Ile Polacy zarabiają na czarno?

Od kilkuset złotych do kilku tysięcy złotych. Tyle Polacy są w stanie zarobić na czarno. Wszystko zależy od branży.

Ile Polacy zarabiają na czarno?

16.07.2009 | aktual.: 16.07.2009 14:56

5 tys. zł
Pracownik na budowie

- Jestem pomocnikiem, ustawiam rusztowanie, noszę materiały. Co miesiąc pracuję w innej firmie. Pieniądze dostaję do ręki. Najwięcej zarobiłem 5 tys. zł. Majster nie powiedział początkowo ile dostanę, stwierdził, że zobaczy jak pracuję. Był zadowolony dużo zarobiłem. Budowaliśmy duży hotel. W ubiegłym miesiącu pomagałem przy budowie sklepu, dostałem 1,5 tys. zł. Żyję tylko z tego. W lecie muszę zarobić na całą zimę, bo wiadomo w tym czasie jest mniej zleceń. Nie narzekam, nie mam wykształcenia, na etacie zarobiłbym dużo mniej – mówi Janusz Tomala, pracuje w Tczewie.

2 – 2,5 tys. zł
Nauczyciel
- W czasie roku szkolnego zarabiałem na korepetycjach. Uczyłem dzieci z pierwszych klas podstawówki języka angielskiego. Po zakończeniu roku szkolnego, dostałem ofertę pracy w barze. Szef płaci minimalnie 2 tys. zł, jak będzie większy ruch mogę liczyć na 2,5 tys. zł – twierdzi Jacek, nauczyciel nauczania początkowego z Warszawy.

3 tys. zł
Mechanik samochodowy
- Teoretycznie nie ma mnie w zakładzie. Szef zatrudnia 2 osoby, ale w praktyce w firmie zarabia 8 osób. Jestem młody i jeszcze dostanę etat. Szef chciał mnie zatrudnić, ale płaciłby mniej, więc powiedziałem, że wolę prace na czarno. Co miesiąc mam na rękę 3 tys. zł, czasem jeszcze robię coś na boku. Nie narzekam – mówi Grzegorz Hoffman, pracuje w Warszawie.

5 tys. zł
Informatyk
- W firmie zarabiam ok. 6 tys. zł, a w domu na specjalne zlecenie, w tym również dla firmy, w której pracuję na etacie, zarabiam ok. 5 tys. zł. Co miesiąc są jakieś zlecenia, naprawdę nie narzekam. Dobry specjalista zawsze ma gdzie dorobić. Sypiam po 5 godzin na dobę, bo jest tyle pracy. Moi koledzy po fachu często odsyłają zleceniodawców do mnie, jeśli w jakimś miesiącu nie dadzą rady czegoś zrobić. I odwrotnie, ja ich też polecam – twierdzi Joachim Trocha.

Tysiąc złotych
Opiekunka
- Jestem nauczycielką i pracuję na świetlicy. Dorabiam jako opiekunka, miesięcznie zarabiam ok. tysiąca złotych. Podczas wakacji mogę liczyć na wyższą kwotę, bo nie muszę chodzić do szkoły. Tysiąc złotych to i tak niska kwota, moje koleżanki w stolicy zarabiają od 2 do 3 tys. zł – mówi Janina, z Rzeszowa.

2,5 tys. zł
Pomocnik rolnika
- Pracowałem jako konserwator w szkole. Ale zostałem zwolniony. Nająłem się do roboty u gospodarza. Teraz rolnicy mają kasę, sami wszystkiego nie zrobią, muszą mieć pomocników. Poszedłem do najbogatszego rolnika w powiecie, pierwszego dnia dostałem robotę. Pracuję już pół roku, za 2 – 2,5 tys. zł. Obsługuję maszyny, nadzoruję karmienie zwierząt. Jest naprawdę co robić – mówi Tadeusz, pracuje w powiecie starogardzkim.

500 zł
Zbieracz runa leśnego
- Zbieram jagody i będę też grzyby zbierać. Liczę, że miesięcznie najmniej zarobię 500 zł. Jest słabo, w ubiegłym roku można było jeszcze raz tyle zarobić – twierdzi Grażyna, z Kleszczewa Kościerskiego, matka, samotnie wychowuje dwoje dzieci.

700 zł
Księgowa
- W firmie zarabiam 3,2 tys. zł jako księgowa. Ale prowadzę też rozliczenia moim znajomym, którzy mają niewielki sklep. Płacą mi 700 zł, ale właściwie wyświadczam im przysługę, nie chodzi o pieniądze. Znam wiele księgowych, które pracują za grube pieniądze na czarno. Nie mają skrupułów, chociaż powinny pilnować, by w firmie były odprowadzane wszystkie podatki, by wszystko działo się legalnie - mówi Teresa Teodorska, z Gliwic.

Kominiarz
600 zł
- Mam małą pensję, niecałe 1,2 tys. zł, dorabiam po godzinach. Za przeczyszczenie komina biorę od 50 zł wzwyż, zależy jaki komin. Niektórzy moi koledzy idą ze zgłoszenia firmowego i mówią, że to w sobotę zrobią, bo chcą kasę do własnej kieszeni wziąć - mówi Henryk Grochowski z Poznania.

Hydraulik
2 tys. zł
- Pracuję w spółdzielni, ale zarabiam po godzinach. Małe zgłoszenia robię w ramach usług spółdzielni, a duże biorę dla siebie. Tylko na dużych zleceniach można zarobić.Najlepsze to te, gdy ludzie robią remonty, zmieniają instalację albo wręcz ją przebudowują. Teraz jest mało fachowców, dlatego ceny usług poszły w górę. Miesięcznie można zarobić nawet 2 tys. zł na samych fuchach - wyjaśnia Jerzy, pracuje w jednej z gdańskich spółdzielni.
not. Krzysztof Winnicki

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (151)