Dyskusyjna kampania reklamowa dewelopera. Kupuj mieszkanie na osiedlu "dobrych ludzi" - którzy tam nie mieszkają

"Dobrzy ludzie powinni mieszkać w dobrym miejscu". Tak brzmi kampania Dom Development. Ale występujący w niej celebryci oraz "zwykli Polacy" niekoniecznie mieszkają na osiedlach tej firmy. Sama akcja ma tylko promować "dobre postawy".

Dyskusyjna kampania reklamowa dewelopera. Kupuj mieszkanie na osiedlu "dobrych ludzi" - którzy tam nie mieszkają
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Hubert Orzechowski

19.04.2018 | aktual.: 20.04.2018 16:20

"Nie było łatwo. 600 tys. euro to jednak dużo pieniędzy. Nie miałem cienia wątpliwości, że muszę odmówić". Tak mówi o propozycji od arabksich szejków były pływak Bartosz Kizierowski w reklamie firmy deweloperskiej Dom Development. Pomińmy już, że copywriter, który przygotował ten tekst, powinien wrócić do liceum na lekcje logiki (co to znaczy, że "nie było łatwo", choć jednak bohater nie miał "cienia wątpliwości"?) i zastanówmy się, co też ma nam ta reklama przekazać?

Kizierowski był swego czasu dość znanym sportowcem. Kilkanaście lat temu, kiedy polscy pływacy z Otylią Jędrzejczak na czele przywozili worki medali z Mistrzostw Europy czy Świata, Kizierowski był członkiem tej ekipy. Nie byle jakim - dwukrotnie zdobył złoto na Mistrzostwach Europy (w 2002 r. w Berlinie i cztery lata później w Budapeszcie). Był nawet chorążym polskiej reprezentacji na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Atenach.

Zasłynął jednak nie tylko wyczynami na basenach. W 2005 r. odmówił szejkom z Kataru reprezentowania emiratu na olimpijskich arenach. Maleńki, arabski kraj znany jest z czegoś, co przeciwnicy nazywają "sportowym kłusownictwem", a mianowicie sprowadzania za pieniądze utalentowanych sportowców z innych krajów, aby przywdziali jego barwy. Zapukali także do drzwi Kizierowskiego, któremu oferowali 600 tys. euro. Polski pływak odmówił.

Teraz odbija sobie tę decyzję udziałem w kampanii reklamowej Dom Development. I nie ma w tym absolutnie nic nagannego. Problemem jest sama kampania.

Oprócz Kizierowskiego, występuje w niej także znana aktorka Kinga Preis. Ona z kolei opowiada o swojej działalności, w ramach której zabiera matki dzieci z hospicjów do kina. Dzięki temu choć przez jeden wieczór mogą zapomnieć o smutnej codzienności.

Poza tym, w kampanii "Dobrzy ludzie powinni mieszkać w dobrym miejscu" występują tzw. zwykli Polacy. Dowiadujemy się o jednym z nich, że jest dobry, bo nie zakłóca ciszy nocnej. Cnotą innej osoby jest niewyrzucanie jedzenia. Zaletą ostatniej jest z kolei to, że... nigdy nie parkuje na miejscu sąsiada.

W ten sposób deweloper, najpewniej nieświadomie, dotknął jednego z najbardziej palących problemów obecnych na nowych osiedlach. Jest nim współżycie sąsiedzkie i zaciekła obrona spraw pojmowanych jako niezbywalne dla poczucia własnego prestiżu. Czy jednak kupując mieszkanie w Dom Development będziemy mieli gwarancję mieszkania obok któregoś z tych "dobrych" Polaków? Albo Kingi Preis? Lub Bartosza Kizierowskiego? Niekoniecznie.

O kampanię zapytaliśmy Dom Development. Okazuje się, że mieszkanie w "dobrym sąsiedztwie" nie jest wcale takie pewne. "Mieszkanie na naszych osiedlach nie było z założenia warunkiem uczestnictwa w kampanii. Część naszych bohaterów faktycznie mieszka na osiedlach stworzonych przez Dom Development, jednakże hasło kampanii wyraźnie odnosi się do dobrych ludzi w ogóle" - czytamy w odpowiedzi, którą przysłała do nas firma.

Nie można więc mieć pewności, że kupując mieszkanie na osiedlu Dom Development zamieszka się w towarzystwie aniołów. Zapytaliśmy bowiem też, czy rzeczywiście firma daje gwarancję, że we wzniesionych przez nią domach spotkamy ludzi, którzy po 22 w ogóle się nie odzywają, albo posiadaczy innych pożądanych wśród sąsiadów cnót.

"Dom Development promuje pozytywne postawy i życzliwość sąsiedzką u wszystkich ludzi, nie tylko wśród mieszkańców naszych osiedli - każdy z nas ma realny wpływ na tworzenie przyjaznej atmosfery w miejscu, w którym mieszka. Dlatego w naszej kampanii pokazujemy różne historie różnych osób, obrazujące, jak szerokim pojęciem jest codzienna ludzka dobroć i że warto się nią dzielić, zaczynając od swojego najbliższego otoczenia" - czytamy w dyplomatycznej odpowiedzi.

Niemniej, deweloper chwali się innymi osiągnięciami.

"Na osiedlach Dom Development są place miejskie, liczne tereny zielone i rekreacyjne, a także elementy artystyczne, jak rzeźby, instalacje czy murale. Do współpracy zaangażowaliśmy gros polskich artystów, znanych i mniej znanych, których kreacja cieszy się powszechnym uznaniem. Działamy na rzecz lokalnych społeczności i nierzadko angażujemy ich do współpracy, jak miało to miejsce przy budowie osiedla Wilno – wspólnie wraz z trzema instytucjami na przekór sceptykom udało nam się wybudować stację PKP i pokazać, że harmonijna współpraca dewelopera z przedstawicielami administracji jest możliwa” – czytamy.

Firma chwali się także, że wyszła z inicjatywą wsparcia projektu szkoły (kwotą pół miliona złotych). Na ilu osiedlach? Dokładnie na jednym.

Nic więc dziwnego, że zamiast wspominać o tym od początku, woli do kampanii promocyjnej zatrudniać celebrytów.

Akcja Dom Development odbija się już echem w internecie. Tytus Hołdys, syn Zbigniewa Hołdysa, przypomina, że deweloper zamierza zburzyć budynek, w którym przez siedem lat prowadził swoją klubokawiarnię. "Sam brałem udział w kilku akcjach charytatywnych. Gdybym wiedział, że ma to znaczenie, napisałbym do nich, aby nie burzyli Chwili" - pisze na Twitterze.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)