Darmowe jabłka dla pracowników. Na złość Putinowi
Jest pomysł na zwiększenie spożycia jabłek w Polsce i pomoc sadownikom, którzy ucierpią wskutek rosyjskiego embarga na te owoce. Ryszard Florek, prezes Fakro (firmy produkującej okna dachowe) proponuje, aby jabłka kupowali pracodawcy dla swoich pracowników.
20.08.2014 | aktual.: 20.08.2014 12:37
*Jest pomysł na zwiększenie spożycia jabłek w Polsce i pomoc sadownikom, którzy ucierpią wskutek rosyjskiego embarga na te owoce. Ryszard Florek, prezes Fakro (firmy produkującej okna dachowe) proponuje, aby jabłka kupowali pracodawcy dla swoich pracowników. Propozycja podoba się ekspertom i przedsiębiorcom. Kłopot w tym, jak rozliczyć zakup jabłek. *
Prezes Florek napisał list do Jerzego Witolada Pietrewicza, sekretarza stanu w resorcie gospodarki. Fragmenty korespondencji przytacza „Gazeta Wyborcza”: "W ostatnich dniach trwa publiczna debata na temat wykorzystania nadmiaru jabłek, jaki powstał w naszym kraju w związku z rosyjskim embargiem. W nawiązaniu do tego tematu chciałbym zaproponować proste rozwiązanie, które pomogłoby w zwiększeniu krajowego spożycia tego owocu. Osobiście bardzo chętnie zdecydowałbym się na zakup jabłek dla pracowników firm z grupy Fakro".
Florek dodaje też, że konieczne byłoby "wprowadzenie przepisów, które umożliwią zaliczanie kosztów zakupu jabłek do kosztów podatkowych firmy i nieuwzględnianie tego jako przychód pracownika".
Obecnie tylko posiłki regeneracyjne i napoje nie są opodatkowane. Eksperci wskazują, że w prawie pracy można wprowadzić zmiany i dopisać jabłka do tych produktów.
- Wszystkie tak zwane świadczenia w naturze przekazywane pracownikom, pracodawcy muszą doliczyć do ich pensji. A następnie od tych wyższych wynagrodzeń odprowadzany jest podatek i składka ubezpieczeniowa. Ta propozycja ma jednak sens. Państwo i tak musi pomóc producentom jabłek. Dlatego konieczne byłoby określenie jak dużo jabłek pracodawca może kupić bez konieczności odprowadzania podatku – mówi Tomasz Jaroszewicz, prawnik z Kancelarii Adwokackiej Hryniewicz i Żyto.
W podobnym tonie mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan, organizacji zrzeszającej pracodawców. „Zamiast dawać bezpośrednie dotacje konkretnym sadownikom (i kontrolować, jak zostały wydane), lepiej zwiększyć popyt na zakup jabłek przez zmianę przepisów” – powiedział na łamach „Gazety Wyborczej”.
W resorcie gospodarki usłyszeliśmy, że minister na razie rozważa tę propozycję. Konieczne będą też konsultacje z ministerstwem finansów.
Przypomnijmy, że – według GUS – wartość eksportu polskich jabłek do Rosji przekroczyła w ubiegłym roku miliard złotych. Komisja Europejska kilka dni temu ogłosiła, że pula pieniędzy na rekompensaty dla unijnych rolników sięgnie 125 mln euro.
Komentuje Łukasz Czucharski z Komitetu Podatkowego Pracodawców RP
Nie ulega wątpliwości, że w obecnej sytuacji politycznej i gospodarczej polskie państwo winne jest pomoc sadownikom. Pomysł zwolnienia z opodatkowania jabłek fundowanych pracownikom ma realną szansę wpłynąć na polepszenie bytu poszkodowanych przez rosyjskie embargo. Chociaż uważam, że propozycja zmian dotyczących opodatkowania i reklamy cydru jest jak najbardziej racjonalna, to bez wątpienia jabłko zjedzone w pracy okaże się zdrowsze od butelki cydru wypitej po pracy. Wprowadzając takie zwolnienie podatkowe rząd mógłby udowodnić, że w trudnych sytuacjach jest zdolny do szybkiego reagowania i pomysłowego rozwiązywania problemów.
AK/WP.PL