Dolny Śląśk: ZUS zaoszczędzi ponad 4 mln zł
Lekarze orzecznicy z ZUS sprawdzili w pierwszym półroczu osoby na zwolnieniach lekarskich na Dolnym Śląsku i w całym kraju. Okazało się, że co dziesiąta była zdolna do pracy, choć przebywała na zwolnieniu lekarskim. W efekcie cofnięto lub obniżono zasiłki na kwotę 4,2 mln zł. W całej Polsce zaoszczędzono w ten sposób 76 mln zł.
11.08.2010 | aktual.: 12.08.2010 16:07
Kwota ta wynika również z rozliczeń zasiłków pobieranych w złych wysokościach czy nieterminowego składania zwolnienia chorobowego. Naciągane zwolnienia lekarskie są wśród Polaków powszechne. Zwłaszcza, gdy komuś grozi zwolnienie z pracy lub trafia się intratna praca za granicą, dzięki której można dorobić do skromnej pensji.
Wtedy, zamiast korzystać z bezpłatnego urlopu, idziemy do lekarza. Tak, jak 40-letnia Anna z Kłodzka, której trafiła się dobrze płatna praca we Włoszech.
- Bezpłatny urlop mi się nie opłacał, a z firmy odejść nie chciałam, bo nie wiedziałam, jak mi się tam powiedzie. Dlatego załatwiłam sobie dłuższe zwolnienie i wyjechałam - opowiada. Takie rozwiązanie jest jednak ryzykowne. ZUS systematycznie bierze pod lupę zwolnienia lekarskie. Może się więc zdarzyć, że któregoś dnia lekarz orzecznik będzie chciał sprawdzić, czy na pewno jesteśmy chorzy i z tego powodu nie przychodzimy do pracy.
To, czy pracownik rzeczywiście jest chory, może sprawdzić także sam pracodawca. W Centrum Długoterminowej Opieki Psychiatrycznej w Stroniu Śląskim powołano do tego specjalną komisję, która odwiedza w domach pracowników przebywających na dłuższych zwolnieniach.
- Sami jednak nie chcemy podważać decyzji lekarza, który wystawił zwolnienie. W sytuacjach wątpliwych prosimy o kontrolę ZUS - mówi Joanna Chromiec, dyrektor strońskiego Centrum.
Doktor Jacek Habdank-Abczyński, dyrektor Centrum Medycznego "Salus" w Kłodzku, uważa z kolei, że podejście Polaków do zwolnień lekarskich coraz bardziej się zmienia.
- Osób, które chcą zwolnienie, jest coraz mniej - twierdzi. - W mojej praktyce lekarskiej zdarza się, że ktoś z powodu choroby nie jest zdolny do pracy, a rezygnuje ze zwolnienia, bo boi się, że może stracić pracę.
Lekarze też mogą odpowiadać
Zanim zdecydujesz się "zachorować na pracę", sprawdź, co ci grozi. Konsekwencje mogą bowiem okazać się niezwykle dotkliwe. Jeżeli już oszustwo zostanie wykryte i trefne zwolnienie chorobowe wyjdzie na jaw, "choremu" grozi utrata zasiłku i dyscyplinarne zwolnienie z pracy.
- W najbardziej ewidentnych przypadkach możemy zażądać zwrotu wypłaconego niesłusznie świadczenia lub skierować sprawę do prokuratury - mówi Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Dodaje również, że lekarze wystawiający zwolnienia też nie są bezkarni.
- W przypadku stwierdzenia powtarzających się nieprawidłowości w wystawianiu przez nich zwolnień mamy prawo cofnąć lekarzowi pełnomocnictwo do ich wystawiania - zaznacza Przemysław Przybylski.
Takie przypadki już się zdarzały. Tylko w ubiegłym roku ZUS cofnął pełnomocnictwo ośmiu lekarzom w kraju.