Dziwna kradzież gazu: okradani nie mają pretensji

Rosyjskie oskarżenia o kradzież przez Ukrainę
gazu dla Europy są zadziwiające: nie idą za nimi pretensje od
odbiorców tego paliwa, którzy powinni czuć się okradani - powiedział Wiaczesław Kniażycki z misji Ukrainy
przy Unii Europejskiej w Brukseli.

05.01.2009 | aktual.: 05.01.2009 23:25

Jego zdaniem wcześniejsze oświadczenia premiera Rosji, Władimira Putina, i prezesa Gazpromu, Aleksieja Millera, że Ukraina kradnie gaz są "spekulacjami politycznymi i otwartym kłamstwem".

- Pierwsza rzecz, do której dążą to udowodnienie, że kradniemy gaz. Najbardziej interesujące jest to, że do chwili obecnej nie istnieje ani jedna skarga ze strony europejskiej, że Ukraina rzeczywiście go kradnie - powiedział Kniażycki w rozmowie z agencją Interfax-Ukraina.

Dyplomata podkreślił, że Rosja doskonale rozumie, iż Ukraina musi zużywać wyznaczone objętości gazu, by utrzymywać jego przesyłanie przez biegnące po jej terytorium magistrale.

Jest to tzw. gaz techniczny, którego zadaniem jest podtrzymywanie ciśnienia w rurociągach.

W poniedziałek, podczas spotkania z Putinem Miller oświadczył, że Gazprom dodatkowo zmniejszy jeszcze tego dnia dostawy gazu na Ukrainę o 65,3 mln metrów sześsiennych, czyli tyle, ile Ukraina nielegalnie podbiera.

- Jest propozycja zmniejszenia dostaw na granicę Rosji i Ukrainy o taką ilość, jaka jest Rosji kradziona, czyli 65,3 mln metrów sześciennych - powiedział Miller.

- Dobrze, zgadzam się - skinął z przyzwoleniem Putin.

Ukraina twierdzi tymczasem, że w ostatnich dniach była zmuszona do wyręczania Rosji, zapewniając odpowiednie ciśnienie w wiodących do państw UE rurach z rosyjskim gazem surowcem z własnych zapasów.

Według ukraińskiej misji przy UE w ostatnich czterech dniach zużyto na to 80 mln metrów gazu, z czego 30 mln pobrano z ukraińskich zbiorników podziemnych. 50 mln to gaz rosyjski.

Źródło artykułu:PAP
rosjabrukselaukraina
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)