Jak chronić nadmiernie zadłużonych
Parlament francuski uchwalił w tym roku ustawę, której celem jest pomoc nadmiernie zadłużonym właścicielom domów i mieszkań, by nie groziła im eksmisja. Eksmisje, sprzedaż domów za długi - to ikona trwającego kryzysu. Polskę - jak dotąd - te problemy ominęły.
24.12.2013 | aktual.: 27.12.2013 07:52
Od wybuchu kryzysu krajobraz amerykańskich aglomeracji wypełniły wielkie tablice z napisami "For sale - lender foreclosure - bank owned". Foreclosure to procedura sprzedaży własności dłużnika niespłacającego kredytu. Według firmy doradczej RealtyTrac od października 2006 r. do końca listopada 2013 banki w USA odebrały domy 7,7 mln rodzinom. Badania amerykańskich psychiatrów, Craiga Pollacka i Julii Lynch pokazały, że blisko 37 proc. osób dotkniętych procedurą foreclosure miało potem symptomy głębokiej depresji.
Zobacz także: Bogate kraje UE mają problem z biedą »
Amerykańskie standardy windykacji długów wydają się i tak cywilizowane w porównaniu z hiszpańskimi, gdzie dłużnik, którego nie stać na spłatę kredytu, nie tylko zostaje wywłaszczony, ale nie może niczego posiadać - nawet samochodu - dopóki nie spłaci bankowi pożyczonego kapitału, odsetek, odsetek za zwłokę oraz kosztów sądowych i windykacyjnych.
Niektóre rządy państw europejskich zdając sobie sprawę z osłabienia gospodarki, spadku dochodów gospodarstw domowych, a także destrukcji kapitału społecznego, do jakiej prowadzi windykacja, zdecydowały się na rozwiązania chroniące zadłużonych.
W Irlandii np. powołano specjalną rządową agencję, która jako jedyna ma prawo windykować długi zabezpieczone hipoteką. Postępuje według takich procedur, żeby zapewnić bankowi zwrot pożyczonych pieniędzy, ale równocześnie nie doprowadzać do wykluczenia społecznego i finansowego dłużnika.
Francja nie należy do państw, które kryzys dotknął najmocniej, w przeciwieństwie do Irlandii czy Hiszpanii. Mimo to zadłużenie gospodarstw domowych jest wysokie, na koniec września - według danych Banku Francji - nadmiernie zadłużonych było blisko 955 tys. osób, a przeciętne zadłużenie hipoteczne wynosiło 102 tys. euro. Liczba nadmiernie zadłużonych wzrosła w zeszłym roku o ponad 207 tys., a w tym roku do końca listopada o kolejne 193 tys.
Kredyty hipoteczne to 22,6 proc. całego zadłużenia gospodarstw domowych. W porównaniu do Polski jest to mniej, bo u nas stanowią one 60 proc. ich całkowitych długów.
Francuskie prawo wprowadziło procedury mające nadmiernie zadłużonych lepiej chronić. Nadmierne zadłużenie to pojęcie ścisłe, zdefiniowała jej już wcześniej Rada Europy. Dochodzi do niego wtedy, gdy bieżące dochody, pomimo starań, nie pozwalają na spłatę miesięcznych rat kredytu i innych zobowiązań, a sytuacja taka jest trwała.
Cel francuskiego prawa jest taki, by pomimo nadmiernego zadłużenia, osoby, które kupiły mieszkania na kredyt, mogły uniknąć konieczności ich sprzedaży dzięki zawartej z bankiem ugodzie. Ale - co najważniejsze - ugoda ma brać pod uwagę rzeczywistą sytuację dłużnika i jego zdolność do spłaty zobowiązań. Na dwa lata zostały zawieszone trwające obecnie postępowania egzekucyjne. Prawo bierze też pod ochronę przed eksmisją lokatorów, których nie stać na zapłatę czynszu za wynajmowane mieszkanie.
Nadmiernie zadłużony musi zgłosić się sytuację przez stronę internetową lub telefonicznie do komisji przy Banku Francji. Następnie ma wypełnić deklarację i przedstawić dokumentację swojej sytuacji materialnej.
Potem przechodzi "pod opiekę" komisji nadmiernego zadłużenia działającej w każdym departamencie. Do zakończenia procedury negocjacji z wierzycielami nie musi spłacać zaległości kredytowych i innych, a nawet zaległych podatków. Musi natomiast na bieżąco regulować zobowiązania w miarę swoich możliwości i nie może zaciągać nowych kredytów.
Komisja proponuje rozwiązania dla konkretnego dłużnika. Może to być np. zmiana planu spłat kredytu, odroczenie spłat, zmniejszenie oprocentowania lub nawet częściowa redukcja długów. Jeśli wierzyciele nie chcą się na jej propozycje zgodzić, decyzję podejmuje sąd. Sprzedaż nieruchomości na pokrycie zobowiązań jest ostatecznością, a długi, które mimo to nie zostaną spłacone, zostają umorzone. O sprzedaży nieruchomości na spłatę długów osoby, która przystąpi do procedury nadmiernego zadłużenia, może postanowić jedynie sąd. Na następnej stronie:A tak będzie w Polsce »
Ministerstwo Sprawiedliwości zakłada, że nie będzie mógł ogłosić upadłości tylko ten dłużnik, który stanie się niewypłacalny z winy umyślnej albo na skutek własnego rażącego niedbalstwa. Natomiast upadłość mogłyby ogłosić osoby, które przez kilkoma laty zaciągnęły kredyt na dom lub mieszkanie, a teraz na skutek kryzysu straciły pracę lub drastycznie obniżono im zarobki i z tego powodu nie są w stanie spłacać rat kredytowych.
Dzięki tej zmianie upadłość stanie się możliwa nie tylko w razie takiego zdarzenia jak kataklizm, śmierć małżonka czy ciężka choroba, ale w każdej losowej sytuacji niezawinionej przez dłużnika.
Cezary Zalewski, sędzia Sądu Rejonowego dla m. St. Warszawy, wyjaśnił, że sąd będzie mógł ogłosić upadłość także wtedy, gdy dłużnik nie będzie miał majątku - obecnie jest to niemożliwe, bo majątek dłużnika musi wystarczać przynajmniej na pokrycie kosztów postępowania. Projekt przewiduje, że jeśli dłużnik nie będzie miał majątku, to zaliczkę za niego wyłoży tymczasowo Skarb Państwa.
Z założeń wynika, że upadłość będzie mógł ogłosić również ten, kto ma tylko jednego wierzyciela - w praktyce tak jest najczęściej, ponieważ konsumenci zalegają najczęściej ze spłatami wobec jednego banku lub jednej instytucji pożyczkowej.
Nowością ma być też możliwość zawarcia układu. Ma to być zachętą nie tylko dla dłużników, ale również dla banków i pozostałych wierzycieli - przekonywał Zalewski. Tłumaczył, że bankowi może bardziej opłacać się pójść na układ z dłużnikiem i czekać na spłatę rat według uzgodnionego z nim planu, niż powierzyć sprzedaż zadłużonego majątku syndykowi. Do czasu sprzedaży bank musiałby bowiem ponosić koszty utrzymania przejętego majątku (np. opłacać czynsz za mieszkanie zabrane dłużnikowi), a po sprzedaży oddać część przychodu syndykowi.
Dla dłużnika zaletą układu będzie to, że nie straci majątku, np. mieszkania, w którym do tej pory mieszkał.
Przygotowany przez MS projekt założeń zakłada również uproszczenie wniosku o upadłość - dziś jest on na tyle skomplikowany, że dłużnicy, których z reguły nie stać na prawnika, łatwo popełniają błędy, a sąd nie może przyjąć ich błędnego wniosku.
Zalewski poinformował, że obniżona ma być opłata stała od wniosku o ogłoszenie upadłości konsumenckiej - z 200 zł do 30 zł.
Zmaleć ma też wynagrodzenie syndyków przeprowadzających likwidację majątku upadłego - ich wynagrodzenie ma wynosić od połowy do trzykrotności minimalnego wynagrodzenia.
Resort sprawiedliwości szuka też oszczędności w ogłoszeniach o upadłości - nie byłyby już one publikowane w prasie, tylko w internetowym Centralnym Rejestrze Upadłości.
Przygotowany przez MS projekt założeń ma jeszcze w tym tygodniu trafić do Komitetu Stałego Rady Ministrów. Na jego podstawie - po przyjęciu przez rząd - resort sprawiedliwości przygotuje projekt nowej ustawy o upadłości konsumenckiej.