Do czego nie chcą przyznać się nauczyciele?
Nie samym powołaniem człowiek żyje- trzeba by powiedzieć, patrząc na zawód nauczyciela. Od lat toczy się społeczna dyskusja- czy zarabiają za mało czy za dużo, czy przypadkiem nie mają za wiele wolnego – zadręczają się Ci, którzy otrzymają w ciągu roku co najwyżej 26 dni urlopu. Tymczasem dwumiesięczne nauczycielskie wakacje to często ciężka harówka. Dorabiają do pensji, żeby w ciągu roku lepiej się żyło, żeby wiązać koniec z końcem.
16.08.2011 | aktual.: 16.08.2011 15:52
Od 1 września mają wzrosnąć nauczycielskie wynagrodzenia. Tym razem Ministerstwo postanowiło zwiększyć pensje nauczycieli o 7%. – To na pewno trochę podreperuje dziurę w budżecie – mówi Anna, młoda nauczycielka z Gdańska. Podwyżki nie zmienią jednak sytuacji diametralnie. W najtrudniejszej znajdują się młodzi, początkujący nauczyciele – stażyści. – Najgorsze jest to, że po pięciu latach nauki w czasie studiów, człowiek zarabia tyle, co ekspedientka w sklepie bez żadnego wykształcenia. Takie pensje nie dają szans na samodzielność. Trudno się samemu utrzymać, wynająć mieszkanie, wyprowadzić się od rodziców – mówi z rozgoryczeniem Anna. To głównie z finansowego powodu, nauczyciele w czasie wakacji, zamiast odpoczywać, pracują, nierzadko poniżej kwalifikacji.
- Najlepszą opcją jest cały czas praca opiekuna na obozach i koloniach – mówi Hanna, pedagog. – Ale nie jest łatwo o taką pracę. Ludzie jeżdżą od lat, więc wielu organizatorów ma stałe ekipy. Praca na obozach nie jest sielanką. Wielu myśli, że to wczasy. Tymczasem młodzież jest coraz trudniejsza. Człowiek musi użerać się przez całą dobę, poza czasem kiedy śpi, a nieraz jest go niewiele. W społeczeństwie funkcjonuje przekonanie, że w czasie wakacji nauczyciele jeżdżą na wakacje i jeszcze im za to płacą. Znam przypadek nauczycielki, która pojechała jako opiekunka na kolonię do Bułgarii i po czternastu dniach pracy organizator wypłaciła jej 200 zł, komentując, że przecież była na wakacjach za granicą i niech się cieszy, że dostała jeszcze za to jakiekolwiek pieniądze – opowiada Hanna. Ile można zarobić w czasie 12-14 dniowego wyjazdu na obóz? – Od 500 zł do 1000 zł. Zdarzają się firmy, które płacą 1500 zł, ale to rzadkość – mówi pedagog. O ile oficjalnie mówi się o tym, że nauczyciele pracują w czasie wakacji
przy obozach, półkoloniach lub innych zajęciach dla dzieci i młodzieży, rzadko kiedy wspomina się, że wielu z nich pracuje dużo poniżej kwalifikacji. Co ciekawe nauczyciele pytani o to, twierdzą, że nigdy nie pracowali poniżej kwalifikacji, ale znają takie osoby, ze swojego środowiska, które w czasie wakacji pracują w barach, na recepcjach, w sklepach, na sezonowych stoiskach czy nawet dyskontach typu Biedronka. – Zawód nauczyciela cały czas kojarzy się wysokim statusem społecznym, zwłaszcza w mniejszych miasteczkach. Ludzie często dorabiają poniżej kwalifikacji, ale nie chcą się do tego przyznać – mówi Pani Elżbieta, nauczycielka z ponad 30 letnim stażem.
„Nauczyciele to obok studentów jedna z większych grup zawodowych, która pracuje u nas w dziale kas - komentuje na łamach portalu edukacjawpolsce.pl, Agnieszka Kozłowska z działu informacji i PR Geant Polska. - To reguła w całej Polsce." Michał Kubajek z działu współpracy z mediami Tesco Polska również przyznaje, że w jego supermarkecie pracuje dużo nauczycieli. „Nie prowadzimy statystyk zawodów pracowników kas, ale oczywiście są wśród nich również nauczyciele, bo dorabiają u nas ci, którzy mało zarabiają. – opowiada w portalu edukacjawpolsce.pl. - Prawdę mówiąc, ludzie, którzy u nas dorabiają, niechętnie mówią, co robią na co dzień.”
- Na pewno trudniej jest się przyznać do tego starszym nauczycielom- mówi Magdalena, młoda nauczycielka polskiego, która w czasie wakacji dorabia w recepcji nadmorskiego ośrodka wczasowego. – Może oni też mniej chętnie chwytają się każdej pracy. Dla mnie to konieczność i nie wstydzę się tego. To nie ja ustaliłam tak niskie pensje dla początkujących nauczycieli. Chociaż wielu znajomych ma problem z tym, że nieraz muszą dorabiać poniżej kwalifikacji. Mówią, że mają jakąś dodatkową pracę, ale niechętnie mówią, co robią. Wtedy wiadomo o co chodzi. Inaczej jest, gdy złapią jakieś tłumaczenie czy korektę. Wtedy nie kryją się z tym jak dorabiają.