Euro traci przez Grecję i Hiszpanię

Przed południem agencje odnotowały wypowiedź szefa niemieckiego instytutu IFO, który stwierdził, że Grecja mogłaby szybciej stanąć na nogi, gdyby opuściła strefę euro.

Euro traci przez Grecję i Hiszpanię
Źródło zdjęć: © DM BOŚ

20.05.2011 17:48

To teoretycznie nic nowego (podobne opinie wygłaszali inni ekonomiści), ale dzisiaj przy braku istotnych publikacji makroekonomicznych, news ten trafił na podatny grunt. Rynek przypomniał sobie też o Hiszpanii – w niedzielę odbędą się tam wybory lokalne, które rządzący socjaliści premiera Zapatero mogą przekrać z kretesem. To wzbudziło obawy, czy nadal będą oni skłonni do trzymania ostrej, ale niepopularnej społecznie linii reform, które najpewniej pogrążą ich politycznie w 2012 r. Obawiano się także o to, czy nowe lokalne władze nie ujawnią informacji o znacznie większej nierównowadze w lokalnych budżetach, co byłoby poważną rysą na wizerunku Hiszpanii. Kraj ten od kilku miesięcy usilnie starał się udowodnić, iż nie pasuje mu łatka PIIGS. W końcu też wróciły obawy o amerykańską gospodarkę, po tym jak ostatnie dane makroekonomiczne były rozczarowujące. W dół poszły giełdy, surowce, a zatem zyskał też i dolar. Po południu agencja FITCH obniżyła też rating dla Grecji do „B+”, co jednak nie wbudziło już tak
dużych emocji. Inwestorzy odnotowali jednak wstrzymanie przez Norwegię wypłaty dla Grecji symbolicznej (bo nie związanej z zeszłoroczną pożyczką w wysokości 110 mld EUR) pomocy w wysokości 42 mln USD.

Norwedzy uznali, iż Grecy nie reformują wystarczająco swojej gospodarki. Ta informacja może zostać wykorzystana przez przeciwników kolejnego bailotu dla Grecji, kiedy ten najpewniej będzie w czerwcu omawiany przez europejskich polityków.

W kraju warto było zwrócić uwagę na publikacje danych GUS i NBP. Pierwszy poinformował, iż dynamika produkcji wyhamowała w kwietniu do 6,6 proc. r/r (oczekiwano 7.0 proc. r/r), a dynamika inflacji PPI wyniosła 8,9 proc. r/r (oczek. 8,6 proc. r/r). Drugi podał, że inflacja bazowa wzrosła w tym samym okresie do 2.1 proc. r/r (zgodnie z szacunkami). Nie były to jednak dane, które mogłyby wesprzeć złotego, stąd też ten tracił na fali wzrostu awersji do ryzyka na świecie. Najbardziej osłabił się w relacji do franka (kurs CHF/PLN wzrósł powyżej 3,15) – do umocnienia się „szwajcara” na rynkach światowych przyczyniły się nie tylko obawy związane ze strefą euro, ale i też decyzja węgierskiego rządu o ustaleniu stałego kursu wymiany CHF/HUF dla osób spłacających kredyty hipoteczne.

EUR/USD: Okazało się, że wczorajsze wyjście ponad 1,43 okazało się pułapką. Rynek nie zdołał sforsować strefy oporu na 1,4350, po czym zszedł poniżej 1,43, co już było negatywnym sygnałem. Później sprawy potoczyły się dość szybko. W kolejnych godiznach złamane zostało wsparcie na 1,42, które teraz będzie mocnym oporem. Na razie odbiliśmy się od rejonu wsparcia na 1,4150, ale nie wiadomo na jak długo. W perspektywie najbliższych dni rynek może kierować się poniżej ostatniego dołka na 1,4046 z 16 maja.

Marek Rogalski
analityk DM BOŚ (BOSSA FX)

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
eurozłotydolar
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)