Ekspert: nie ma mowy o przymuszaniu przedsiębiorców do mediacji
Wbrew niektórym opiniom nowe przepisy dot. mediacji nie przewidują przymuszania przedsiębiorców do mediacji, mają tylko ułatwić jej stosowanie, mówi PAP Roman Rewald. Jego zdaniem podziały w środowisku mediatorów ws. tych regulacji to wynik walki o bardzo ograniczony rynek.
06.07.2015 07:15
W Sejmie trwają w tej chwili prace nad zmianą przepisów kilku ustaw, przede wszystkim Kodeksu postępowania cywilnego, która ma na celu rozpropagowanie mediacji.
Rządowy projekt zawiera szereg rozwiązań, które mają skłonić skonfliktowane strony do próby polubownego rozwiązania sporu, m.in. przepis, mówiący, że sąd może obciążyć stronę kosztami procesu za "oczywiście nieuzasadnioną odmowę poddania się mediacji". Zdaniem krytyków przepis ten jest sprzeczny z zasadą dobrowolności mediacji.
Jednak według Romana Rewalda prezesa Centrum Mediacji działającego przy Konfederacji Lewiatan i praktyka-mediatora, który współpracował z resortem gospodarki przy tworzeniu projektu zmian, przepis ten nie będzie narzędziem do wywierania presji na przedsiębiorców.
"To jest bardzo miękki przepis, mówiący o przypisaniu pewnych kosztów za uporczywe czy nieuzasadnione uchylanie się od mediacji. Nie zgadzam się z opinią, że jest to przymuszanie" - powiedział Rewald.
Według niego "wprowadzone w 2005 r. przepisy stanowiły kompromis, który dziś wymaga korekty". "Chodzi o usprawnienie mediacji, uczynienie jej bardziej efektywną. Mamy dwie mediacje - sądową i umowną, szczególnie mediacja sądowa była bardzo ograniczona przez poprzednie przepisy i trzeba było je rozszerzyć" - stwierdził. Rewald, który praktykował jako adwokat także w USA, powołując się na te doświadczenia, ocenił, że w Stanach mediacja rozwinęła się bardzo dobrze, m.in. dzięki zastosowaniu podobnych przepisów.
W ocenie prawnika mediacja powinna być dobrowolna, ale na początku trzeba przewidzieć pewne skutki dla ludzi, którzy odrzucają drogę mediacji.
"Wiedza o tym, co to jest mediacja i jaki ma fenomenalny wpływ na rozwiązywanie sporów, jest bardzo mizerna w narodzie, nie chodzi tylko o przedsiębiorców, ale także prawników czy sędziów. Wielu moich kolegów uważa, że po co im mediator, bo przecież +ja potrafię negocjować" - mówił Rewald. Tymczasem - jak podkreślał - negocjacje z neutralnym mediatorem są zupełnie inne niż negocjacje dwóch stron, "które siądą naprzeciw siebie i patrzą, kto pierwszy wykaże się słabością".
"Pośrednictwo mediatora eliminuje takie sytuacje, bo słabości ujawnia się podczas osobnych spotkań z mediatorem, co pozwala na szczerą i otwartą rozmowę o możliwych opcjach, a przez to ułatwia znalezienie kompromisu. Tego wielu ludzi nie wie i dlatego do mediacji odwraca się tyłem. Trzeba wprowadzić pewne sankcje, żeby strony nie uważały, że to +jakaś głupota+ i nie odrzucały z góry tej opcji, tylko się przyjrzały, bo jak się nie przyjrzą, to może to mieć swoje konsekwencje" - zaznaczył Rewald.
Przypomniał, że mediator i strony są zobowiązane do tajemnicy - w postępowaniu sądowym nie można ujawnić tego, co mówiło się na osobnych posiedzeniach.
Rewald za krok w dobrym kierunku uważa także zaproponowane w projekcie rozwiązania przewidujące rozbudowanie roli sędziów w procesie nakłaniania stron do mediacji. "Obecnie obowiązujące przepisy pozwalają sądowi tylko raz przekazać sprawę do mediacji, a w myśl nowego projektu będzie mógł on to zrobić w dowolnym momencie. Każda osobna sporna kwestia, która się może wyłonić w trakcie procesu, może zostać poddana mediacji - tak się robi na świecie" - podkreślił.
Jak mówił, mylne jest przekonanie, że na etapie sądowym jest już za późno na mediacje. "Trzeba spojrzeć na to z ekonomicznego punktu widzenia. Strony wpłacają ogromny wpis sądowy i potem jak sędzia przekaże to do mediacji i ta mediacja się uda - to dostają zwrot trzech czwartych tego wpisu" - wskazał.
Projektowane nowe przepisy pozwalają także mediatorom na przedstawienie propozycji rozwiązania sporu.
"Uważam, że to dobre rozwiązanie, bo pomoże m.in. w sytuacji, gdy strona prosi mediatora: +my nie chcemy przedstawiać kompromisowej propozycji, żeby nie okazać słabości, może pan przedstawi to kompromisowe rozwiązanie jako pański pomysł+. Nowe przepisy mają wprost to dopuszczać. Nie ma tutaj żadnego przejścia w stronę arbitrażu, ani żadnego zagrożenia dla bezstronności i neutralności mediatora" - ocenił Rewald.
Jak dodał, "mediator nie udziela porady prawnej i nie mówi stronom, co mają robić, tylko czasami proponuje rozwiązania, które przychodzą mu do głowy, a które strony muszą poprzeć, bo jeśli nie poprą, to takie rozwiązanie jest bezużyteczne".
Jego zdaniem spory w łonie środowiska mediatorów, m.in. o kształt proponowanych przepisów, nie mają charakteru merytorycznego, ale stanowią wynik rywalizacji o bardzo ograniczony rynek mediacji.
"To emocje, które wynikają z rozbudzonych apetytów na to, że mediacje są sposobem utrzymania, biznesu, ale ciągle tak nie jest. Mediatorzy zarabiają głównie na szkoleniu innych mediatorów, bo same mediacje nie dają przychodów, które byłyby w stanie utrzymać np. centrum mediacji. One istnieją, ale przy jakichś innych instytucjach i są finansowane przez nie. O mediacji jest dużo wyobrażeń, że to jest fenomenalnie dobry biznes, ale dopóki się ona nie rozwinie, to tak nie będzie. Jeśli ktoś nie może uzyskać dobrych przychodów z mediacji, to uważają, że ktoś im te przychody zabiera" - podkreślił.
Jak powiedział, Centrum Mediacji przy Lewiatanie mogło rozwinąć działalność dzięki dotacji z Ministerstwa Gospodarki.
"Centrum było niedofinansowane, ale od czasu, kiedy powstał program, mieliśmy już ponad 100 zgłoszeń mediacji, a 50 już się odbyło. To w skali kraju jest raczej sporo - tak niewiele jest w Polsce tych mediacji. Walczymy o to, żeby się zmieniło. Wpływają do nas kolejne zapytania o mediacje umowne tzn., że rynek mediacji przedsądowych zaczyna się rozwijać" - powiedział.