Firma FCC pozwała Olsztyn o zerwanie umowy tramwajowej, chce 320 mln zł
Hiszpańska firma FCC, z którą Olsztyn zerwał umowę na budowę linii tramwajowej, domaga się od miasta zapłaty blisko 320 mln zł. Twierdzi, że miasto nie miało podstaw do zerwania umowy. Wiceprezydent Olsztyna uważa, że "FCC broni się przez atak".
10.07.2015 15:35
O skierowaniu pozwu przez firmę FCC Construccion SA w Barcelonie przeciwko olsztyńskiemu urzędowi miasta poinformowała w piątek PAP rzecznik prasowa sądu sędzia Agnieszka Żegarska.
"Powódka, tj. FCC Construccion SA wskazuje, że brak było umownych podstaw odstąpienia przez Gminę Olsztyn od umowy. W pozwie zarzucono Gminie Olsztyn zwłokę w wykonywaniu obowiązków określonych w umowie łączącej strony" - podała sędzia Żegarska i dodała, że z tego powodu FCC domaga się zapłaty blisko 322 mln zł. Sędzia przyznała, że pozew został zarejestrowany w wydziale gospodarczym Sądu Okręgowego w Olsztynie, ale nie wyznaczono jeszcze terminu jego rozpoznania. Do końca września sąd będzie czekał na udzielenie odpowiedzi na pozew przez urząd miasta. Złożony już pozew i uzasadnienie ze strony FCC liczą 143 strony.
Firma FCC Construccion w 2011 r. podpisała z olsztyńskim urzędem miasta umowę na budowę w mieście linii tramwajowych i wynikającej z tego przebudowy kilku skrzyżowań. Kontrakt opiewał na 250 mln zł. Miasto zerwało go pod koniec sierpnia 2013 r. argumentując, że Hiszpanie nie wywiązują się z terminów. W czasie, gdy wypowiedziano umowę, wedle wyliczeń ratusza zrealizowanych było 5,67 proc. prac. Harmonogram zaś przewidywał w tym okresie zaawansowanie na 65 proc. Dlatego też olsztyński ratusz zatrzymał 25 mln zł kaucji wpłaconej przez FCC.
"Jestem spokojny o przebieg postępowania sądowego. Dotychczas wszystkie spory sądowe o kaucję z Hiszpanami wygraliśmy. Sądy przyznając nam w tej części rację przyznawały, że firma FCC nie wywiązywała się z terminów. Sądzę, że teraz także sprawa zakończy się dla nas pomyślnie" - powiedział PAP wiceprezydent Olsztyna odpowiedzialny za budowę linii tramwajowych Bogusław Szwedowicz i dodał, że złożenie pozwu przez FCC po blisko dwóch latach od zerwania umowy traktuje jako "obronę przez atak".
"Miasto po zakończeniu inwestycji i jej rozliczeniu zgodnie z umową z FCC zamierza dochodzić od tej firmy różnicy w nakładach. Nigdy nie kryliśmy, że taki pozew będzie przygotowany" - przyznał Szwedowicz i dodał, że osobiście odbiera pozew FCC także jako "szukanie na gwałt pieniędzy".
"Nie jest tajemnicą, że ta firma ma kłopoty na wielu inwestycjach drogowych i kolejowych w Polsce i Europie. I chyba tak szuka pieniędzy" - powiedział Szwedowicz podkreślając, że dochodzona kwota roszczeń jest "wydumana".
Wiceprezydent Olsztyna przyznał, że Hiszpanie po podpisaniu umowy przyjechali do Olsztyna "w składzie kilkuosobowym wyposażeni jedynie w kalkulatory". "Wynajęli kilka firm podwykonawczych, którym na dodatek nie płacili (...) Prosiliśmy ich wiele razy o plany naprawcze, ale oni albo nie umieli, albo nie chcieli ich napisać" - powiedział Szwedowicz.
Sędzia Żegarska podała PAP, że w pozwie firma FCC wskazuje, że opóźnienia wynikały m.in. z tego powodu, że miasto zwlekało z zatwierdzeniem koncepcji projektowej dla całej linii tramwajowej i zajezdni, i że kilkakrotnie miasto odmówiło przyjęcia przedłożonego przez FCC projektu technologicznego. Jako jeden z powodów opóźnień podano także "znalezisko archeologiczne" w sąsiedztwie Starego Miasta.
"Sprawa już teraz ma 20 tomów, 4 tys. stron" - dodała rzecznik sądu.
Po zerwaniu umowy z FCC miasto podzieliło projekt budowy linii tramwajowych na 6 mniejszych zadań, które obecnie są realizowane. W ocenie Szwedowicza poziom zaawansowania prac tramwajowych na koniec lipca osiągnie 70 proc, a całość powinna być gotowa do końca października. Z powodu tych robót ruch uliczny w większej części miasta jest znacznie utrudniony.