Dłużnicy się cieszą, windykacja się boi
Koniec z telefonami, wizytami w urzędach pracy czy zastraszaniem - dłużnicy z utęsknieniem czekają na 6 czerwca. Wtedy w życie wchodzą nowe przepisy zakazujące stalkingu, czyli uporczywego nękania. Miały pomóc prześladowanym, eksperci przestrzegają, że pomogą nieuczciwym dłużnikom.
Koniec z telefonami, wizytami w urzędach pracy czy z zastraszaniem - dłużnicy z utęsknieniem czekają na 6 czerwca. Wtedy w życie wchodzą nowe przepisy zakazujące stalkingu, czyli uporczywego nękania. Miały pomóc prześladowanym, eksperci przestrzegają, że pomogą nieuczciwym dłużnikom.
- No to będzie bat na mojego windykatora. Szczególnie ciekawa jest propozycja uzależnienia wysokości kary od okoliczności próby samobójczej - można przeczytać w internecie.
Podobnych wpisów na forach jest więcej. 6 czerwca w życie wchodzi ustawa zakazująca stalkingu, czyli uporczywego i złośliwego nękania. W założeniu miała chronić osoby prześladowane przez byłych chłopaków, zazdrosne dziewczyny czy byłych współpracowników z pracy. Pomóc może jednak głównie dłużnikom ściganym przez banki i firmy windykacyjne.
- Już zgłaszały się do mnie osoby, które opowiadają o kłopotach z windykatorami. Pytali, czy mogę im jakoś pomóc, wytoczyć sprawę. To nie były nawet drastyczne przypadki. Na przykład powodem do procesu miały być raz dziennie telefony z banku przypominające o spłacie zaległej raty - mówi Adam Straszewicz, autor strony stopstalking.pl, na której pomoc znaleźć mogą prawdziwe ofiary stalkingu.
Już nie zadzwoni, nie wyśle sms-a
Czego bać mogą się windykatorzy i banki? Przede wszystkim zbyt częstego komunikowania się z dłużnikami. Dziś jest to kilka, a nawet kilkanaście telefonów w tygodniu. Do tego dochodzą listy, smsy, maile, rzadziej wizyta windykatora w domu. Najczęściej towarzyszą temu groźby, co się stanie jeśli rata nie zostanie zapłacona. I tu właśnie pojawia się problem. Nowe przepisy kodeksu karnego mówią, że kto przez uporczywe nękanie innej osoby wzbudza u niej poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
- Nowelizacja kodeksu karnego nie zmienią praktycznie nic w działaniach prowadzonych przez grupę KRUK - mówi Wirtualnej Polsce Łukasz Narożny, rzecznik prasowy największej polskiej firmy windykacyjnej, ale zaraz dodaje: - W spółce są wdrożone i od długiego czasu z powodzeniem stosowane procedury i zasady regulujące między innymi sposób i częstotliwość kontaktów z dłużnikami.
Tyle wersja oficjalna. Nieoficjalnie szczególnie mniejsze firmy windykacyjne przyznają, że z nowymi przepisami mają kłopot.
- O windykatorach nie pomyślano tworząc nowe przepisy. Moim zdaniem sami windykatorzy zresztą zaspali i nie dostrzegli ryzyka jakie stoi za tymi nowelizacją kodeksu karnego - twierdzi Adam Straszewicz.
Teraz bać się będzie windykator
Co na to Ministerstwo Sprawiedliwości, które przygotowało zmiany w kodeksie karnym?
- W każdym indywidualnym przypadku to sąd będzie podejmował decyzję, czy jest to uporczywe nękanie, czy nie - mówi Joanna Dębek, rzeczniczka resortu. Dodaje jednocześnie, że na etapie prac nad nowelizacją żadna z firm windykacyjnych nie zgłaszała uwag.
Tyle że w Polsce podobnych przepisów dotąd nie było. Za granicą wykorzystywanie prawa zakazującego stalkingu do walki z windykatorami, bankami, a nawet zbyt często zachęcającymi do swych usług telekomami - to norma.
- W krajach gdzie wprowadzono przepisy antystalkingowe są one wykorzystywane przez pieniaczy bardzo często - tłumaczy Adam Straszewicz.
Co może grozić windykatorom? Ustawa mówi o karze pozbawienia wolności do lat trzech. Gdy jednak z powodu zastraszenia osoba targnie się na swoje życie, kara wzrasta aż do 10 lat pozbawienia wolności. A próby samobójcze w branży ściągania długów nie są niczym zaskakującym.
- Zdarzają się osoby cierpiące na depresję i leczące się psychiatrycznie, które w pismach lub rozmowach telefonicznych deklarują zamiar popełnienia samobójstwa - mówi Łukasz Narożny z KRUK-a. - W takich szczególnych przypadkach, nawet wykonywany z zachowaniem najwyższych standardów obsługi, kontakt windykacyjny może być impulsem do spełnienia tych deklaracji - dodaje.
A jeśli jednak nęka?
Z drugiej strony jest jednak wiele firm, które z rzetelnym ściąganiem długów mają mało wspólnego. W zeszłym roku głośna była sprawa Eurobanku. Jego klient ujawnił rozmowy jakie odbierał od przedstawicieli banku. Krzykami, zastraszaniem i obrażaniem "namawiali" do spłaty zaległych rat. Windykatorzy potrafią też straszyć absurdalnie wysokimi odsetkami, dzwonią w środku nocy, odwiedzają dłużników w pracy.
- Miałem przypadki, że windykatorzy przyjeżdżali z transparentami "Oddaj pieniądze, złodzieju" pod dom dłużnika albo rozdawali ulotki jego sąsiadom. Pewnego rodzaju normą jest też nachodzenie miejsca pracy i informowanie o problemach finansowych kolegów z pracy - mówi Jacek Sowiński, który pomaga w pozbyciu się zbyt natarczywych windykatorów.
- To tak zwany stalking by proxy, czyli prześladowanie przy pomocy legalnych środków. Trzeba stwierdzić, że jest pewna grupa ludzi, o których można powiedzieć, że są stalkerami z zamiłowania. Praca w firmie windykacyjnej może im umożliwiać takie działania - wyjaśnia Adam Straszewicz.
W takim drastycznych przypadkach nowe prawo może być przydatne i pomóc osobom, które wprawdzie mają problemy finansowe, ale chcą pieniądze uczciwie oddać. Pytanie tylko, kogo będzie więcej: uczciwych, którzy będą walczyć o swoje prawa, czy nieuczciwych, którzy będą wykorzystywali prawo, by nie oddawać pieniędzy?
- Jeżeli nowe prawo będzie wykorzystywane nie zgodnie z celem, to organy ścigania zniechęcą się do walczenia ze stalkingiem. Dziś reagują na zmiany w kodeksie karnym bardzo entuzjastycznie, ale jak będzie gdy masowo zaczną się skargi na windykatorów? - z żalem pyta autor strony stopstalking.pl