Elektrośmieci schodzą do szarej strefy
Ochrona Środowiska Nie opłaca się rzetelnie zbierać i utylizować sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Kilkakrotnie taniej jest kupić zaświadczenie, że został on poddany recyklingowi.
07.09.2009 | aktual.: 07.09.2009 08:30
Nawet jednak jeśli uwzględnić szarą strefę handlującą odpadowymi kwitami, nie wypełniamy unijnych obowiązków w tym zakresie. Przepisy w tym nie pomagają.
Nieosiągalne kilogramy
Polska już w 2008 r. powinna zbierać 4 kg tzw. złomu elektrycznego i elektronicznego na mieszkańca. Według raportu głównego inspektora ochrony środowiska zebraliśmy w 2008 r. niespełna 1,5 kg. W tym roku zbliżymy się do 3 kg. Tyle że z pomocą szarej strefy.
_ System raportowania podsumowujący zbieranie, przetwarzanie i recykling zużytego sprzętu jest nierzetelny i niewiarygodny _ - twierdzi Grzegorz Skrzypczak, prezes zarządu organizacji odzysku Elektroeko. - Działa praktycznie bez kontroli.
Pewne jest to, że przy zakupie klient wnosi tzw. opłatę recyklingową, czyli od kilku do kilkudziesięciu złotych w zależności od nabywanego towaru i tego, z którą organizacją odzysku producent podpisał umowę. W teorii może w zamian oddać np. starą kuchenkę przy zakupie nowej. W praktyce jednak mało kto jest w stanie odwieźć wielką lodówkę do sklepu. A przy odbiorze z domu trzeba na ogół dodatkowo płacić za wywóz. Może też oddać bez zapłaty sprzęt do punktu zbierania, ale te są wyłącznie w nielicznych gminach i działają tylko przez parę godzin tygodniowo. W efekcie nadal zużyte telewizory, radia czy komputery gromadzimy na strychach i w piwnicach.
Opłata recyklingowa trafia najpierw do producenta sprzętu, a stąd do organizacji odzysku (na rynku zużytego sprzętu działa ich dziewięć). Ta może się umówić z uczciwym recyklerem na odbiór elektrozłomu. Aby cały system recyklingu był opłacalny, musi mu dać prawie złotówkę za kilogram utylizowanego sprzętu. Może też kupić kwity od mniej uczciwego za ok. 20 gr od kilograma i wtedy ma korzystniejszą ofertę dla producentów i importerów. Ci podpiszą umowę z tańszą organizacją. W ten sposób ustawowe obowiązki i tak zostaną wypełnione.
Plaga kwitów objęła rozliczenia za zużyty sprzęt bardzo szybko, bo przetwarzający odpady przećwiczyli już podobne praktyki przy recyklingu opakowań.
Trudno o rzetelny kwit
_ Zbierający, firmy przetwarzające, firmy recyklingowe i organizacje odzysku powinny być sprawdzane także przez urzędy skarbowe i Inspekcję Handlową, a nie tylko przez Inspekcję Ochrony Środowiska _ - przekonuje Grzegorz Skrzypczak.
O ile są chętni do wystawiania fikcyjnych kwitów, o tyle z udokumentowaniem rzetelnego recyklingu bywają problemy. Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu, uważa, że wynik zbiórki sprzętu AGD byłby znacznie lepszy, gdyby recykling potwierdzały huty, do których trafiają najcięższe elementy sprzętu, czyli metalowe obudowy. Ale hutom nie w smak związana z tym biurokracja, a ilość zebranego ze sprzętu złomu jest dla nich praktycznie bez znaczenia. Ekspert uważa, że wystarczającym potwierdzeniem powinien być w takiej sytuacji dokument od zbierającego sprzęt na podstawie ewidencji wewnętrznej - podobne rozwiązanie jest obecnie proponowane w ustawie o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji.
Problem polega na tym, że duża grupa takich skupów nie zamierza się rejestrować jako zbierający, bo także chce uniknąć biurokracji.
Skomplikowane sprawozdania trzeba bowiem składać często, a ponadto każda zajmująca się sprzętem firma musi figurować w rejestrze GIOŚ. Czyli to, co miało zniechęcić szarą strefę, skutecznie zniechęca tych, którzy faktycznie wykonują recykling.
Opinia
Wojciech Konecki, dyrektor CECED Polska
Antidotum na szarą strefę powinien być skuteczny elektroniczny rejestr firm zajmujących się zużytym sprzętem, znacznie dokładniejszy od dotychczasowego i dostępny w sieci dla wszystkich. Powinny się w nim znaleźć na bieżąco w trybie online karty przekazania odpadów, a także dane o możliwościach przerobowych poszczególnych zakładów. Pytanie jednak, czy niezbędne jest drobiazgowe monitorowanie całego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Czy jeżeli nie można skutecznie kontrolować wszystkich grup produktowych, to czy nie powinniśmy się skupić na ich najniebezpieczniejszych rodzajach - zużytych lodówkach czy kineskopach? Pozostałe mogłyby trafiać choćby do punktów skupu złomu. Te jednak musiałyby raportować i dokumentować przyjęcie takich odpadów, bo danych o zbiórce sprzętu wymaga UE.
Zofia Jóźwiak
Rzeczpospolita