Głęboki spadek po ujawnieniu afery Goldman Sachs
W czasie sesji w Warszawie WIG20 spadł do najniższego poziomu od 1 kwietnia w reakcji na silną przecenę akcji sektora bankowego w USA. Pod koniec sesji akcje odrobiły część strat.
19.04.2010 | aktual.: 19.04.2010 17:02
Harmider. Tak w jednym słowie można opisać doniesienia medialne z dzisiejszego przedpołudnia. Szeroko komentowano przede wszystkim zarzuty SEC (Komisji Papierów Wartościowych) wobec banku Goldman Sachs, który miał świadomie narażać na straty swoich klientów, oferując im obligacje strukturyzowane. Raport SEC doprowadził do silnej przeceny na Wall Street już po zamknięciu notowań na GPW w piątek, stąd też reakcja inwestorów w Warszawie mogła być tylko jedna - od rana akcje sprzedawano. Co ciekawe, większość giełd europejskich miała w piątek czas by zareagować na doniesienia w sprawie Goldmana i zrobiła to (przeceniając akcje), a mimo to w poniedziałek indeksy giełd zachodnich - po początkowej stabilizacji nadal traciły nawet ok. 2 proc. jak w Paryżu czy Londynie (na innych parkietach inwestorzy byli bardziej wstrzemięźliwi). Złożyły się na to doniesienia o rozmiarze strat linii lotniczych, dla których każdy dzień blokady lotnisk to utrata ok. 150 mln euro przychodów.
Jakby tego było mało, źródłem kolejnych obaw stała się Grecja. Paraliż komunikacyjny utrudnia rozmowy o pomocy finansowej dla tego kraju, co odczuwają rynki finansowe. Koszty CDSów wzrosły do rekordowego poziomu 468,5 pkt, a spread w porównaniu do obligacji niemieckich wzrósł do 467 pkt - najwyższego poziomu od 1998 roku. Naturalnie nie pomagało to innym rynkom.
Dane z krajowego podwórka, dotyczące wzrostu wynagrodzeń (4,8 proc. wobec oczekiwanych 2,9 proc.) i zatrudnienia (spadek o 0,7 proc. wobec oczekiwanego spadku o 0,6 proc.), zostały zignorowane, podobnie jak dane GUS dotyczące budownictwa mieszkaniowego. Pod koniec sesji doszło jednak do zwrotu i poprawy nastrojów, dzięki czemu WIG20 zdołał odrobić 22 punkty z 83, które stracił od piątkowego zamknięcia do najniższego punktu poniedziałkowej sesji. Nastroje poprawił raport kwartalny CitiGroup, który w I kwartale zarobił 4,4 mld dolarów (oczekiwano wyniku zbliżonego do zera). Wprawdzie echa piątkowej afery jeszcze nie umilkły, ale zastanawianie się nad tym, czy Wall Street będzie dyskontować skutki przeszłej afery, czy też bieżące zyski, to stawianie pytania retorycznego. Kupujących akcje wsparła publikacja Conference Board, której indeks wskaźników wyprzedzających wzrósł o 1,4 proc. (oczekiwano 0,5 proc.).
Mimo to, przebieg najbliższych notowań na GPW wydaje się być przesądzony. Szanse na to, że jedenasty tydzień z rzędu uda się zakończyć wzrostem indeksów są mniej więcej takie, jak to, że polska reprezentacja piłki nożnej osiągnie jedenaście zwycięstw z rzędu z rywalami o rosnących umiejętnościach. Korekta musiała kiedyś się zacząć, a rynek dostarczył do tego doskonałych pretekstów. Inna sprawa, czy korekta będzie wystarczająco silna, by złamać choćby najbliższe wsparcia.
Euro straciło do dolara kolejne 0,3 proc. i jest najtańsze od 10 dni. U nad dolar mocował się dziś z poziomem 2,9 PLN, euro o złotówkę wyższym, a frank zbliżył się do 2,72 PLN (najwyższy kurs od 29 marca). Ropa potaniała o 2 proc. (spadek popytu na paliwa lotnicze jest przecież pewny), złoto niemal nie zmieniło ceny, podobnie jak miedź.
Emil Szweda, Open Finance