Dłuższe studia niestacjonarne i mniej studentów. Gowin reformuje uczelnie

Likwidacja studiów doktoranckich w obecnym kształcie, wydłużenie studiów niestacjonarnych i zmniejszenie liczby studentów - oto niektóre zmiany zaproponowane przez Jarosława Gowina. Wicepremier chce zreformować uczelnie tak, by studiowali tylko najlepsi. Za to ci, którzy na studia się dostaną, będą mogli liczyć na dogodniejsze warunki.

Dłuższe studia niestacjonarne i mniej studentów. Gowin reformuje uczelnie
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Izabela Walaszek

03.09.2017 | aktual.: 04.09.2017 18:22

O reformach polskich szkół wyższych mówiło się już w marcu. Jarosław Gowin, minister nauki i szkolnictwa wyższego, zaproponował wtedy podział uniwersytetów na trzy grupy ze względu na ich główną misję. Teraz ministerstwo informuje o kolejnych zmianach.

Egzaminy zamiast pracy dyplomowej i dłuższe studia

O tym, że jedną z nowości będzie możliwość zastąpienia pracy dyplomowej egzaminem informowaliśmy już kilka dni temu. W myśl reformy, uczelnie miałyby możliwość zniesienia obowiązku pisania pracy dyplomowej na studiach pierwszego stopnia, czyli licencjackich i inżynierskich. Ministerstwo podkreśla jednak, że będzie to dla uczelni możliwość, a nie obowiązek.

Kontrowersje wzbudza pomysł na wydłużenie studiów do 7 lat. Jak podaje tvp.info, taka zmiana obejmie tylko studia zaoczne. Zwyczajowo zjazdy na nich odbywają się w co drugi weekend. Nie ma też mowy, by studia faktycznie trwały aż o dwa lata dłużej.

- Faktycznie, rozważamy przedłużenie studiowania na studiach niestacjonarnych, ale mowa jest o maksymalnie jednym, dwóch semestrach na kolejnych stopniach studiów. W przypadku licencjatu będzie to 3,5 roku, zaś w przypadku studiów drugiego stopnia - 2,5 roku zamiast 2 lat - tłumaczy tvp.info Piotr Müller, dyrektor Biura Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, odpowiedzialny za kształt projektu ustawy prawa o szkolnictwie wyższym.

Mniej studentów, ale bliżej wykładowców

Jak podaje tvp.info, Jarosław Gowin chce również walczyć z sytuacją, gdy na studia może się dostać każdy, kto zdał maturę. Zmianie ulegnie w związku z tym finansowanie uczelni.

Do tej pory pieniądze były przyznawane proporcjonalnie do liczby studentów - im więcej miała ich uczelnia, tym większe dostawała dofinansowanie. Teraz na jednego wykładowcę ma przypadać maksymalnie 13 studentów.

Zdaniem wicepremiera, nawet najlepsze uczelnie uległy pokusie przyjmowania zbyt dużej liczby studentów. Teraz zwyczajnie przestanie się im to opłacać.

- Kiedy ustawa wejdzie w życie, uczelniom nie będzie opłacało się na siłę przyjmować studentów, a relacja 13 studentów na jednego wykładowcę gwarantuje prawdziwą relację mistrz-uczeń i wysoką jakość kształcenia. Osoby, które nie dostaną się na najlepsze uniwersytety w Polsce, zasilą uczelnie regionalne - tłumaczył w rozmowie z TVP info Piotr Müller.

Ministerstwo podkreśla jednak, że głównym celem reformy nie jest zmniejszenie liczby studentów na siłę. Chodzi o podniesienie poprzeczki i zachęcenie uczelni, by przyjmowały naprawdę najlepszych.

Na rękę studentom

Część reform ma również ułatwić życie studentom. Po pierwsze, wprowadzone będą udogodnienia w zakresie płatności za studia.

- W przypadku studiów niestacjonarnych i uczelni niepublicznych dochodziło do nadużyć. Uczelnie wabiły studentów niskimi opłatami, by następnie rok po roku podnosić czesne. Wprowadzamy zasadę, zgodnie z którą wysokość wszelkich opłat ma być znana w chwili, gdy rozpoczyna się rekrutacja - mówi Müller.

Gdyby uczelnia pobierała opłatę, której nie ma w umowie, minister nauki będzie mógł nałożyć na nią karę 50 tys. zł.

Ministerstwo chce również pomóc studentom w zakresie świadomego wyboru swojej ścieżki edukacji. Studenci ostatecznie wybiorą kierunek dopiero po ukończeniu pierwszego roku studiów. Wielu maturzystów do tej pory miało duży problem z trafnym wyborem kierunku tuż po skończeniu liceum. Ma im być łatwiej, gdy będą mieli szansę najpierw poznać jego specyfikację.

- Na pierwszym roku student będzie mógł rekrutować się np. do obszaru nauk społecznych, a dopiero przed rozpoczęciem roku drugiego zadecyduje, czy ma to być filozofia, socjologia, psychologia czy inny kierunek - mówi portalowi tvp.info dyrektor biura Jarosława Gowina.

Łatwiej ma być też doktorantom. Znikną całkowicie studia doktoranckie w obecnym kształcie, a powstaną nowe szkoły doktorskie. Wszyscy doktoranci mieliby wówczas powszechny system stypendialny, by "faktycznie móc realizować badania naukowe i skupić się na nauce, a nie dorabianiu w trakcie studiów". Te zmiany miałyby wejść w życie w 2019 r.

Jak podaje tvp. info, MNiSW przedstawi projekt ustawy 19 września podczas Narodowego Kongresu Nauki w Krakowie. Wtedy też ruszą oficjalne konsultacje społeczne. W grudniu projekt trafi w ręce rządu.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (798)
Zobacz także