Drożyzna nad Bałtykiem? Porównaliśmy ceny z Grecją
Nawet 60 zł za porcję dorsza z frytkami i surówką trzeba tego lata zapłacić nad polskim morzem. Oburzeni czytelnicy od kilku tygodni przysyłają nam swoje paragony i narzekają na zachodnie ceny nad Bałtykiem. Czy ceny ryb w polskich kurortach rzeczywiście pokrywają się z tymi na południu Europy? Sprawdziłam podczas wyjazdu do Grecji.
20.07.2020 10:08
Za rybkę nad Bałtykiem w tym roku płacimy rekordowo dużo. Powody takiego stanu rzeczy zdaniem ekspertów są dwa. Restauratorzy próbują sobie odbić straty spowodowane epidemią koronawirusa, a i samych ryb jest z roku na rok coraz mniej. Z tego powodu w lipcu zeszłego roku Komisja Europejska wprowadziła zakaz połowów dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego. Będzie on obowiązywał do stycznia 2024 roku.
W Polsce ceny zestawu składającego się ze smażonej ryby, frytek i surówek różnią się znacznie, w zależności od miejscowości i lokalu. Są miejsca takie jak bar z Łeby, który proponuje sandacza lub turbota w zestawie z zupą za 25 złotych.
Bywają też takie jak smażalnia w Niechorzu, którą odwiedził nasz czytelnik, w której smażony filet z dorsza kosztuje 11,9 zł za 100 gramów, a rzadka i polecana przez smakoszy kergulena już prawie 18 zł. To oznacza, że cały zestaw obiadowy kosztuje dużo więcej. Ile? To zależy od ostatecznej wagi ryby. Tej, składając zamówienie, najczęściej nie znamy. Niektóre restauracje pytają klienta o preferowaną wielkość filetu. Ale nie wszystkie.
W ostatnich tygodniach otrzymaliśmy od Państwa mnóstwo paragonów, z których wynika, że za ulubionego przez Polaków dorsza w zestawie trzeba zostawić minimum 30 zł, a nierzadko cena ta przekracza 40 zł.
W Grecji jasne zasady gry
Ile za rybę zapłacimy w Grecji? Nieznacznie więcej niż w Polsce. A czasem nawet… mniej. Jak to możliwe? Grecy dania rybne podają dokładnie tak samo, jak te z mięsem. Porcja ryby jest zawsze tych samych rozmiarów, cena jest więc stała. Ostateczna cena dania w karcie zawiera porcję frytek i sałatkę warzywną.
Dorsz w Grecji nie jest tak popularny jak nad Bałtykiem, ale można go znaleźć w tutejszych restauracjach. Za taki obiad trzeba zapłacić ok. 9,5 euro, czyli w przeliczeniu ok. 43 zł. Zestaw z solą to wydatek od ok. 45 do 60 zł. Za lubianego przez Polaków łososia zapłacimy od ok. 37 do 49 zł. Wielkość porcji i sposób podania możemy łatwo ocenić na etapie zamówienia. Wiele restauracji nastawionych głównie na turystów w menu umieszcza zdjęcia potraw.
Droższe są owoce morza. Ceny małż i kałamarnicy zaczynają się od ok. 53 zł. Porcja krewetek to wydatek rzędu 60-70 zł. Uczta morska, czyli miks ryb i owoców morza, dla dwóch osób będzie nas kosztować od 150 do nawet 220 zł.
Tanio jak w Grecji
Jeszcze bardziej zbliżone do tych w polskich kurortach są ceny jedzenia typu fast food. Niedawno o zachodnich cenach kebaba w Rewalu informował nas pan Paweł, który za wersję tego dania w bułce z frytkami zapłacił 20 zł. Nie było to jednak najdroższe danie. Kebab na talerzu kosztował 25 zł, choć porcja była nieco większa. Za najmniejszy trzeba było zapłacić 17 zł. Tradycyjny grecki gyros na talerzu kosztuje ok. 30 zł, ale ten w picie można już kupić za 9 zł. Jeśli jednak dodamy do tego piwo, zapłacimy ok. 22 zł.
W greckich lokalach najwięcej relatywnie zapłacimy właśnie za napoje. Zimne lokalne piwo do obiadu? To koszt ok. 15 zł. Za importowane zapłacimy ok. 5 zł więcej. Kawa mrożona lub napój bez procentów będzie nas kosztować ok. 11 zł.