Jagodzianki z Olsztynka pokochała cała Polska. Zachwiała nimi obwodnica, ale "dla głodnego nic trudnego"

Niepozorna cukiernia z Olsztynka za sprawą kultowych jagodzianek stała się symbolem miasta i całego regionu. Przetrwała konkurencję żerującą na jej marce i obwodnicę, która zmusza kierowców do nadrabiania kilometrów. – Jagodzianki to Olsztynek, a Olsztynek to jagodzianki – mówi właścicielka.

Jagodzianki z Olsztynka pokochała cała Polska. Zachwiała nimi obwodnica, ale "dla głodnego nic trudnego"
Źródło zdjęć: © cittaslowpolska.pl

22.07.2018 08:08

Olsztynek to niewielkie miasto nieopodal Olsztyna. Jeśli ktoś o nim słyszał, to głównie za sprawą skansenu, ewentualnie wielkiej fabryki soków Kubuś. Olsztynek ma jeszcze jeden skarb - jagodzianki. Bez wielkiej reklamy, a jedynie za sprawą poczty pantoflowej stały się słynne w całym kraju, a nawet za jego granicami.

Sam przed kilkoma laty dowiedziałem się o ich istnieniu od kolegów i koleżanek. Przyznam szczerze, że chociaż od urodzenia mieszkam w regionie, to nie było mi nigdy wcześniej dane ich spróbować. Przy pierwszej nadarzającej się sposobności postanowiłem więc sprawdzić, ile naprawdę w nich tej "kultowości". Opuściłem więc pobliską Warmię i wybrałem się na Mazury – do Olsztynka.

Cukiernia jest bardzo niepozorna. Jej reklamy nie biją po oczach, jest jedynie nadgryziony zębem czasu szyld. Co chwila ktoś wchodzi i wychodzi z wypakowanymi torbami. Cukiernia działa nieprzerwanie od ponad 30 lat. Sprzedawane są tutaj ręcznie robione na miejscu wypieki. Wybór jest spory, ale w torbach klientów znajdują się przede wszystkim jagodzianki.

Obraz
© WP.PL | Cezary Kapłon

Emilię Witowicz, właścicielkę cukierni, zastałem na zapleczu, gdzie akurat segregowała świeże jagody. Od wejścia czuć, że lokal z taką właścicielką nie może zginąć. Wszystkich traktuje z uśmiechem. Lubi pomagać innym, zarówno ludziom, jak i zwierzętom. Bierze udział w akcjach charytatywnych. Każdego klienta traktuje po przyjacielsku. Nie lubi za to być na pierwszym planie, dlatego prosi, by nie robić jej zdjęć.

– Od zawsze moim marzeniem było to, żeby ludzie mogli wejść do tej cukierni jak do mieszkania – tłumaczy pani Emilia. – I to się udało zrealizować. Rozmawiam z każdym. Żartujemy, śmiejemy się. Odwiedzają mnie klienci, którzy 10 lat temu przyjeżdżali z rodzicami, a dzisiaj sami mają dzieci - dodaje.

Obraz
© WP.PL | Cezary Kapłon

Początki nie były łatwe

Obecna właścicielka nie stworzyła kultowej cukierni, trafiła do niej przypadkiem. Dekadę temu przyszła tu do pracy jako sprzedawca. Wtedy nauczyła się tego, jak ważna jest rozmowa z klientami. Wdrożyła się także w powstanie samych produktów. Traf sprawił, że po półtorej roku pracy miała - wraz z mężem - szansę zostać dzierżawcą cukierni. Skorzystali z niej. Wynajęli lokal za pieniądze zebrane podczas ślubu.

– Cukiernię założył Waldemar Wieliki ze swoją mamą – opowiada pani Emilia. – Tak naprawdę to on zapoczątkował te słynne jagodzianki. Dzierżawiąc nam lokal, musiał nam zaufać, że nie zniszczymy tego, co budował przez 20 lat.

Obraz
© WP.PL | Cezary Kapłon

No i się nie zawiódł. Dzierżawcy postawili na dokładnie ten sam sprawdzony przepis i utrzymanie dotychczasowych klientów. Ale to właśnie wtedy zaczęły się pierwsze problemy. Wiadomo, że podstawą w produkcji jagodzianek są jagody. Poprzedni właściciel już ich nie skupował, bo wiedział, że to nie będzie mu potrzebne. Państwo Witowicz stanęli przed poważnym wyzwaniem - jak zdobyć wystarczające ilości produktu i tym samym ciągłość produkcji.

Na szczęście, przez półtora roku pracy jako sprzedawczyni, pani Emilia poznała dostawców jagód. Ci poszli na rękę nowym dzierżawcom i zarezerwowali im owoce. Dzięki temu biznes zaczął się kręcić. Świadczy o tym fakt, że po kilkunastu kolejnych miesiącach państwo Witowiczowie stali się właścicielami cukierni.

Naturalne składniki kluczem do sukcesu

Pani Emilia i jej mąż w końcu mogli poczuć, że pracują wyłącznie na siebie. Mimo to, do tej pory kontynuują strategię wytyczoną jeszcze przez Waldemara Wielikiego. Jagody pochodzą wyłącznie z terenów Warmii i Mazur. Ciasto jest robione z drożdży i jajek – tradycyjne, jest takie, jakie wypiekały poprzednie pokolenia.

Obraz
© WP.PL | Cezary Kapłon

– Czy to jest ten sekret sukcesu jagodzianek? – pytam.
– Tak. Za tym produktem stoi prawda. Nie oszukujemy nikogo. Gdy mówię, że są z jagód, to są z jagód. Nie ma żadnych borówek ani dżemów. Nie stosujemy też spulchniaczy do ciasta - mówi pani Emilia.
– Co pani myśli o produktach, które różnią się składem od tego, co mówi sprzedawca? - drążę.
– Uważam, że każdy z nas powinien dbać o to, żeby móc swój produkt reklamować jak najlepiej. Bez oszukiwania. W obecnych czasach klienci nie dają się nabrać. Raz kupią bubel i więcej już nie wrócą do takiej cukierni. A do nas wracają.

Obwodnica uderzyła w jagodzianki

Olsztynek nigdy nie był docelowym celem podróży turystów. Przebiegająca przez miasto droga krajowa nr 7 sprawiała jednak, że na krótkie przerwy zajeżdżali tu mieszkańcy Warszawy, Olsztyna, Gdańska, Bydgoszczy czy Krakowa. A wraz z nimi opinia o jagodziankach rozjeżdżała się w Polskę.

Obraz
© WP.PL | Cezary Kapłon

Przed kilku laty Olsztynek został jednak odcięty od "krajówki". Nowa trasa ekspresowej "siódemki" omija mazurskie miasteczko. Emilia Witowicz przyznaje, że odczuła wówczas spadek w sprzedaży. Ale nie wszystkich miłośników jagodzianek dodatkowe kilometry zniechęciły. Co prawda błądzili, nie wiedzieli gdzie skręcić, często dzwonili wtedy z prośbą o instrukcje.

– Na szczęście trwało to krótko – mówi właścicielka cukierni. – Zawsze instruujemy, że można skręcić na Pawłowo i dojechać dawną trasą. Dla głodnego nic trudnego – śmieje się.

Słodki symbol

Jagodzianki są znane także poza granicami Polski. Pani Emilia miała klientów z kilku państw afrykańskich, Izraela czy Australii. Australijczyk był tak głodny, że przed kilkoma laty podczas Dni Olsztynka wygrał konkurs w spożywaniu jagodzianek.

Z roku na rok coraz więcej osób przyjeżdża do Olsztynka po słodkie bułki. Pomaga w tym poczta pantoflowa. Zadowoleni klienci polecają ten produkt swoim znajomym i przyjaciołom. Jagodzianki są na tyle rozpoznawalne, że stały się symbolem miasta – na równi ze skansenem.

Nie brakuje więc osób, które chcą się podszyć pod sukces państwa Witowiczów i ich poprzednika. Kilka lat temu pani Emilia dostała informację od jednego z klientów, że w sklepie w pobliskich Pluskach sprzedawane są jej "słynne jagodzianki". Choć właścicielkę nie jest łatwo wyprowadzić z równowagi, to tego było za wiele. Nie mogła sobie pozwolić, aby ktoś podszywał się pod markę, na którą cały czas ciężko pracuje. Wzięła ze sobą jedną jagodziankę i pojechała tam wraz z mężem. Na miejscu zapytała się sprzedawczyni, czy sprzedaje te słynne jagodzianki. Ekspedientka przytaknęła.

– Powiedziałam, żeby nie oszukiwała ludzi, bo tak się składa, że to ja je wypiekam i nie przypominam sobie, żebym jej je sprzedawała.
– Jaka była jej reakcja? – pytam.
– Zaczęła się tłumaczyć. Oznajmiłam, żeby powiedziała właścicielowi cukierni, od którego kupuje produkty, żeby nie wycierał sobie gęby moimi jagodziankami - wspomina.

Walka z konkurencją nie jest jednak prosta. Co prawda wyrób państwa Witowiczów znajduje się na elitarnej liście produktów tradycyjnych tworzonej przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, na którą mogą być wpisane wyroby wytwarzane od co najmniej 25 lat tradycyjnymi metodami. Jagodzianki były 30. produktem wpisanym na listę z Warmii i Mazur. Sama nazwa nie jest jednak zastrzeżona.

Obraz
© WP.PL | Cezary Kapłon

W konsekwencji właścicielka nie może nikomu zakazać używania terminu „olsztynecka jagodzianka”. Ma się to zmienić, bowiem Witowiczowie jesienią chcą zastrzec markę. Wtedy będą mogli oficjalnie występować na drogę sądową. Mimo nieuregulowanej prawnie sytuacji konkurencja nie jest w stanie podkopać reputacji cukierni. Sprzedaż jagodzianek ma się świetnie, mimo że można je nabyć tylko w Olsztynku.

– Jagodzianki to Olsztynek, a Olsztynek to jagodzianki. Miałam kilka propozycji sprzedaży w większych miastach, ale jeżeli będę je wysyłać w Polskę, to stracą swój urok – puentuje Emilia Witowicz.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (248)