Douglas zamknie co piąty sklep. Powód: za mało klientów
Sieć drogerii Douglas zamknie do jesieni 500 z 2400 sklepów stacjonarnych w Europie. Powód: słabnące zainteresowanie zakupami.
Tylko sklepy spożywcze przeszły przez 2020 r. suchą stopa, a więc nie ucierpiały wyraźnie z powodu spadku obrotów. Co innego odzieżowe, obuwnicze czy sprzedające rzeczy, które nie są towarami pierwszej potrzeby. Sieć perfumerii Douglas zadecydowała, że w związku z niezadowalającymi wynikami sklepów stacjonarnych, zamknie w Europie co piąta placówkę.
W czwartek sieć ogłosiła, że do jesieni zamknie 500 z 2400 sklepów.
Douglas zwolni ponad tysiąc pracowników, w tym 600 w samych Niemczech.
Klienci nadal będą zachęcani do robienia w Douglas zakupów, ale już w sklepie internetowym.
"Będą zamknięcia". Niektóre galerie nie otworzą się po lockdownie
Zarząd prowadzi obecnie negocjacje z radami zakładowymi w sprawie odpraw. Oferta jest wyższa niż zwykle w branży – ustalił niemiecki "Spiegel".
Sieć perfumerii Douglas obecna jest w 21 krajach Europy, w tym w Polsce, a także w Stanach Zjednoczonych.
Skontaktowaliśmy się z polskim oddziałem sieci, by ustalić, czy również część sklepów naszym kraju zostanie zlikwidowana.
Nie tylko Douglas
To nie pierwsza sieć, która w związku z ogromnym spadkiem sprzedaży w sklepach stacjonarnych, zamka placówki. Przykładowo, na początku grudnia informowaliśmy, że z Polski wyprowadza się na dobre sieć sklepów obuwniczych Salamander. Sieci coraz większy nacisk kładą również na działalność swoich sklepów online, które w obliczu kolejnych lockdownów (obecnie mamy trzecie zamknięcie sklepów w galeriach handlowych od początku pandemii) są jedynym godnym zaufania kanałem sprzedaży.