GOPR-owcy czasem nie usłyszą nawet zwykłego "dziękuję". Wszędzie indziej akcje ratunkowe kosztują
Za wezwanie ratowników górskich nic nie płacimy - nawet jeśli wezwanie było bezzasadne. W innych państwach Europy jest to nie do pomyślenia - za zwykłe "dziękuję" nikt helikopterem nie ściągnie. Trzeba płacić i to dużo.
26.12.2019 | aktual.: 26.12.2019 10:31
Ilekroć media informują o tym, że GOPR-owcy lub TOPR-owcy ratowali lekkomyślnych turystów, którzy na podbój gór wybrali się w trampkach, odżywa stara dyskusja o tym, że pomoc świadczona w takich sytuacjach powinna być odpłatna. To by nauczyło ludzi myśleć – grzmią zwolennicy odpłatności za nieuzasadnione wezwanie ratowników. "Ratowanie ludzi w górach to misja, tego nie wolno kalkulować na pieniądze" – przekonują zwolennicy utrzymania aktualnej formuły.
Po tym, jak rok temu pięściarz Artur Szpilka pochwalił się w mediach społecznościowych, że jego pies nie był w stanie zejść ze schroniska "Dom Śląski" pod Śnieżką i został zwieziony do Karpacza, rozmawiałam z szefem karkonoskich ratowników o sensie odpłatności "za lekkomyślność w górach".
- Nie wystawiamy rachunków za akcje ratunkowe, gdyż nie ma takiej możliwości prawnej. Jesteśmy od ratowania niezależnie od okoliczności – powiedział wtedy Sławomir Czubak, naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR.
Przekonywał, że ratowanie wyczerpanego psa w górach można porównać np. do ściągania przysłowiowego kota z drzewa przez inne służby, a za to nikt przecież od właściciela kota nie żąda pieniędzy.
Zobacz także
Eksperci Ubea.pl, porównywarki ubezpieczeń sprawdzili, jak kwestia odpłatności/ubezpieczeń jest rozwiązana za granicą. Analiza porównywarki ubezpieczeń Ubea.pl uwzględnia kraje, w których polscy turyści najczęściej korzystają z pomocy ratowników górskich. Pod lupę wzięte zostały państwa, do których Polacy najbardziej lubią jeździć w góry (zwłaszcza zimą na narty). Są to Austria, Czechy, Francja, Niemcy, Słowacja, Szwajcaria i Włochy.
Wniosek pierwszy: wyjazd w góry do któregokolwiek z tych krajów bez ubezpieczenia jest bardzo nierozsądny. Sama Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ) w żadnym z tych państw nie uchroni polskiego turysty przed poniesieniem kosztów akcji pogotowia górskiego.
- Warto podkreślić, że takie koszty poniosą również nieubezpieczeni turyści pochodzący z analizowanych krajów (np. Włosi jadący na narty w Dolomity) - dodaje Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.
Czy jest jakiś kraj w Europie poza Polską, w którym pomoc ratowników jest bezpłatna? Brakiem odpłatności za akcje pogotowia górskiego cechuje się na przykład Szwecja. Warto jednak zauważyć, że ten kraj, podobnie jak Polska, ma problem z nieuzasadnionymi wezwaniami śmigłowców.
- Wspomniany problem osiągnął tak dużą skalę, że specjalny wydział szwedzkiej policji zajmujący się ratownictwem górskim postuluje wprowadzenie opłat za zaangażowanie śmigłowca - mówi Andrzej Prajsnar.
Ile kosztuje pomoc ratowników za granicą?
Koszty akcji pogotowia górskiego to nie przelewki. Dla przykładu jedna interwencja w Austrii kosztuje od 2000 do 8000 euro. Za wykorzystanie śmigłowca we Włoszech zapłaci się natomiast 150 euro... za minutę
„Tak wysokie koszty działania ratowników górskich powinny stanowić argument przemawiający za zakupem ubezpieczenia przez polskich narciarzy oraz innych turystów wybierających się w zagraniczne góry” - podkreśla Paweł Kuczyński, prezes porównywarki Ubea.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl**