Euro najdroższe od pół roku. Znowu powyżej 4,30 zł
Najlepszy czas polska waluta ma już za sobą. Ostatnie dni przyniosły jej osłabienie względem euro o kilka groszy, a na tym może się nie skończyć. Inwestorzy odwracają się od ryzykownych walut, co ma związek z trendami globalnymi i krajową polityką pieniężną.
- Środa była kolejnym dniem silnej wyprzedaży złotego w relacji do głównych walut - zauważa Marcin Kiepas, analityk walutowy. Jak podkreśla, kurs euro przełamał psychologiczną barierę 4,30 zł i tym samym za wspólną walutę płacimy w tej chwili najwięcej od marca. Od majowego dołka jest o prawie 17 groszy droższe.
Jeszcze rano w czwartek notowania euro na rynku walutowym dochodziły do 4,33 zł. W prawdzie w kolejnych godzinach kurs wymiany lekko się obsunął, ale dalej przekracza 4,30 zł. Do tegorocznych maksimów jeszcze trochę brakuje, ale zdaniem analityków, przy obecnej sile wspólnej waluty i osłabieniu złotego różnica może być szybko nadrobiona.
- Obserwowany od poniedziałku skok kursów głównych walut w relacji do złotego, nie tylko zwraca uwagę swą skalą, ale również konsekwencjami. Euro wybiło się powyżej ważnej strefy oporu na 4,30 zł, co otwiera mu drogę do 4,3250 zł, a później może nawet i do 4,40 zł - ocenia Kiepas.
Przyczyn słabości złotego w ostatnich dniach jest kilka. Maciej Leściorz z CMC Markets wymienia m.in. globalny odwrót inwestorów od ryzykownych aktywów, do których należą waluty rynków wschodzących, takich jak Polska.
- Przede wszystkim inwestorów niepokoi rozwój konfliktu pomiędzy USA a Koreą Północną. Po nie w pełni satysfakcjonujących wyborach w Niemczech pojawiły się też obawy, że proces integracji UE może zostać wstrzymany. Kolejnym czynnikiem ryzyka jest zaplanowane, choć nieakceptowane przez hiszpański rząd, referendum w sprawie niepodległości Katalonii - wymienia Leściorz.
Euro - waluta niezwykła
- Złotemu z pewnością nie pomagają ostatnie wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej, podważające zasadność podwyższania stóp procentowych w przyszłym roku, pomimo obserwowanego silnego przyspieszenia gospodarczego w Polsce - dodaje Marcin Kiepas.
Na problem niskich stóp procentowych w naszym kraju zwrócił uwagę także Konrad Białas z Domu Maklerskiego TMS.
- Stopa referencyjna NBP na poziomie 1,5 proc., przy braku perspektyw prędkiej zmiany, niemal zaprasza do wychodzenia z polskiego rynku. Sygnalizowaliśmy to zagrożenie od dłuższego czasu i teraz widzimy bolesne dla złotego skutki. Dopóki dolar się nie uspokoi, należy spodziewać się dalszej presji na parach złotowych. Takich dni jak ostatnie może być więcej - ostrzega Białas.
- Lekko też może ciążyć spór polityczny wokół polskiego sądownictwa, jaki odżył po prezentacji przez prezydenta Andrzeja Dudę projektów ustaw dotyczących Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa. Aczkolwiek w tym miejscu trzeba podkreślić, że oba wymienione czynniki odgrywają zdecydowanie drugoplanową rolę w przecenie złotego - podkreśla Kiepas.