Ekspert: dzięki akcesji mamy rynek kolejowych przewozów towarowych

Po wejściu do UE w Polsce powstał jeden z
najbardziej dynamicznie rozwijających się i najbardziej
zliberalizowanych kolejowych rynków przewozów towarowych w Europie
- uważa dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian
Furgalski.

27.04.2009 | aktual.: 27.04.2009 09:34

Zdaniem eksperta, realna konkurencja na tym rynku powstrzymała wzrost cen wielu towarów.

Podobnego zdania jest Janusz Piechociński z sejmowej komisji infrastruktury, który stwierdził, że dzięki otwarciu rynku "nastąpiło rzeczywiste potanienie usługi transportowej, która stanowi 10 proc. kosztów każdego produktu". Piechociński dodał, że "dzięki stworzeniu tego rynku mamy w Polsce niższą inflację, a przedsiębiorcy zaoszczędzili znaczne sumy".

Zdaniem Furgalskiego stworzenie kolejowego rynku przewozów towarowych w Polsce "było ciężkie". "Początkowo widać było dużą niechęć państwa do dopuszczenia konkurencji dla przewoźnika państwowego (PKP Cargo - PAP). Dodał, że gdy w roku 2002 powstawały pierwsze prywatne firmy "rzucano im kłody pod nogi".

Dobrym przykładem ilustrującym takie działanie jest - zdaniem Furgalskiego - rozporządzenie ministra infrastruktury z roku 2005, które regulowało wysokość stawek dostępu do infrastruktury kolejowej. _ Dzięki temu zapisowi, przewoźnik posiadający ponad 70 proc. udziałów w rynku mógł płacić niższe stawki - było oczywiste, że wymóg ten spełniało tylko PKP Cargo _ - wyjaśnił. Dodał, że zapis ten zlikwidowano dopiero po interwencji Komisji Europejskiej.

Dziś na polskim rynku działa ok. 30 prywatnych firm. _ Ich pozycja rośnie z roku na rok _ - ocenił ekspert. _ W ciągu zaledwie kilku lat zwiększyły one udziały w rynku od zera do 23,2 proc. w roku 2008 _ - powiedział PAP ekspert.

W tym samym okresie udziały państwowego przewoźnika - PKP Cargo - spadły do 77 proc. (z około 90 proc. w roku 2001, czyli na rok przed pojawieniem się pierwszych firm prywatnych). Zdaniem eksperta, PKP Cargo "nie wytrzymuje tej konkurencji". _ Spółkę czeka dalszy spadek udziałów w rynku _ - powiedział. Tempo to oszacował na kilka procent rocznie.

1 stycznia 2007 nastąpiło w Unii Europejskiej otwarcie rynku przewozów towarowych. Od tego czasu do Polski weszły dwie zagraniczne firmy: koleje niemieckie (Deutsche Bahn - PAP), które na początku br. kupiły największego polskiego przewoźnika prywatnego - PCC Rail oraz wcześniej, bo w lutym 2008 roku, brytyjski fundusz Bridgepoint, który przejął większościowy pakiet (75 proc. PAP) CTL Logistics.

Zdaniem eksperta, wejście firm zagranicznych na rynek polski, a zwłaszcza kolei niemieckich, powoduje zwiększenie konkurencji. Furgalski uważa, że będzie to korzystne, ponieważ zmusi pozostałych przewoźników m.in. do modernizacji taboru, poprawy bezpieczeństwa ruchu i dalszego obniżania cen.

Z wejścia Deutsche Bahn na rynek nie są zadowoleni niezależni przewoźnicy. Zdaniem prezesa zarządu powstałego na początku kwietnia br. Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych Rafała Milczarskiego doprowadzi to do sytuacji, w której na rynku będą funkcjonowały "z jednej strony stosujące praktyki monopolistyczne państwowego przewoźnika PKP Cargo, a z drugiej zasilane z budżetu rządu federalnego koleje niemieckie Deutsche Bahn".

Jego zdaniem, należy spodziewać się wojny cenowej pomiędzy obydwoma przewoźnikami. Jak dodaje, "wojny prowadzonej z publicznych środków, której efektem może być zniknięcie z polskiego rynku firm prywatnych i powstanie duopolu".

Członkowie ZNPK są zdania, że polski rynek nie jest w pełni zliberalizowany i zapowiadają, że będą domagać się rzeczywistej konkurencji na rynku. Firmy zrzeszone w ZNPK mają łącznie 15 proc. udziałów w rynku.

Jak podkreślił Furgalski, w przeciwieństwie do sprawnie funkcjonującego rynku przewozów towarowych, do tej pory nie udało się stworzyć w Polsce konkurencji na rynku przewozów pasażerskich. _ Państwo do tej pory chroniło ten rynek - miało PKP Przewozy Regionalne, miało PKP Intercity _ - powiedział.

_ Dopiero w chwili, gdy samorządy zaczęły rozpisywać przetargi na świadczenie usług na tym rynku, pojawiła się szansa na liberalizację _ - wyjaśnił.

Niestety - jak dodał - ze względu na brak jasnych i czytelnych regulacji, przetargi te rozpisywane są maksymalnie na trzy lata. _ Dla porównania w Unii Europejskiej standardem jest okres dziesięciu, lub nawet piętnastu lat _ - powiedział Furgalski. Wyjaśnił, że żadna firma nie zdecyduje się na zainwestowanie w tabor - a jak podkreślił w grę wchodzą ogromne koszta - jeżeli nie ma przed sobą dłuższej perspektywy prowadzenia działalności.

Największą firmą na rynku jest - oferująca usługi przewozowe w trzech województwach (pomorskim, kujawsko-pomorskim i częściowo w mazowieckim) Arriva PCC. _ Jej udział w rynku jest jednak zbyt znikomy, by można było mówić o realnej konkurencji dla państwowych przewoźników _ - uważa Furgalski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)