Historia tego targu sięga 1346 r. Dzisiaj walczy o przetrwanie
Jarmark w Nowym Targu, kiedyś tętniący życiem, dziś zmaga się z brakiem klientów. Pan Dariusz, sprzedawca ubrań sportowych, mówił o zmianach, jakie zaszły przez lata. - Duże centra handlowe to dla nas poważna konkurencja - stwierdził.
Historia jarmarku w Nowym Targu sięga 1346 r. Przetrwał zabory, wojny i czasy PRL-u. Jak jednak podaje zakopane.wyborcza.pl, dziś zmaga się z poważnym kryzysem. Kupcy skarżą się na spadające obroty i rosnącą dominację dużych sieci handlowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytaliśmy na Podlasiu o truskawki. " Jedz albo wyrzuć"
Centra handlowe wykańczają targowiska
Na nowotarskim jarmarku można znaleźć niemal wszystko – świeże owoce i warzywa, produkty spożywcze, ubrania, obuwie, wyroby skórzane i rękodzieło lokalnych rzemieślników. Mimo że targ wciąż przyciąga zagranicznych turystów, szczególnie Słowaków szukających tańszych produktów, sprzedawcy zauważają niepokojący trend.
– Duże centra handlowe, sklepy outletowe to dla nas poważna konkurencja. Jestem producentem ubrań sportowych. Moje wyroby niczym nie różnią się od tych markowych, poza metką, nadrukiem i czasami kolorystyką. Jakościowo jesteśmy nawet lepsi, a co najważniejsze, produkujemy tu w Polsce. Mimo to zainteresowanie naszymi wyrobami jest coraz mniejsze – mówił serwisowi pan Darek, producent i sprzedawca ubrań sportowych.
Nawet sezonowe okazje, takie jak komunie, nie przynoszą już oczekiwanego wzrostu sprzedaży.
Problem nie dotyka zresztą tylko kupców sprzedających na tym jarmarku. Jak podaje serwis, z Nowego Targu czy też sąsiedniego Zakopanego z miesiąca na miesiąc znikają sklepy. Zamieniane są na punkty gastronomiczne lub sklepy sieciowe. – Niestety coraz trudniej coś sprzedać. Sieci handlowe powoli nas wyniszczają – mówili Anna i Krzysztof.
Kultowe targowisko "się zwija"
W WP Finanse pisaliśmy również o problemach innego, kultowego targowiska. Zbudowana niemal 120 lat temu Hala Targowa była przez dekady jednym z najważniejszych miejsc handlowych we Wrocławiu. Jednak w ostatnim czasie piętro budynku stopniowo pustoszeje. Również na parterze można znaleźć kilka wolnych miejsc.
– Kiedyś było tu dużo chętnych do prowadzenia sklepów. Wtedy organizowano przetargi. Teraz stoiska są puste, czynsze są wysokie i rosną. Ludzie rezygnują. Zwykły przedsiębiorca nie jest w stanie opłacić czynszu, podatków i reszty opłat. Są takie miesiące, że nie zarabiamy – powiedziała portalowi tuwroclaw.com pani Ala, która od 20 lat prowadzi sklep z odzieżą w Hali Targowej.
Jak pisała natomiast "Rzeczpospolita", powołując się na dane Dun & Bradstreet, na polskich bazarach w pierwszym półroczu 2024 r. zamknęło się prawie 800 punktów detalicznej sprzedaży, a około 3,2 tys. firm zdecydowało się zawiesić działalność.
- Przyczyn likwidacji jest wiele. Przede wszystkim to wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej przy jednoczesnej silnej dominacji dyskontów, co uderza w sprzedaż żywności i handlu w internecie i w ogromnym stopniu wpływa na spadki sprzedaży obuwia i odzieży - powiedział w rozmowie z "Rz" Tomasz Starzyk, rzecznik Dun & Bradstreet.