Gajda: Projekt nowego Prawa wodnego wkrótce trafi do Sejmu (opis)
Projekt nowego Prawa wodnego ma wkrótce trafić do Sejmu - poinformował we wtorek wiceminister środowiska Mariusz Gajda. Dodał, że projekt został uzgodniony z KE; w RCL trwa przegląd formalno-prawny wszystkich zapisów.
24.01.2017 13:45
W zasadzie mamy z Komisją Europejską uzgodnione wszystkie zapisy. W tej chwili w Rządowym Centrum Legislacji trwa przegląd formalno-prawny tych wszystkich zapisów. Mam informację, że niebawem to prawo powinno trafić do Sejmu" - powiedział Gajda na konferencji prasowej, pytany o to, kiedy projekt Prawa wodnego trafi pod obrady parlamentu. Pierwotnie nowe przepisy miały zacząć obowiązywać od początku 2017 r.
Wiceminister wyjaśnił, że zgodnie z projektem powstać ma nowa instytucja - Państwowe Gospodarstwo Wodne "Wody Polskie", która zintegruje wszystkie służby zajmujące się gospodarowaniem wodą. Chodzi o dostosowanie polskiego prawa do prawa europejskiego i wprowadzenie zarządu nad wodami w układzie zlewniowym, a nie administracyjnym, jak to jest teraz.
"Wody nie uznają granic gmin, powiatów, województw (...) Wody Polskie nie będą jedną centralną jednostką. To jeden szyld, na który składać się będzie ok. 300 nadzorów wodnych, praktycznie w każdym powiecie, ok. 50 zarządów zlewni, czyli takich organizacji, które będą gospodarowały wodami w dorzeczu danej rzeki" - dodał Gajda.
Ministerstwo Środowiska informuje ponadto, że Wody Polskie przejmą wydawanie pozwoleń (zgód wodnoprawnych) od starostów i marszałków. "Obecny system wydawania pozwoleń jest niewydolny - trwa kilka miesięcy, a w niektórych urzędach marszałkowskich nawet kilka lat. Ponadto tworzą się często lokalne układy i patologie, nie mające nic wspólnego z gospodarką wodną" - dodano w komunikacie resortu.
Przeciwko powołaniu jednej instytucji zarządzającej wodami protestują marszałkowie województw. Zwracają uwagę, że gospodarka wodna jest niedofinansowana. Gajda mówił na konferencji, że w tej sprawie zabrał głos m.in. marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik.
"Poprzednia koalicja (PO-PSL - PAP) nie potrafiła uchwalić nowego prawa wodnego przez 8 lat. Pan marszałek w swoim piśmie pisze, że obecny stan gospodarki wodnej jest w katastrofalnej sytuacji. To jest prawda, tylko dlaczego tak jest; przez 8 lat nie zmieniono nic" - dodał wiceminister.
Przedstawiciel MŚ podkreślił, że zmiany w prawie są konieczne m.in. z powodu rozproszenia kompetencji dot. zarządu nad wodami. Wskazał, że obecnie wielokrotnie się zdarza, że na granicy województw wałami przeciwpowodziowymi zarządzają inni marszałkowie, a sama rzeka jest np. w zarządzie rządowym. To powodowało np. brak koordynacji przy prowadzeniu inwestycji przeciwpowodziowych. Po zmianie prawa - jak przekonuje resort - ma się to zmienić.
Wiceminister zapewnił, że powołanie nowej instytucji nie podniesie kosztów zarządu nad wodami.
"Wręcz przeciwnie, ponieważ wreszcie pieniądze, które gdzieś krążą po innych instytucjach, będą w jednym miejscu. Dzięki temu będziemy mieli szansę na realizację ambitnych planów zarzadzania ryzykiem powodziowym. Ten plan zakłada ok. 12 mld zł na inwestycje w ciągu 6 lat. To musimy zrobić, żeby Polakom zapewnić bezpieczeństwo" - podkreślił.
Gajda wskazał, że jeśli nie wprowadzimy tzw. zarządu zlewniowego oraz wymaganej także przez Ramową Dyrektywę Wodną zasady zwrotu kosztów usług wodnych, będziemy musieli wpłacić wielomilionowe kary i stracimy fundusze unijne w wysokości 3,5 mld euro.
Chodzi wdrożenie do polskich przepisów 9. artykułu RDW, mówiącego o tzw. zwrocie kosztów usług wodnych. Opłatami za pobór wody mieliby zostać objęci m.in. rolnicy, branża energetyczna, hodowcy ryb czy przedsiębiorcy, którzy wykorzystują duże ilości wody do produkcji. Polskę upomniano za niepełne wdrożenie prawa europejskiego w tej sprawie.
W ubiegłym roku kwestia opłat wzbudziła liczne dyskusje i kontrowersje. Ostatecznie premier Beata Szydło zdecydowała, że podwyżek dla konsumentów i przedsiębiorców w tym roku nie będzie - mają obowiązywać stare stawki.