Dobre dane ze świata osłabiają dolara
Lepsze od prognoz dane w poniedziałek napłynęły z Japonii, amerykańskiego rynku nieruchomości oraz z sektora przemysłowego strefy euro, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy uznał, że Polska będzie drugą najdynamiczniej rosnącą gospodarką Europy w 2010 roku.
25.10.2010 16:56
W poniedziałek Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikował najnowsze wersje prognoz makroekonomicznych dla poszczególnych gospodarek Europy. Ekonomiści funduszu szacują, że w 2010 roku PKB Polski wzrośnie o 3,4 proc., co będzie drugim najlepszym wynikiem na Starym Kontynencie (po Słowacji), a w przyszłym roku o 3,7 proc. Ostatnie dane o produkcji przemysłowej pozwalają przypuszczać, że w III kw. 2010 roku nasza gospodarka rosła w tempie bliskim 4 proc., ale więcej na ten temat będziemy mogli powiedzieć po jutrzejszych informacjach o wrześniowej sprzedaży detalicznej i bezrobociu.
Na GPW tydzień rozpoczął się spokojnie. O 15.30, czyli gdy inwestorzy z Wall Street zaczynali handel, przy niewielkich obrotach WIG20 i WIG rosły o ok. 0,3 proc. Amerykański indeks S&P500 wystartował na poziomie o 1 proc. wyższym od piątkowego zamknięcia.
Po szczycie grupy G20 dolar nie przestał osłabiać się względem pozostałych walut - w stosunku do jena był najsłabszy od 15 lat, a względem euro powrócił w okolice najniższych poziomów od końca stycznia 2010 roku. Jak nie trudno się domyślić, nie pozostało to bez wpływu na kurs złotego - po południu dolara można było kupić za ok. 2,79 PLN, czyli o prawie siedem groszy taniej niż w piątek.
Makroekonomiczne dane ze świata, które poznaliśmy w poniedziałek, w większości przypadków zaskoczyły inwestorów na plus. Zamówienia w przemyśle strefy euro wzrosły prawie dwukrotnie szybciej niż prognozowali ekonomiści (o 5,3 proc. m/m i 24,4 r/r, wobec szacunków 2,1 proc. m/m i 16,9 proc. r/r), a japoński eksport, pomimo niesprzyjająco silnego jena, wzrósł o 14,4 proc. r/r (oczekiwano wzrostu o ok. 9 proc.). W kontekście ujawnionego niedawno bałaganu na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych, optymizmem nie napawają informacje z firmy Freddie Mac, która twierdzi, że procedura przejęcia nieruchomości od kredytobiorców zalegających ze spłatami rat, trwa obecnie ok. ośmiu miesięcy, czyli o ponad dwa miesiące dłużej niż na początku kryzysu. Z drugiej strony we wrześniu sprzedaż domów na rynku wtórnym wzrosła mocniej niż prognozowano (do 4,5 mln z 4,1 mln przed miesiącem).
Łukasz Wróbel, Open Finance