Dla każdego w PO starczy pracy
Niezależnie od tego, kto w ostatnich dniach wygrał w wyborach wewnątrz PO,
dla każdego starczy pracy w partii - mówił w Gdańsku premier Donald Tusk. Podkreślił,
że celem tych wyborów jest wyłonienie najlepszych ludzi, by służyli Polakom, a nie "gnębienie
konkurenta".
28.10.2013 | aktual.: 28.10.2013 12:19
Niezależnie od tego, kto w ostatnich dniach wygrał w wyborach wewnątrz PO, dla każdego starczy pracy w partii - mówił w Gdańsku premier Donald Tusk. Podkreślił, że celem tych wyborów jest wyłonienie najlepszych ludzi, by służyli Polakom, a nie "gnębienie konkurenta".
"Tak naprawdę jedynym celem, jedynym sensem, istotą wewnętrznej konkurencji, wewnętrznych wyborów jest wyłonienie najlepiej przygotowanych, najbardziej zdeterminowanych, najodważniejszych ludzi, ale do tego, żeby służyli Polsce, czy swojemu miastu, czy swojej gminie, najlepiej jak potrafią, a nie, żeby gnębić konkurenta, którego pokonali w wewnętrznych rozgrywkach" - podkreślił Tusk podczas regionalnego zjazdu PO w Gdańsku, na którym ma zostać wybrany szef regionu. O stanowisko to ubiega się minister transportu Sławomir Nowak.
Premier zaznaczył, że "ludzie, kiedy obserwują partię polityczną i inne organizacje, mają też prawo oczekiwać, aby prezentowały one wysoki poziom wewnętrznego pluralizmu", ale - jak mówił - oznacza to "także szacunek dla tych, co wygrywają i tych, co przegrywają w wewnętrznych, ważnych, ale nie najważniejszych, rozgrywkach".
"Niezależnie od tego, kogo demokracja w tych dniach nagrodziła, a kogo skarciła, niezależnie od tego, wszyscy bez wyjątku po pierwsze odnajdziemy swoje miejsce w Platformie, nawet, jeśli to będzie miejsce nowe i dla wszystkich starczy pracy. Ta praca to nie jest nagroda za to, że ktoś wygrał wewnętrzne wybory, ta praca dla ludzi jest zobowiązaniem każdego bez wyjątku, kto ma w sobie tę wewnętrzną gotowość uczestniczenia w życiu publicznym w sposób tak aktywny, jak to jest w przypadku ludzi PO" - mówił Tusk.
Ocenił, że sukces w wyborach wewnętrznych jest tak naprawdę "kwestią jednego dnia, (bo) następnego nikt w Polsce nie będzie pamiętał, kto kogo pokonał wewnątrz Platformy". "Natomiast każdego dnia, każdej godziny ludzie będą wam patrzyli na ręce, bo będę oceniali nie waszą pozycję wewnątrz Platformy, ale to, co zrobiliście dla własnej ojczyzny tej małej i tej najważniejszej - dla Polski" - zaznaczył Tusk.
Według premiera demokracja ma swoje walory, ale też nakłada ciężary na ludzi. "Ma jedną bardzo istotną cechę: w społeczeństwach i wspólnotach demokratycznych z jej werdyktami się nie dyskutuje. Te werdykty się szanuje. Ale demokracja, w przeciwieństwie do złych ustrojów politycznych, ma także to do siebie, że przegrany ma także miejsce dla swojej aktywności. Bo w demokracji wygrany ma tylko więcej obowiązków, żadnej innej nagrody, a przegrany ma kolejną szansę dziś, jutro, pojutrze na to, aby swoją pozycję na nowo wzmocnić" - mówił premier.
"Kurz bitewny opadnie w poniedziałek i będziemy musieli wrócić z jeszcze większą intensywnością do roboty, bo cele są naprawdę bardzo poważne" - podkreślił. Nawiązując do ostatniego szczytu UE, który zakończył się w piątek, podkreślił, że Europa z zakrętu (spowodowanego kryzysem gospodarczym) wychodzi powoli i Polska, związana tak ściśle z gospodarkami europejskimi, musi wykonać jeszcze bardzo dużo pracy.
"To jest to najważniejsze zadanie" - zaznaczył premier.
Niedziela jest ostatnim dniem wyborów władz regionalnych w PO. Oprócz Pomorza wybory odbywają się w Wielkopolsce, na Mazowszu oraz w regionie podlaskim.
W sobotę PO wybrała szefów kilku regionów. Najwięcej emocji wzbudziły wybory szefa dolnośląskiej PO. Dopiero w drugim głosowaniu Jacek Protasiewicz pokonał dotychczasowego przewodniczącego struktur PO w regionie, Grzegorza Schetynę 11 głosami. Protasiewicz w drugim sobotnim głosowaniu otrzymał 205 głosów, Schetyna - 194. Głosowało 400 delegatów, 1 głos był nieważny. Drugie głosowanie było konieczne, gdyż w pierwszym ani Schetyna ani Protasiewicz nie otrzymał wystarczającej liczby głosów.
(AS)