dotyczących cen truskawek w 2025 r. - Myślę, że w sklepie truskawki mogą kosztować ok. 20 zł/kg. Będzie to podobna cena jak w ubiegłym roku - przewiduje Pietruszka. Również plantatorka z Wilczy "ma nadzieję", że przynajmniej na początku ceny wyniosą około 20 zł/kg.

Zanim jednak doczekamy się polskich truskawek, musimy zadowolić się owocami z importu. Kmera wskazuje, że na Broniszach 90 proc. importowanych truskawek pochodzi z Grecji.

- To są owoce, które ładnie wyglądają i bardzo dobrze smakują. Są doceniane przez konsumentów aglomeracji warszawskiej. Pytają o grecką, a hiszpańską omijają szerokim łukiem - przyznaje ekspert.

Zdaniem plantatorów importowane truskawki nie są dość dużym problemem, ponieważ "polskie owoce bronią się jakością". - Staramy się zbierać jak najbardziej dojrzały owoc. Mniej dojrzała truskawka ma 7 briksów cukru (czyli ma 7 proc. cukru w swoim soku - przyp. red.), a jeśli mocniej się przyłożymy i dopilnujemy pracowników, to potrafi mieć nawet 11 briksów. To duża różnica, którą klient jest w stanie odczuć - wyjaśnia Pietruszka.

Jednak jak zauważa nasz rozmówca, polska truskawka nie obroni się przed oszustami. - Niektórzy podają, że np. odmiana Malling Centenary to truskawka polska. Klientom trudno jest to zweryfikować, bo różnice są przede wszystkim w smaku - przyznaje.

Jak dodaje, warto dokładnie sprawdzać etykiety w markecie i weryfikować, czy gospodarstwo, które odpowiada za truskawki, faktycznie istnieje. W przeciwnym razie możemy zapłacić za polską truskawkę, a otrzymamy importowany owoc, która w ocenie plantatorów może być gorsza jakościowo.

Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse i money.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (49)