Drożyzna nad morzem? Restaurator z Łeby: "Nie musieliśmy podnosić cen, mamy własny kuter"
Czy wypoczywając nad Bałtykiem, musimy się pogodzić z niezwykle wysokimi cenami? - Niekoniecznie - wskazują nam czytelnicy, pokazując niewygórowany rachunek z Łeby. - Nie podnosimy cen, bo po prostu nie ma takiej potrzeby - opowiada współwłaściciel baru Patryk Waleśkiewicz.
Nawet 250 zł za obiad w smażalni ryb - takie rachunki pokazują nam od czerwca czytelnicy, którzy wypoczywają nad Bałtykiem. Niektórzy jednak dodają, że przy odrobinie szczęścia można znaleźć restauracje, w których można dobrze zjeść - i nie trzeba przepłacać.
"Polecam Bar Ambrozja z Łeby. Można naprawdę dobrze i niedrogo zjeść. Choć nie wszystkie dania z menu są dostępne w każdym dniu, to każdy powinien znaleźć coś dla siebie" - napisał do nas poprzez dziejesie.wp.pl pan Robert ze Śląska.
Pokazał też rachunek - 38 zł za dwa placki po cygańsku z dwoma zupami pomidorowymi.
Restaurator o cenach nad morzem. "200 zł za rybkę to lekka przesada". Obejrzyj wideo:
Czytaj też: Obiad w nadmorskiej smażalni ryb za 200 zł. "Ceny są z kosmosu, a będzie jeszcze drożej"
Sprawdziliśmy opinie baru w sieci. Na znanym serwisie społecznościowym ma ocenę 4,8 na 5 na podstawie 275 opinii. Większość internautów podkreśla niewygórowane ceny połączone z dobrą jakością dań i miłą obsługą.
Tymczasem często właściciele nadmorskich restauracji mówią, że wysokie ceny to w tym roku konieczność. Podkreślają, że ten sezon jest wyjątkowo krótki, więc trzeba jakoś odrobić straty. Poza tym jest inflacja, więc wszystko drożeje.
Co na to Patryk Waleśkiewicz z Baru Ambrozja? Mówi nam, że ceny nie wzrosły u niego od zeszłego sezonu, bo "po prostu nie było takiej potrzeby". Wskazuje, że mięso jest nawet tańsze niż w zeszłym roku. - Nie narzekamy. Opłaca nam się działać z takimi cenami - mówi.
A co z rybami? Bar z Łeby proponuje na przykład sandacza czy turbota w zestawie z zupą za 25 złotych lub flądrę po 16 zł. Podkreśla, że to cena końcowa, a nie za 100 g.
- Mamy własną jednostkę pływającą, wszystkie sprzedawane przez nas ryby pochodzą z Bałtyku - tłumaczy właściciel baru, dodając, że może sobie pozwolić na niezależność od dostawców.
Dodaje też, że nie ma kłopotów ze znalezieniem pracowników. - Od 5 czy 6 lat mamy w miarę stały zespół, właściwie ta sama ekipa przyjeżdża na każdy sezon - dodaje.
Patryk Waleśkiewicz tłumaczy też, że ceny są na stałym poziomie, bo jego klienci wracają do baru po kolejnych sezonach. Rodzinna restauracja działa już ponad 15 lat.
Za to całe zamówienie nasz czytelnik zapłacił 38 zł
"Łeba nie jest taka droga"
Restaurator na brak klientów nie narzeka, choć woli nie mówić, ile dokładnie osób przychodzi do niego każdego dnia. - Powiem tak, nasz ogródek zawsze jest pełny - mówi.
Czytaj też: Wakacje 2020. Taniego urlopu nie będzie, w kurortach jest znacznie drożej niż przed rokiem
Jak jednak dodaje, w tym roku w Łebie jest nieco mniej turystów. Nie zgadza się jednak z tym, że w tym roku nad morzem jest wyjątkowa drożyzna. - Z tego, co wiem, to nasze restauracje nie podniosły za bardzo cen. W wielu jest tak samo jak w zeszłym roku, w niektórych podwyżki są nieduże, na przykład ceny podskoczyły o złotówkę na daniu - opowiada.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie