Firmy chciały zaoszczędzić. Teraz ZUS ściga je za zaległe składki

Nie tylko firmy mają kłopoty – brak składek oznacza problemy dla pracowników, których czekają niższe emerytury.

Firmy chciały zaoszczędzić. Teraz ZUS ściga je za zaległe składki
Źródło zdjęć: © fotolia.pl

12.11.2014 | aktual.: 12.11.2014 18:03

Polskie firmy narzekają na wysokie koszty pracy, w tym na wszelkie składki na ubezpieczenia społeczne. Choć na tle Europy składki nie należą w naszym kraju do najwyższych, to właśnie tu przedsiębiorcy głównie szukają oszczędności. Niestety, goniąc za obniżaniem wydatków mogą wpaść w pułapkę.

Taką pułapką okazała się być „cudowna” oferta pewnej firmy z Olsztyna, działającej jako tzw. agencja outsourcingowa (o sprawie pisze m.in. "Gazeta Wyborcza"). Jej właściciel przekonywał przedsiębiorców, że otrzymał z Unii Europejskiej dotację na podtrzymywanie miejsc pracy w czasach kryzysu. Środki z rzekomej dotacji miały pokrywać część kosztów składek na ubezpieczenia społeczne, co miało pozwalać pracodawcom na oszczędności rzędu 40 procent. Warunkiem skorzystania z propozycji było przekazanie pracowników do owej firmy outsourcingowej. Pensje i warunki pracy miały pozostawać bez zmian, a przedsiębiorcy mieli, w praktyce, pokrywać tylko koszt wynagrodzeń netto plus część składek na ubezpieczenia społeczne. Nic więc dziwnego, że z oferty skorzystało wiele firm – od małych po duże.

W rzeczywistości nie było żadnej dotacji z Unii Europejskiej. Olsztyńska „agencja” wypłacała pracownikom kwotę netto, a resztę pieniędzy zatrzymywała na swoich kontach, nie regulując składek na ubezpieczenia społeczne, bazując na tym, że przedsiębiorcy zapewne nie będą się interesować, co dzieje się z pieniędzmi, które powinny trafiać do ZUS. I faktycznie, przedsiębiorcy obudzili się dopiero wtedy, gdy Zakład Ubezpieczeń Społecznych upomniał się o zaległe składki – i to nie w agencji outsourcingowej, a u właściwych pracodawców. Gdy o sprawie zrobiło się głośno, właściciel olsztyńskiej „agencji”, Zbigniew K. zbiegł za granicę.

Skutkiem wiary w rzekomą unijną dotację jest przeszło 1,7 tysiąca poszkodowanych firm, od których Zakład Ubezpieczeń Społecznych domaga się zaległych składek. A łączne zaległości wszystkich nabranych przedsiębiorstw to miliony złotych, wiele firm musi w jednej chwili znaleźć po kilkaset tysięcy złotych, by uregulować należności wobec ZUS, które zasądzają sądy. Zakład wygrywa bowiem z przedsiębiorcami kolejne procesy sądowe.

Poszkodowanym przedsiębiorcom, złapanym w pułapkę rzekomych oszczędności, niewiele może pomóc syndyk, którego sąd wprowadził do olsztyńskiej „agencji”. Udało mu się jednak sporządzić wstępną listę firm oszukanych przez Zbigniewa K. Z kolei poszkodowani przedsiębiorcy nieoficjalnie wypowiadają się, że spółka z Olsztyna wydawała się wiarygodna, a możliwość pozostawienia we własnej kieszeni kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie wydawała się kusząca.

Najbardziej w tej sytuacji wydają się być poszkodowani pracownicy tych firm, na których konta w ZUS nie wpływały składki i w wielu przypadkach być może w ogóle nie wpłyną. Oznacza to bowiem dla nich, że w przyszłości dostaną niższe emerytury, niż wynikałoby to z ich zarobków. A wszystko dlatego, że ich pracodawcy chcieli zostawić sobie parę złotych w kieszeni.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)