Inwestorzy głosują własnymi pieniędzmi. Stawiają na porażkę Trumpa
Z wystrzałem kursu peso w górę mamy do czynienia już trzeci dzień z rzędu, co świadczy jednoznacznie o dużej wierze w pozytywny scenariusz dla Meksyku.
Najbardziej wrażliwa waluta na wynik wyborów prezydenckich w USA, czyli meksykańskie peso, wyraźnie poszło w górę. Już nie tylko sondaże, ale i realne pieniądze, którymi obraca się na rynkach finansowych, wskazują na wygraną Hillary Clinton.
Według agencji Reuters i Ipsos kandydatka demokratów ma 90 proc. szans na zwycięstwo. Niedawna historia z referendum w Wielkiej Brytanii w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej powinna jednak nauczyć wszystkich, że do momentu pierwszych wyników nie można niczego przesądzać. Tym bardziej, że często różnego rodzaju ankiety przedwyborcze są obarczone sporym błędem.
Bardziej wiarygodne mogą okazać się sygnały płynące z rynków finansowych. W końcu miliony inwestorów na całym świecie ryzykują własnymi pieniędzmi obstawiając scenariusz zwycięstwa Clinton lub Trumpa. Widać ewidentnie, że gra toczy się pod pierwszy w historii USA wybór kobiety na prezydenta.
Najbardziej oczywistym wskaźnikiem finansowym, który odzwierciedla oczekiwania co do wyniku wyborów jest para walutowa peso-dolar (MXN/USD). Donald Trump uczynił z Meksyku wroga numer jeden w polityce zagranicznej. Jednym z głównych elementów jego programu jest budowa muru oddzielającego Meksyk od USA.
Wygrana Trumpa będzie oznaczać mocne osłabienie meksykańskiej waluty względem dolara. Z kolei jego porażka zostanie przyjęta z ogromną ulgą, co powinno przełożyć się na skok notowań peso.
Z wystrzałem kursu peso w górę mamy do czynienia już trzeci dzień z rzędu, co świadczy jednoznacznie o dużej wierze w pozytywny scenariusz dla Meksyku. Jeszcze miesiąc temu 100 peso kosztował 5 dolarów, co było wynikiem najgorszym w historii meksykańskiej waluty. Teraz kurs sięga 5,40, co jest wynikiem bliskim tegorocznej średniej.
