Trwa ładowanie...
gpw
27-05-2010 09:14

Dziwne ruchy na rynkach finansowych

W USA w środę rynki finansowe kompletnie się rozsynchronizowały. Większość korelacji po prostu znikła. Komentarze amerykańskie powoływały się w wielu przypadkach na opublikowane w środę dane makro, ale one też nie były jednoznaczne.

Dziwne ruchy na rynkach finansowychŹródło: Fot. Xelion
d3udldx
d3udldx

W USA w środę rynki finansowe kompletnie się rozsynchronizowały. Większość korelacji po prostu znikła. Komentarze amerykańskie powoływały się w wielu przypadkach na opublikowane w środę dane makro, ale one też nie były jednoznaczne.

Dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku w USA były neutralne. Owszem zamówienia wzrosły aż o 2,9 procent (oczekiwano wzrostu o 1,1 proc.), ale bez środków transportu spadły o 1 procent (oczekiwano wzrostu o 0,5 proc.). Te ostatnie dane są bardziej istotne, bo we wzroście liczby głównej bardzo pomógł wzrost o 228 procent zamówień na samoloty cywilne i ich części. Zamówienia w tym sektorze zmieniają się bardzo gwałtownie (np. w marcu spadły o 71,2 proc.). Raport o sprzedaży nowych domów w USA był znowu dwuznaczny. Owszem, sprzedaż gwałtownie wzrosła (14,8 proc.), czyli dużo mocniej niż oczekiwane 5 procent. Jednak mediana płaconych cen spadła w kwietniu w stosunku do marca o 9,6 procent. To bardzo dużo. Wnioski są dosyć proste. Kwiecień był ostatnim miesiącem obowiązywania programu dopłat do kupna domu, więc sprzedaż gwałtownie wzrosła, bo sprzedający obniżali ceny bojąc się, że w maju już domu nie sprzedadzą. Trudno uznać te dane za dobre.

Zadziwiająco zachowywał się rynek walutowy. Kurs EUR/USD gwałtownie spadał tracąc prawie półtora procent i zbliżając się znowu do wsparcia na 1,2150 USD. Od dłuższego już czasu poprawa sytuacji na giełdach pomagała we wzroście EUR/USD. Tym razem tak się nie stało, a wyjaśnianie umocnienia dolara dobrymi danymi makro nie jest przekonywujące. Euro jest po prostu dramatycznie słabe, co może jeszcze doprowadzić do dużych perturbacji na rynkach. Gwałtownie spadający kurs EUR/USD powinien był przecenić surowce, ale tak się nie stało. Ropa zdrożała o ponad dwa procent. Miedź staniała jedynie nieznacznie. Zdrożało złoto, które zazwyczaj jest najmocniej ujemnie skorelowane z dolarem. Nie tym razem.

Zachowanie rynku akcji też było dziwne. Po wtorkowej sesji, kiedy to analityk techniczny musiał uznać odrobienie spadku o trzy procent z dużym wolumenem za dzień odwrotu, oczekiwano wzrostu indeksów. I rzeczywiście indeks S&P 500 szybko rósł zyskując już 1,5 procent, ale od tego momentu zaczął się osuwać. Na nieco ponad godzinę przed końcem sesji dotykał już poziomu wtorkowego zamknięcia. Potem było już tylko gorzej. Podobno pretekstem zwiększającym podaż była informacja Financial Times mówiąca o tym, że Chiny zrewidują swoją politykę odnośnie obligacji europejskich (czytaj: przestaną je kupować lub nawet zaczną sprzedawać).

d3udldx

Indeksy zakończyły sesję niewielkim spadkiem. Co prawda nie zmienia to postaci rzeczy, że lutowe wsparcie nadal jest nietknięte, ale stawia duży znak zapytania nad tezą mówiącą, że wtorkowy zwrot był kluczowym dniem odwrotu. Jesteśmy znowu w punkcie wyjścia, a jeśli widzi się irracjonalne zachowanie rynków i olbrzymią zmienność to po tej sesji nie można wykluczyć żadnego scenariusza. Zakładam jednak, że Chiny zdementują informację o zmniejszaniu rezerw ulokowanych w obligacjach europejskich, co powinno podnosić indeksy.

GPW potwierdziła w środę pokazywaną w poniedziałek i wtorek siłę. WIG20 rósł od początku sesji i już po godzinie odrobił z namiarem wszystkie straty z wtorku. Imponujący był przede wszystkim wzrost ceny akcji PZU. Widać było, że rynek poważnie potraktował obronę lutowych wsparć w USA, a inwestorzy oczekują dłuższego wzrostu. Około południa indeks zaczął się niezwykle powoli osuwać (w ślad za innymi indeksami w Europie), ale widać było, że byki nie zrezygnują. I rzeczywiście osłabienie trwało może pół godziny. Końcówka z fixingiem dodała około 30 punktów, dzięki czemu WIG20 wzrósł aż o 4,46 proc. Do górnego ograniczenia kanału trendu spadowego zostało jeszcze nieco ponad 30 punktów.

Obrót był potężny (5 mld złotych). Co prawda 35 procent tego obrotu wygenerował PZU (dał sygnał kupna), ale i bez PZU obroty były potężne. Bez zagranicy nie byłyby możliwe. Wyglądało to tak jakby uaktywnił się kapitał, który przywędrował do nas przed prywatyzacją PZU. Teraz czekając na Taurona zabawia się naszym rynkiem. Pamiętać jednak trzeba, że jeśli taki kapitał spekulacyjny się pomyli to równie szybko może zwinąć manatki. Dzisiaj jednak nic takiego się nie wydarzy.

Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

d3udldx
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3udldx