Fort Marian powstał pośrodku niczego. 30 hektarów otoczone zasiekami z drutu kolczastego
Fort Marian koło zachodniopomorskiego Sławna to dziecko Mariana Laskowskiego. 30 hektarów jest otoczone zasiekami z drutu kolczastego, wokół są bunkry, działa i wieżyczki strażnicze. Wewnątrz - imponująca kolekcja pojazdów wojskowych. - Jeśli dzisiaj miałbym zbudować coś takiego, to musiałbym ze 300 tysięcy zarabiać - mówi nam pan Marian.
10.09.2018 | aktual.: 10.09.2018 14:26
Fort Marian w Malechowie koło Sławna to połączenie muzeum militarnego, miejsca na imprezy integracyjne i nietypowego warsztatu samochodowego. Aby zobaczyć eksponaty, trzeba zapłacić 10 złotych. A ile kosztuje impreza integracyjna? Właściciel Fortu Marian zapewnia, że jest elastyczny.
- Zależy czy ktoś chce kaszankę, czy kawior. Czy ktoś chce się przejechać jeepem, czy czołgiem. Organizuję imprezy za 100 zł, tysiąc i te za 10 tysięcy - mówi. Sporo osób chce natomiast po prostu pograć w paintballa na 30-hektarowym prywatnym poligonie.
Obecnie pan Marian próbuje przywrócić do zycia 150 zardzewiałych jeepów
Po wertepach przy Sławnie można się przejechać nie tylko czołgiem i jeepami. Są ściągane ze Stanów ciężarówki US Army z czasów II wojny światowej, są polskie zabytkowe maszyny, jest i amfibia. W forcie można trafić również na wozy straży pożarnej z wczesnego PRL-u czy bardziej współczesne amerykańskie Humvee.
Jest również samolot i imponujących rozmiarów łódź motorowodna. Ale największą dumą pana Mariana jest co innego. - To motocykl Gnome. Francuski, ale produkowany w czasach II wojny na potrzeby Wehrmachtu. Rzadka rzecz, nawet we Francji. A u nas można się nim spokonie przejechać - mówi. W forcie są też zabytkowe schorny. Na przykład niemiecki owalny Kugelbunker dla pięciu żołnierzy. Miał za zadanie ochronić przed nawet półtonową bombą.
Zdarzają się i bardzo nietypowe eksponaty. Na przykład popiersie Lenina z okularami przeciwsłonecznymi
Fort Marian koło Sławna. Bardziej pasja niż biznes
Czy prywatny fort może być dobrym biznesem? Pan Marian nieco się krzywi. Militaria zbiera od 40 lat, sam Fort Marian funkcjonuje od dwóch dekad. Pieniędzy poszło na to mnóstwo, nie jest w stanie oszacować nawet ile. Zainwestował też mnóstwo czasu i środków w podróże po Europie i Stanach w poszukiwaniu coraz to nowych eksponatów.
Dla niego prowadzenie fortu to pasja więc nie chce wprost odpowiadać na pytanie, czy to się mu zwraca. Ale zdarzają się intratne zlecenia. Ponieważ w ramach Fortu Marian funkcjonuje warsztat dla pojazdów militarnych, zdarzają się ciekawe prośby. Obecnie pan Marian ma za zadanie przywrócić do świetności 150 zabytkowych, rdzewiejących wojskowych jeepów.
Warsztat w Forcie Marian
Łatwo było zebrać fundusze na tak gigantyczną inwestycję? Pan Marian odpowiada, że za czasów PRL był marynarzem (cywilnym, nie wojskowym). A to wtedy było naprawdę intratne zajęcie. - Żebym dzisiaj miał zebrać na coś takiego, to musiałbym zarabiać ze 200-300 tysięcy miesięcznie - mówi.
Wejścia do Fortu Marian pilnuje drut kolczasty i artyleria
Poza salami z eksponatami, prywatnym poligonem i warsztatem, w Forcie Marian jest też niewielki sklep z militariami. Można kupić umundurowanie przede wszystkim polskie, w tym PRL-owskie, ale też amerykańskie, radzieckie czy nawet czapki Wermachtu. Pan Marian tłumaczy, że gdy dzieci przyjeżdżają na kolonie, to zwykle chcą przywieźć ze sobą jakieś pamiątki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl