Czy opłaca się pracować za kółkiem?

Taksówkarz może zarobić na rękę około 5-6 tys. zł. Kierowca autobusu turystycznego znacznie więcej. Czy opłaca się pracować za kółkiem?

Czy opłaca się pracować za kółkiem?

31.12.2009 | aktual.: 31.12.2009 16:24

Taksówkarz może zarobić na rękę około 4 tys. zł. Kierowca autobusu turystycznego znacznie więcej. Kierujący tirami mówią, że ich pensje są niewystarczające.

Taksówkarz 4 tys. zł na rękę

Jan, taksówkarz od 10 lat, mieszka w Gdańsku, przejeżdża 200 km dziennie, 4 tysiące km miesięcznie. Twierdzi, że zarabia na rękę 4 tys. zł.

- Czasami mam dosyć tego siedzenia za kierownicą i robienia kursów za 9 zł - przyznaje. -Wyjeżdżam minimum, tyle ile potrzeba na opłacenie rachunków i bieżących potrzeb. Ale znam taksówkarzy, którzy potrafią jeździć nawet i 20 godzin bez przerwy. Ja zarabiam miesięcznie ok. 4 tys. zł. Ile można zarobić najwięcej w tym fachu? Nawet drugie tyle, ale to przy specjalnej okazji.

Jan pracuje w jednej z większych trójmiejskich firm taksówkarskich.
- Tak zdecydowanie bardziej się opłaca niż na własną rękę, bo zleceń jest więcej - wyjaśnia.

Oburza się, że teraz taksówkarzem może zostać każdy, że to nie jest już zawód zarezerwowany tylko dla zawodowych kierowców.

- Ostatnio spotkałem mojego dawnego znajomego, oficera marynarki wojennej, który powiedział mi, że niedługo zdaje egzamin z topografii miasta i będzie teraz jeździł taksówką – opowiada. - Taksówkami jeżdżą dziś przedstawiciele najróżniejszych zawodów. Są już nauczyciele, naukowcy, stoczniowcy - ironizuje.

Złości się też na władze miasta.
- Na Euro 2012 chcieliby, żeby wszystkie taksówki były jednakowe - kontynuuje. - Każdy musiałby zdobyć licencję, a to koszty rzędu dwudziestu kilku tysięcy zł. Kogo na to stać? Nie wiadomo, co w końcu zdecydują.

Kursy takie, jak ten, podczas którego rozmawiamy - za 45 zł - zdarzają mu się rzadko. Dlatego też woli nocne kursy, bo wtedy klienci wybierają dłuższe trasy.

- To nie chodzi o to, że dziś prawie każdy ma samochód - mówi. - Ludzi po prostu nie stać na to, by tak jak kiedyś jeździć taksówkami.

Nie jest wcale zaskoczony, kiedy wspominam o opowieściach innego taksówkarza, który zawoził klientowi pizzę z oddalonej o 100 metrów pizzerii albo podwoził kobietę na dystansie 200 metrów, gdzie czekał na nią syn.
- Ale ciągle zdarzają się jeszcze osoby, które codziennie jeżdżą do pracy taksówką - dodaje Jan.
Sam jednak takich klientów nie ma.
- Ja się tam z klientem nie zaprzyjaźniam – kwituje.

Osobisty kierowca prezesa 2 tys. zł na rękę

Janusz prawo jazdy zawodowe ma od 31 lat, za kółkiem pracuje od 24. W sumie 1,6 mln kilometrów pokonanych kilkoma samochodami.

- Zostać kierowcą, to było moje marzenie - podkreśla. - Nie wyobrażam sobie, żebym mógł robić cokolwiek innego. Po prostu lubię jeździć. Janusz jest kierowcą prezesa dużej firmy zajmującej się poszukiwaniem i eksploatacją złóż. Któregoś z kolei już prezesa.

- Teraz nie muszę jeździć tyle, co na przykład z prezesem, który nie miał prawa jazdy, więc sporo czasu spędzam za biurkiem jako dysponent - opowiada. - Dysponuję czasem pracy pięciu kierowców, którzy przywożą pocztę czy dostarczają dokumenty finansowe.

Bycie kierowcą prezesa niezależnie od tego czy on sam jest kierowcą, czy też nie, wymaga jednak pełnej dyspozycyjności - 24 godziny na dobę.

- Nieraz zdarzało mi się odebrać telefon późnym wieczorem lub w nocy - opowiada. - I trzeba było jechać. Ile zarabia się w tym fachu? Ja jestem zatrudniony na etacie i dostaję na rękę trochę ponad 2 tys. zł. Dorabiam sobie jeszcze po godzinach. W większych firmach kierowca dostaje dwa razy tyle co ja. Jest do dyspozycji całego zarządu, ja wożę tylko szefa.

Kierowca ciężarówki w Irlandii Około 6 tys. zł netto

Łukasz, kierowca samochodu ciężarowego w Irlandii – pokonuje ok. 1300 km Tygodniowo. Pracuje w firmie, rozwożącej opony samochodowe. Ma stałą pensję i pracuje zwykle 3 razy w tygodniu. Gdy wyjeżdża np. w środę, wraca w czwartek po południu i wtedy czeka go noc w samochodzie.
- Spokojnie można się utrzymać i jeszcze coś odłożyć. Ja po przeliczeniu na nasze pieniądze dostaję około 6 tys. zł - mówi Łukasz. - Razem ze znajomymi wynajmujemy dom i kiedy podzieli się czynsz na kilka osób wychodzi całkiem tanio. Zresztą teraz mieszkania w Irlandii jeszcze potaniały. Choć z drugiej strony praca stała się niepewna. Kryzys nie ominął naszej branży i tu też są zwolnienia.

Łukasz przyznaje, że jest to emigracja czysto zarobkowa. To jego trzeci rok za kierownicą. Pierwsza praca? Ojciec kolegi potrzebował kierowcy do swojej firmy. Zgłosiłem się i tak już zostało. Tylko firmy zmieniam.
To ile czasu za kierownicą spędza kierowca zależy od tego, jakie trasy się pokonuje. Generalnie dzieli się je po prostu na krótkie i długie.
Maksymalnie jest to 9 godzin dziennie, czyli w wersji ekstremalnej 700 km w drodze w ciągu dnia. Raz w tygodniu można jechać przez 10 godzin. Do tego wymagany jest czas na odpoczynek. Przy czym krótkie trasy wcale nie oznaczają, że szybciej wraca się do domu. Te krótsze trasy zwykle wiążą się z czekaniem na przeładunek.

Kierowca tira w Polsce 5 tys. zł netto

Robert pracuje dziennie 9 godzin za kierownicą, minimalna średnia 12 tys. km miesięcznie. Zawód "odziedziczył", bo jego ojciec również jest kierowca TIR-a, ale przyznaje, że skusiły go przede wszystkim zarobki - ok. 5 tys. zł miesięcznie, ale praca lekka nie jest...
- Bo ta praca to ciągłe narażanie swojego bezpieczeństwa, odpowiedzialność. Nie jest łatwo jeździć, szczególnie w Polsce, drogi są źle oznakowane, nieprzyjazne dla dużych samochodów. Zarabiamy naprawdę mało w porównaniu do tego, jak ciężko pracujemy. W zachodnich korporacjach zarabiają dwa razy tyle, co my tu w Polsce. Na transporcie zarabia szef, właściciel, a na pewno nie kierowca – mówi Robert.

Kierowca autobusu, jeździ na trasach międzynarodowych 7 tys. zł

- Współpracuję z firmami turystycznymi. Za jeden kurs biorę około 7 tys. zł, mam tu na myśli np. trasę do Hiszpanii i 3-4 dni jazdy po Hiszpanii. Wszystko zależy od tego, gdzie jadę, ile dni ma zająć wycieczka. Mam własny autobus, działam jako firma i mam stałych współpracowników. W ciągu miesiąca robię kilka takich kursów. Wiadomo, w lecie więcej, w zimie mniej. To naprawdę nie są wygórowane stawki – mówi Grzegorz Gawrysiak, kierowca i właściciel „Transtur”, ma współpracownika, który jest jego zmiennikiem na trasie.

(toy)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (496)