Europejskie media: sankcje UE i USA zduszą gospodarkę Rosji
Sankcje gospodarcze Unii Europejskiej i USA wobec Rosji zduszą jej gospodarkę, ale nie znokautują - napisano w środę w zachodnich gazetach.
30.07.2014 20:35
Skutki sankcji dla Rosji będą oczywiście dotkliwe, niezależnie od tego, co ostatecznie ustali UE, zważywszy, że same "USA dzięki kontroli nad rynkami dolarowymi mają wystarczającą siłę finansową, by wepchnąć rosyjską gospodarkę w recesję" - wyjaśnia "Financial Times" w specjalnej analizie poświęconej skutkom sankcji wobec Rosji.
Sankcje, jakie uruchomił Waszyngton, "mają za zadanie wykrwawić rosyjską gospodarkę, pozbawiając ją kredytów i odcinając wpływy kapitałowe do największych rosyjskich banków" - wyjaśnia "FT".
Tym niemniej Moskwa, która idzie w zaparte, skłonna jest głosić, że "wszelkie finansowanie, jakie straci na Zachodzie, będzie mogła uzyskać w Chinach i Indiach" - konstatuje "New York Times", który zwraca zarazem uwagę na to, że systemy bankowe tych krajów nie są tak skonstruowane, by móc dostarczać miliardowych, długoterminowych kredytów, które rosyjskie firmy zaciągały dotąd z zachodnich bankach.
Nawet bardziej sceptyczny "Wall Street Journal" przyznaje, że "nowe restrykcje wymierzone w rosyjskie banki, przemysł naftowy i armię mogą nadwerężyć finanse Rosji w okresie, w którym jej gospodarka i tak już znacznie spowolniła, a wstrzymanie eksportu zaawansowanych technologii utrudni bądź uniemożliwi modernizowanie kraju".
"Sankcje mogą zmusić banki do zwrócenia się o finansowania do rosyjskiego rządu lub banku centralnego - mówią ekonomiści. To może zaś zostawić Moskwie tylko dwie, nieatrakcyjne opcje - sięgnąć po rezerwy walutowe warte około 500 mld dol. czy pozwolić, by gwałtownie spadł kurs rubla, co powiększy jeszcze inflację" - wyjaśnia "WSJ".
Już teraz rosyjscy i zagraniczni inwestorzy wycofują pieniądze z Rosji. "Jeśli rynek uzna nową rundę sankcji za sygnał, że rosyjska gospodarka to teren zakazany, (...) będzie to miało paraliżujący wpływ na transakcje finansowe oraz inne biznesowe kontakty z tym krajem" - pisze "WSJ", powołując się na opinie analityków finansowych.
Już w ubiegłym tygodniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy zrewidował swoją prognozę dla rosyjskiej gospodarki na ten rok; wzrost ma wynieść 0,2 proc. zamiast przewidywanych wcześniej 3,8 proc. PKB.
Londyński dziennik "Financial Times" podkreśla, że dzięki temu, iż USA i UE działają teraz wspólnie, Rosja nie może wygrywać ewentualnych napięć i różnic zdań między Europą a Ameryką.
"Jak się okazuje, UE gotowa jest nie tylko odcierpieć skutki restrykcji (dla swej gospodarki), ale też przekroczyć w ślad za USA Rubikon sankcji. To szybko zaciśnie na szyi Rosji finansową garotę" - pisze dalej "FT".
"WSJ" zwraca jednak uwagę na luki w polityce restrykcji wobec Rosji. "Natychmiastowe skutki sankcji będą ograniczone (...). Amerykańskie sankcje nie obejmują bowiem największego banku w Rosji, a w restrykcjach UE są klauzule wyłączające spore części rosyjskich banków" - wyjaśnia nowojorski dziennik finansowy.
Przyznaje wprawdzie, że zdaniem ekspertów w dużym stopniu odcinając banki od zachodnich rynków kapitałowych sankcje USA i UE zwiększą znacznie koszty finansowania dla pożyczkobiorców, obniżą ich zyski, a być może nawet całkowicie uniemożliwią im kredytowanie inwestycji.
"WSJ" podkreśla jednak, że pominięcie przez USA największego rosyjskiego banku, czyli Sbierbanku, to spora luka w polityce sankcji.
Restrykcje UE nie obejmą europejskich filii rosyjskich banków.
Inny powód, dla którego rosyjski sektor finansowy nie odczuje natychmiast skutków amerykańskich i europejskich retorsji, to ten, że tamtejsze banki nie mają zagranicznych pożyczek, których terminy płatności zapadałyby w najbliższych miesiącach - kontynuuje "WSJ" i dodaje, że w tej sytuacji ryzyko związane z ich refinansowaniem "jest do udźwignięcia".
Według "WSJ" pakiet europejskich sankcji nie jest odzwierciedleniem tego, co mogłoby radykalnie wpłynąć na prezydenta Rosji Władimira Putina, a jedynie tego, co udało się rządom państw unijnych uzgodnić między sobą.
Analiza "FT" zakłada, że UE nie sięgnie po tzw. "opcję nuklearną", czyli nie obejmie sankcjami eksportu rosyjskich surowców energetycznych, jak to było w przypadku Iranu. "Spowodowałoby to gwałtowny wzrost cen ropy i globalne spowolnienie gospodarcze. Byłoby to gospodarczym odpowiednikiem zimnowojennej strategii odstraszania opartej na +wzajemnie gwarantowanym zniszczeniu+" - wyjaśnia "FT".
"Z braku opcji +wzajemnie gwarantowanego zniszczenia+ rosyjska gospodarka będzie chyliła się ku upadkowi, ale nie zostanie znokautowana (...) i można oczekiwać, że Rosjanie zewrą szeregi wobec trudów, za które odpowiadają zagraniczni wrogowie kraju" - konkluduje "FT".
Ambasadorowie państw UE uzgodnili we wtorek sankcje sektorowe wobec Rosji za wspieranie separatystów na wschodniej Ukrainie. Restrykcje obejmują embargo na broń, ograniczenia przepływu kapitału, technologii i sprzętu podwójnego zastosowania.
Na zaostrzenie sankcji wobec Rosji UE zdecydowała się po katastrofie malezyjskiego samolotu pasażerskiego, który 17 lipca został zestrzelony nad obszarem kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. Zginęło prawie 300 osób. UE uznała, że katastrofa była konsekwencją dostarczania separatystom ciężkiej broni przez granicę rosyjsko-ukraińską.
Także we wtorek prezydent Barack Obama ogłosił, że USA nakładają nowe sankcje na sektor energetyczny, finansowy i zbrojeniowy w Rosji. Tłumaczył, że Moskwa musi przestać wspierać separatystów na wschodzie Ukrainy i traktować ten kraj jak rosyjskiego wasala.