III filar istnieje, rząd nic z tym nie robi

III filar istnieje, rząd nic z tym nie robi
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

04.07.2013 10:23, aktual.: 28.08.2013 08:16

Reforma emerytalna zakładała III równoważne filary: ZUS, OFE i dobrowolne oszczędzanie. Dzięki temu Polacy mieli mieć wysokie świadczenia. Rząd od OFE odchodzi, a trzeci filar nie działa i brak jest skutecznych pomysłów, jak go naprawić - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".

Z rządowego raportu na temat stanu systemu emerytalnego jasno wynika, że sytuacja trzeciego filara jest kiepska. Osoba, która przechodzi na emeryturę w wieku 65 lat, powinna otrzymywać dodatkową emeryturę w wysokości 0,5 proc. zgromadzonego kapitału. Czyli jeśli chciałaby dostawać 500 zł, to musi mieć 100 tys. zł. Praktycznie nigdzie takich kwot nie ma. Do tej pory rząd zaproponował trzy dodatkowe rozwiązania dla dobrowolnego oszczędzania. Żadne z nich nie spełniło podstawowych założeń.

Największą porażką jest ostatnia propozycja indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Rząd chciał nakłonić do oszczędzania, oferując możliwość odliczenia od podstawy PIT wpłat na konto. Podatek miałby być naliczany dopiero z momentem wypłaty środków. Jednak może być tak, że w momencie przechodzenia na emeryturę będą istnieć wyższe stawki podatkowe i oszczędzający zapłaci znacznie więcej niż zaoszczędził z tytułu odliczenia. Do tego nie każdy może na IKZE wpłacić na konto tyle samo. To, ile oszczędzający może wpłacić, reguluje skomplikowany mechanizm.

- To nie jest prawdziwa ulga, a jedynie kredyt podatkowy z ryzykiem zapłaty w przyszłości wyższego podatku niż dzisiejsze zwolnienie - podsumowuje w „DGP” Adam Sankowski, prezes Polskiej Izby Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych.

Pierwsza propozycja rządowa, z 2004 r., dotycząca indywidualnych kont emerytalnych (IKE) jest właściwie martwa. Jak zauważa Sankowski, po 8 latach od wprowadzenia IKE, rachunki te otworzyło 800 tys. Polaków, większość już nie funkcjonuje. System liczenia wypłat był zbyt skomplikowany, by zachęcić do niego obywateli.

Właściwie nic też nie wyszło z pracowniczych programów emerytalnych (PPE). Idea była prosta, to forma zorganizowanego, grupowego, systematycznego oszczędzania realizowana przez zakład pracy. Pracodawca wybiera instytucję finansową i odprowadza do niej naliczone składki. Jednak programowe ograniczenia i obciążenia na rzecz świadczeń nie zachęcają do takiej formy.

zusofeppe
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także