Trwa ładowanie...
eksport
03-04-2009 10:30

Eksport i kurs złotego

Pomimo lamentu nad drogą złotówką, eksport artykułów spożywczych i napojów liczony w euro wzrósł w ub. roku o 16,8 proc. Czy dewaluacja będzie lekarstwem na tegoroczny spadek popytu, spowodowany kryzysem u głównych importerów?

Eksport i kurs złotegoŹródło: Rynek Spożywczy
d21d3tn
d21d3tn

Okazuje się, że przyczyny i skutki zmian w handlu zagranicznym są złożone. A sektor rolno-spożywczy nie uzyska w tym roku wysokiej dynamiki eksportu bez kilku gruntownych zmian.

Na Zachodzie bez zmian

Z pozoru handel zagraniczny towarami rolno-spożywczymi w 2008 roku nie uległ modyfikacjom. _ Nie nastąpiła istotna zmiana w strukturze eksportu przetworzonych produktów rolnych _ - mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. _ Nadal wysyłamy towary większej wartości, niż je sprowadzamy. To trwały trend, który obserwujemy od wejścia Polski do UE w 2004 roku. W przypadku surowców rolnych, w ub. roku występowała odwrotna sytuacja. Jednak wyroby przetworzone mają wyższą wartość dodaną niż surowce. Dlatego łącznie produkty rolno-spożywcze zanotowały kolejny raz dodatnie saldo wymiany handlowej z zagranicą, które wyniosło 1,6 mld euro. Pod względem kierunków geograficznych eksportu także nie było istotnych zmian. Dominuje sprzedaż na rynki UE, dokąd trafia ponad 80 proc. produktów rolno-spożywczych (wartościowo). Nadal nie zwiększyła się rola rynków krajów WNP, które miały w ub. roku 9-proc. udział. Ledwie zaczęły być znoszone bariery eksportu do Rosji i na Ukrainę, a już
pojawiły się nowe. A jednak rok 2008 zakończył się dużym sukcesem eksporterów towarów rolno-spożywczych. Ich udział w łącznym polskim eksporcie zwiększył się do rekordowego 9,9 proc., tj. o blisko 1,5 pkt. procentowego w ciągu kilku ostatnich lat. To ewenement w rozwiniętych krajach, w których znaczenie tych produktów maleje na rzecz rosnącego eksportu wyrobów przemysłowych i usług. _

*Fetysz kursu walut *

Na siedem przyczyn tej odmienności, z których większość jest zresztą pozytywna, wskazuje Instytut Badania Rynku, Konsumpcji i Koniunktur (IBRKiK).
Wnioski opiera na regularnych badaniach ankietowych przeprowadzanych wśród eksporterów. Producenci-eksporterzy z sektora rolno-spożywczego mają bardzo niski wsad towarów z importu w gotowym produkcie - 40 proc. z nich nie większy niż 10 proc. wartości towaru, a co trzeci w ogóle nie używa obcych surowców. Inna specyfika omawianego sektora to bardziej zdywersyfikowana struktura eksportu - do większej liczby krajów i do znacznie większej liczby firm. Z ankiet wynika też, że inna jest struktura rozliczeń walutowych; w ub. roku prawie ¾ kontraktów oparto na euro, sporadycznie na dolarach (walucie postrzeganej jako słabsza), za to aż w 15 proc. na... złotych. W nim fakturowano kontrakty z partnerami ze Wschodu, co ograniczało ryzyko walutowe._ W oczy rzuca się przede wszystkim to, że producenci towarów rolno-spożywczych relatywnie mało eksportują w porównaniu z przedsiębiorstwami z innych branż _- mówi dr hab. Krzysztof Marczewski, kierownik Zakładu Koniunktury Krajowej i Eksportowej w IBRKiK. Średni udział
eksportu w łącznych przychodach producentów-eksporterów towarów rolno-spożywczych nieznacznie przekracza 20 proc. Nastawieni są głównie na obsługę rynku wewnętrznego, czyli ich kondycja finansowa zależy od koniunktury krajowej. _ Skoro w tym sektorze eksport nie odgrywa dominującej roli w przychodach, to eksporterzy mogą się zachować elastyczniej, okresowo zejść nawet z ceną, aby utrzymać kontrakty z odbiorcami zagranicznymi, albo przesunąć towary na rynek krajowy, gdy uważają eksport za nieopłacalny _- dowodzi dr Marczewski.

d21d3tn

Być może to tłumaczy wysoką dynamikę sprzedaży za granicę w 2008 roku, pomimo niekorzystnego kursu złotego. Z badań IBRKiK wynika też, że ankietowani wskazywali w ub. roku na 3,65 zł/euro jako kurs graniczny, po którym opłaca się eksportować produkty rolno-spożywcze. Dziś już wiemy z danych NBP, że kurs ten wynosił średnio 3,52 zł/euro. Pomimo powszechnego lamentu nad drogą złotówką, nie ona więc była barierą dla eksporterów, a co najwyżej hamulcem dla mniej efektywnych producentów. Ogólny wniosek jest taki, że eksporterzy produktów rolno-spożywczych są mniej wrażliwi na zmiany kursu niż eksporterzy z innych sektorów, których przychody w co najmniej 30-40 procentach zależą od sprzedaży za granicę. Dlatego ani "zły" kurs nie zabija eksporterów rolnych, ani "dobry", tegoroczny, może nie okazać się ożywczy dla dalszego wzrostu sprzedaży za granicę. *Co napędza eksport? *

Jest kilka czynników, które sprawiają, że wpływy z eksportu nie przekładają się bezpośrednio na rentowność sprzedaży. Wśród nich najważniejszym są zmiany cen wewnętrznych. Ich dynamiczny wzrost może poważnie ograniczać realne wpływy złotowe z eksportu, nawet pomimo osłabienia deprecjacji złotego, i na odwrót. Dlatego w 2008 roku bardziej dolegliwy był dla eksporterów wzrost w kraju cen robocizny, energii i paliw, a także niektórych surowców, niż wysoki kurs złotego. _ Produkty rolno-spożywcze, jako dobra pierwszej potrzeby, uważane są w teorii ekonomii za "sztywne", czyli słabo reagują na wzrost cen lub zmiany dochodów konsumenta _ - objaśnia Wiesław Łopaciuk z Zakładu Badań Rynkowych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
_ Z pewnością spadek popytu na te towary w krajach zachodnich, które dotknięte są kryzysem gospodarczym, będzie wolniejszy niż na inne dobra, choć może następować zmiana ich struktury. Ale konkurencja cenowa jeszcze bardziej liczy się w warunkach, kiedy konsumenci szukają standardowych, tańszych produktów. _
Jak wskazują analizy Ministerstwa Gospodarki, nawet na początku tej dekady, kiedy świat też przeżywał kryzys, a polscy eksporterzy produktów rolno-spożywczych mieli znacznie gorsze warunki dostępu do rynków unijnych niż obecnie, nie tylko nie było znaczącego załamania eksportu, ale przeciwnie - co roku notowano jego wzrost. Nie ma na to wskaźników ekonomicznych, lecz jest ten niemierzalny - zadowolenie konsumenta, że może kupić taniej dobry towar. Na przykład polska wołowina jest produktem ubocznym przy produkcji mleka, czyli teoretycznie gorszym niż powstająca w produkcji hodowli ras mięsnych. Z punktu widzenia bogatego konsumenta jest więc ona zła, a jednak np. w Niemczech idzie jak woda. Dlatego, że jest dużo tańsza.

IBRKiK badał (lata 2000-07), jak akcesja Polski do UE zmieniła strukturę eksportu, w tym produktów rolno-spożywczych. Wyraźnie poprawiliśmy udział w rynku UE, kosztem innych konkurentów, w sektorach: mleczarskim, mięsnym, cukru i wyrobów, pasz oraz wyrobów tytoniowych i tytoniu. Straciliśmy natomiast w sektorach: warzyw i owoców oraz zbóż. Tyle teorii, a jak wygląda praktyka?

Bariery

_ Dziś zmiany kursu hrywny, jak i innych lokalnych walut w krajach EW, są tak szybkie, a wartość złotego rozchwiana, że występuje zbyt wysokie ryzyko kursowe i zawieramy kontrakty niemal z dnia na dzień, a nie na zasadach długoterminowych _- mówi Ryszard Smolarek, prezes Zakładów Mięsnych Łmeat-Łuków. _ W dodatku nie możemy liczyć na ubezpieczenia kredytów eksportowych. _ Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso, wskazuje na inną barierę. _ Brakuje nam mięsa wieprzowego _- podkreśla. _ Ostatnie dwa lata złej koniunktury spowodowały, że większość rolników przestała hodować świnie, czego skutki odczuwamy dzisiaj. Dla wieprzowiny niemal cały ten rok wydaje się już być stracony... _ Na szczęście, inna sytuacja jest na rynku wołowiny.
_ W zeszłym roku sprzedaliśmy jej za granicę około 200 tys. ton, czyli blisko 60 proc. wyprodukowanego żywca _ - podkreśla Witold Choiński. _ Ten segment rynku będzie się nadal dobrze rozwijał w tym roku, a i perspektywy chowu bydła są dobre _. Takie prognozy wiąże on z okolicznością, że kraje "starej" UE z roku na rok zwiększają deficyt w handlu tym mięsem, sięga on już 500 tys. ton rocznie. Nasze mięso jest konkurencyjne w Hiszpanii, Grecji, Włoszech, Niemczech. Ale i z tym faktem wiążą się całkiem nowe zagrożenia. Do głosu dochodzą tam populiści, nawołujący do ochrony rynków narodowych i ograniczenia importu. _ W Wielkiej Brytanii spotkaliśmy się wręcz z kampanią, w której wykorzystano kłamliwą informację, że nasze mięso nie spełnia norm unijnych, jakby nas one nie obowiązywały _ - mówi przedstawiciel branży mięsnej.

d21d3tn

Narastające od wielu lat bariery w tym roku mogą być ścianą, o którą może się rozbić niejeden eksporter. Podczas lutowego posiedzenia VII Konferencji Eksporterów Przemysłu Rolno-Spożywczego podkreślono, że dzisiejsza sytuacja wymaga jak najszybszego użycia pełnej palety bezpośrednich i pośrednich instrumentów wsparcia proeksportowego rozwoju gospodarki: funduszy unijnych, ubezpieczenia kredytów i kontraktów eksportowych, pokrycia kosztów poszukiwania zagranicznych rynków zbytu i inwestycji bezpośrednich za granicą oraz branżowych projektów promocji rozwoju eksportu itp. Ale to jest mało. Konferencja apelowała do rządu o szersze wsparcie, ujęła je w dziesięciu punktach. Klasycznymi już problemami do pilnego rozwiązania jest choćby brak środków na promocję rozwoju eksportu czy utworzenia centrów obsługi eksporterów, w których przedsiębiorca mógłby uzyskać informację i pomoc w nawiązaniu odpowiednich kontaktów oraz w rozwiązywaniu problemów związanych z eksportem.

W samych Chinach niemieckie służby radcy handlowego liczą blisko 200 osób, podczas gdy polskie - cztery. Są też inne bariery, zewnętrzne, wobec sektora rolno-spożywczego, jak choćby zła infrastruktura przeładunkowa sypkich materiałów w portach i na kolei, ale także te wewnętrzne. _ Słabą jego stroną jest brak silnych marek eksportowych _- zwraca uwagę Andrzej Gantner. _ Cztery lata dobrej koniunktury powinny być spożytkowane na stopniowe wdrażanie pomysłów promocji marek, lecz, niestety, nie wykorzystaliśmy dobrej koniunktury. _ Być może już wkrótce może dojść do sytuacji, że polskie wyroby zaczną przegrywać z jeszcze tańszymi z innych krajów, a skoro są no name, będą spychane na najtańszą półkę wyrobów z private label.

Piotr Stefaniak
Rynek Spożywczy

d21d3tn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d21d3tn