Gaz łupkowy - perfidna manipulacja Brukseli
Komisja Europejska długo kombinowała, co zrobić z łupkami. W końcu wymyśliła: tak zamieszać, żeby wyszło, że Europejczycy ich nie chcą.
26.09.2013 | aktual.: 26.09.2013 10:17
Zdaniem europosłanki PO prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej najnowszy raport Komisji Europejskiej z konsultacji społecznych w sprawie gazu łupkowego mógł być pisany pod tezę. Świadczyć może o tym chociażby niecodzienny sposób liczenia głosów. W efekcie za kilka dni Komisja Europejska ogłosi, że rozwiązania na szczeblu unijnym są niezbędne, a to krok od wprowadzenia obostrzeń dla wydobywania łupków.
Konsultacje społeczne w formie ankiet oraz spotkań zainteresowanych stron w sprawie gazu łupkowego i oczekiwań Europejczyków wobec unijnych rozwiązań prowadzone były przez kilka miesięcy.
- Konsultacje miały na celu wsparcie tezy, że jest potrzeba podjęcia działań dotyczących gazu łupkowego na szczeblu europejskim. Nie wiadomo jednak, jakiego typu propozycje przedstawi Komisja Europejska. Bez względu jednak na to, jakie będą to propozycje, jest mała szansa, że zaakceptuje je Parlament Europejski w tej kadencji. Oznacza to, że sprawa przeciągnie się o rok - uważa prof. Lena Kolarska-Bobińska.
Jak podała posłanka, z nieoficjalnej wersji raportu wynika, że 66 proc. respondentów opowiedziało się za wydobywaniem gazu łupkowego. Wliczają się w to osoby, które popierają jego wydobycie i tych wspierających eksploatację złóż z pewnymi ograniczeniami. Polacy w większości są za, zaś Francuzi przeciwko.
Sęk w tym, że Komisja zdecydowała się ważyć głosy w oparciu o liczbę mieszkańców danego kraju. Znaczy to, że 8 osób z Malty, Grecji i Łotwy glosujących przeciwko wydobyciu gazu łupkowego, równało się głosom 12 tysięcy Polaków głosujących za wydobyciem gazu. - W ten dyskusyjny metodologiczne sposób Komisja określiła, że 64,2 proc. głosujących było przeciwko wydobyciu gazu łupkowego - zauważa prof. Lena Kolarska-Bobińska.
Zdaniem europosłanki taki sposób liczenia głosów jest nonsensem. Zakłada on bowiem, że cztery osoby z Estonii, trzy z Grecji i jedna z Łotwy mówią za wszystkich obywateli tych państw. Bezsensowne jest też stawianie w jednym szeregu opinii mieszkańców krajów, w których są szanse na wydobycie gazu i tych, gdzie on nie występuje.
- Konsultacje nie były wyważone i obiektywne od samego początku. Mimo to większość respondentów opowiedziało się za łupkami. Teraz komisarz ds. środowiska próbuje zniekształcić rzeczywiste wyniki badań - uważa prof. Kolarska-Bobińska.