Fundusze: aktywnie wcale nie znaczy lepiej
Stopy zwrotu funduszy aktywnej alokacji nie odbiegają zanadto w żadną stronę od wyników funduszy zrównoważonych.
13.05.2010 | aktual.: 13.05.2010 11:38
Z definicji fundusze aktywnej alokacji aktywów (AAA) mają aktywnie zarządzać powierzonymi im pieniędzmi, zmieniając poziom zaangażowania w poszczególne klasy aktywów (akcje i papiery dłużne) w zależności od bieżącej koniunktury rynkowej. Ma to na celu, z jednej strony ograniczenie strat, gdy ceny akcji spadają, a z drugiej strony maksymalizację zysków, gdy ich kursy rosną. Różnią się zatem od funduszy zrównoważonych, czyli drugiego obok funduszy AAA typu funduszy mieszanych tym, że ich statuty szeroko określają zakres pomiędzy minimalnym a maksymalnym zaangażowaniem w akcje.
Zgodnie z klasyfikacją, stosowaną przez serwis Analizy Online, do funduszy AAA zaliczają się te spośród funduszy mieszanych, które dopuszczają udział akcji w portfelu w przedziale nie mniejszym (węższym) niż 20-80 proc. Jeśli fundusz deklaruje ten zakres na np. 30-70 proc., zaliczany jest do funduszy zrównoważonych, nawet jeśli nosi nazwę, która wskazywałaby raczej na ten drugi typ (i na odwrót). Szersze widełki umożliwiają zarządzającym lepsze dopasowywanie składu portfela funduszy AAA do koniunktury giełdowej – zarówno bieżącej jak i tej nadchodzącej, którą starają się, raz z lepszym, a raz z gorszym skutkiem, prognozować.
Ponieważ TFI często wykorzystują przytoczony powyżej argument, wskazując na przewagę funduszy aktywnej alokacji nad funduszami zrównoważonymi, tłumacząc to większą elastycznością w reagowaniu na ewentualne zmiany koniunktury, postanowiliśmy sprawdzić, jak w ostatnich latach radziły sobie obydwa te typy funduszy mieszanych. Poniższa tabela zawiera porównanie ich średnich stóp zwrotu w różnych okresach czasu. Zwracamy uwagę, że dłuższe okresy – od dwóch lat w górę – obejmują zarówno bessę, jak i hossę, co czyni porównanie jeszcze bardziej wartościowszym.
Jak pokazuje porównanie średnich wyników, osiągnięcia funduszy aktywnej alokacji nie odbiegają zbytnio w żadną ze stron od wyników funduszy zrównoważonych. Można wręcz powiedzieć, że idą łeb w łeb. Choć trzeba przyznać, że patrząc na jednostkowe wyniki, najlepsze z funduszy AAA zwykle przynosiły nieco większy zysk od najlepszych spośród funduszy zrównoważonych. Zasada ta działa jednak również w przeciwną stronę, tzn. najgorsze fundusze AAA w omawianych okresach wypadały zazwyczaj słabiej niż najgorsze fundusze zrównoważone. Wyniki w grupie funduszy AAA są więc bardziej zróżnicowane. Zarządzający funduszami zmiennej alokacji aktywów, mając większe pole do popisu, nie zawsze podejmują słuszne decyzje, co zwiększa polaryzację wyników w tej grupie.
Ponieważ – porównując wyniki inwestycyjne – trudno doszukać się przewagi po stronie funduszy AAA, trudno też znaleźć uzasadnienie, dla nieco wyższych kosztów zarządzania, jakie obserwujemy w ich przypadku. Średnie maksymalne roczne wynagrodzenie za zarządzanie dla funduszy AAA wynosi bowiem 3,77 proc., zaś dla funduszy zrównoważonych jest to 3,59 proc.
Podsumowując, wydaje się, że generalnie zarządzający funduszami aktywnej alokacji aktywów chyba nie dość dobrze, a przynajmniej nie w pełni, wykorzystują możliwości, jakie niesie ze sobą ich bardziej liberalna, w porównaniu z funduszami zrównoważonymi, strategia inwestycyjna. Koniec końców, wyniki i tak są przecież zbliżone. Wychodzi na to, że poza atrakcyjną nazwą, zwłaszcza w czasach dużej zmienności na rynkach finansowych, fundusze aktywnej alokacji nie dają inwestorom żadnej specjalnej wartości dodanej.
Bernard Waszczyk
Open Finance