"Dochód pasywny". Polacy dostaną pieniądze za wiatraki. Oto szczegóły
Najnowsza poprawka do ustawy wiatrakowej zakłada, że właściciele farm wiatrowych będą zobowiązani do tworzenia funduszy na rzecz mieszkańców. Pieniądze popłyną do osób żyjących w bezpośredniej bliskości turbin. W grę wchodzą kwoty rzędu dziesiątek, a nawet setek tysięcy złotych rocznie do podziału.
Poprawka poselska z 23 czerwca wprowadzona na Komisji ds. Energii zakłada wprowadzenie budżetu partycypacyjnego, z którego skorzystają osoby mieszkające obok turbin wiatrowych.
Na czym polega zmiana? Wysokość funduszu partycypacyjnego wyniesie 20 tys. zł za każde 1MW zainstalowanej energii. Pieniądze trafią do właścicieli budynków mieszkalnych, którzy mieszkają w odległości 1 kilometra od elektrowni wiatrowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytaliśmy na Podlasiu o truskawki. " Jedz albo wyrzuć"
Fundusz, według nowego projektu, miałby powstać nie później niż w dniu dostarczenia po raz pierwszy do sieci energii elektrycznej przez wytwórcę.
Celem tego przepisu jest, by ludzie, którzy sąsiadują z wiatrakami, mieli coś z tego, że one tam stoją. Dotychczas zarabiał na nich głównie właściciel gruntu, na którym wiatrak stał. Bardzo dużo ludzi, którzy protestowali przeciwko elektrowniom wiatrowym, robiło to niestety z zazdrości. Ich sąsiad otrzymywał kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie z tytułu dzierżawy, im pozostawał cień i migotanie świateł turbin - tłumaczy WP Finanse Jakub Wiech, redaktor naczelny serwisu Energetyka24.pl.
Ile Polacy zarobią na farmach wiatrowych?
Jak dodaje Jakub Wiech, typowa moc jednego wiatraka to 3 MW. Oznacza to wpłatę do funduszu partycypacyjnego na poziomie 60 tys. zł. W przypadku instalacji przez inwestora większej liczby turbin, kwota będzie oczywiście zwielokrotniona.
- To dodatkowy dochód pasywny dla mieszkańców, który może przekonać część osób, że warto postawić w ich sąsiedztwie farmę wiatrową. W sposób pośredni rozwiązanie pomoże to także gminom, bo warto pamiętać, że turbiny wiatrowe to gigantyczne dochody do budżetu lokalnego z tytułu różnych podatków - tłumaczy ekspert.
"Dobry kierunek"
Branża tą nagłą zmianą jest zaskoczona. Przekonuje jednak, że jest to korzystne rozwiązanie z punktu widzenia osób mieszkających w bliskim sąsiedztwie farm wiatrowych.
- Rozumiemy te przepisy w ten sposób, że fundusz partycypacyjny zastąpi obowiązek udostępniania mieszkańcom gminy możliwość zakupu 10 proc. mocy elektrowni wiatrowej. Myślę, że to dobry kierunek - podkreśla Małgorzata Szambelańczyk, prezes Eurowind Energy w Polsce podkreśla w rozmowie z WP Finanse.
Prezes polskiej spółki przekonuje, że rozwiązanie polecające na sprzedaży udziałów w produkcji prądu mogłoby doprowadzić do konfliktów wśród lokalnej społeczności. Na inwestycje cześć potencjalnie zainteresowanych osób nie mogłoby sobie bowiem pozwolić, co mogłoby wywoływać wrażenie, że na powstaniu wiatraków w gminie zyskują przede wszystkim bardziej majętne gospodarstwa domowe.
Fundusz partycypacyjny to prostszy i bardziej sprawiedliwy mechanizm. Korzyści odniosą wszystkie osoby mieszkające blisko farmy wiatrowej - kończy prezes Eurowind Energy w Polsce.
Projekt tzw. ustawy wiatrakowej jest na etapie prac w komisji, po pierwszym czytaniu. Przed wejściem w życie będzie musiał przejść przez resztę ścieżki legislacyjnej w Sejmie, zostać przegłosowanym przez Senat, a następnie zostać podpisanym przez prezydenta.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl