Jak Słoweńcy na Polakach się uwłaszczyli

Nawet 150 mln zł mogli stracić polscy akcjonariusze Nova KBM. Jak to się stało, że słoweński bank pogrążył osoby inwestujące na warszawskiej giełdzie?

Jak Słoweńcy na Polakach się uwłaszczyli
Źródło zdjęć: © GPW

21.01.2014 | aktual.: 21.01.2014 18:41

Choć brzmi to jak żart, to gdy 6 stycznia właściciele akcji Nova KBM się obudzili i sprawdzali stan swojego portfela na rachunku maklerskim, to papierów słoweńskiego banku już nie mieli. Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych niczym gumką je wykasował. Wieczorem były, a rano już nie.

Powód? 18 grudnia bank został znacjonalizowany przez słoweński rząd, który w ten sposób postanowił go uratować przed bankructwem. Dodatkowo w oparciu o przepisy uchwalone zaledwie kilka dni wcześniej dotychczasowe papiery wartościowe banku umorzono. A ponieważ Nova KBM notowany były na warszawskiej giełdzie i tylko tu były w wolnym obrocie, to de facto Słowenia uwłaszczyła się na polskich inwestorach.

Szacunkowo chodzi o kwotę 150 mln zł, jakie wydano przed trzema laty na zakup papierów wartościowych tego banku, gdy debiutował on na parkiecie przy Książęcej. Choć władze giełdy przy okazji tak prestiżowego debiutu oczywiście chwaliły się, że polski rynek papierów wartościowych dynamicznie się rozwija, to dziś nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności.

KDPW mówi, że kasując z rachunków maklerskich akcje Nova KBM, zgodnie z prawem wykonał polecenie swojego słoweńskiego odpowiednika. GPW przypomina, że właśnie na takich zasadach w Warszawie notowane są zagraniczne spółki. Do niedawna nawet Komisja Nadzoru Finansowego stwierdzała, że sprawa słoweńskiego banku jest całkowicie poza jej zasięgiem.

Dziś stanowisko się nie zmieniło, ale KNF chce pomóc poszkodowanym przez działania rządu Słowenii. Komisja właśnie wydała oświadczenie, w którym instruuje, w jaki sposób osoby, którym skasowano akcje, mogą ubiegać się o odszkodowanie.

- Art. 350a znowelizowanego Prawa bankowego Republiki Słowenii przewiduje, że inwestorzy, których prawa zostały naruszone w wyniku decyzji Banku Słowenii, dotyczącej zastosowania środków nadzwyczajnych, mogą domagać się odszkodowania, jeśli udowodnią, że szkoda, która powstała w wyniku zastosowania nadzwyczajnych środków, jest większa niż w przypadku, gdyby środki nadzwyczajne nie zostały podjęte - podaje KNF.

Jednocześnie urząd skonsultował się też z polską ambasadą w Lublanie. Ta poinformowała, że przepisy o anulowaniu akcji zostały zaskarżone tamtejszego trybunału konstytucyjnego przez słoweńską organizację MDS (zrzesza ona drobnych akcjonariuszy). Według polskiej ambasady nowelizacja przepisów, mówiąca o ratowaniu giełdowej spółki przez wszystkich wierzycieli i akcjonariuszy, mają być priorytetowo potraktowane przez tamtejszy sąd.

To jednak nie koniec działań, które mogą pomóc poszkodowanym. Ambasada w Lublanie informuje, że akcjonariusze banku chcą też sami zadbać o sprawiedliwość. Szansę na odzyskanie pieniędzy upatrują w podważeniu prospektu emisyjnego. Ich zdaniem wprowadzał on w błąd. KNF przypomina, że rozprawa w tej sprawie odbyć musi się w Słowenii.

- Zgodnie z prawem unijnym i krajowym pełną kontrolę nad procesem zatwierdzania prospektu emisyjnego emitenta z siedzibą w państwie członkowskim sprawuje państwo macierzyste, w tym przypadku Republika Słowenii. Również wykonywanie obowiązków informacyjnych odbywa się zgodnie z zasadą nadzoru państwa macierzystego - podaje urząd.

Proces będzie więc zapewne długi i drogi. Inwestorzy chyba powinni wyciągnąć wnioski ze słoweńskiej lekcji i z ostrożnością wykładać pieniądze na akcje zagranicznych spółek notowanych przy Książęcej.

akcjegpwbank
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (620)
Zobacz także