Jak zaplanować urlop, by naładować akumulatory?
Ustalanie urlopu może doprowadzić do bólu głowy!
07.06.2011 | aktual.: 07.06.2011 13:42
Zapytaliśmy o to użytkowników serwisu praca.wp.pl. W ankiecie wzięło udział 3250 osób. Zdaniem 32 proc. należy po prostu robić to, co lubi się najbardziej. Dobrym sposobem na udany wypoczynek jest odseparowanie się od wszystkich problemów oraz zostawienie pracy w domu - tak twierdzi 24 proc. głosujących. Kolejne 13 proc. nie wyobraża sobie innego urlopu, niż 2 tygodnie poza granicami naszego kraju. Aktywnie spędzony urlop to dla 7 proc. jedyny sposób na wypoczynek. 8 proc. ankietowanych uważa, iż odzyskać siły można poprzez zrobienie czegoś dla duszy i ciała. Natomiast 16 proc. twierdzi, że to kwestia indywidualna.
Dwa tygodnie to minimum
Nie brakuje tych pracowników, którzy na wypoczynek po prostu się nie wybierają. Są też tacy, którzy biorą wolne na raty: w tym miesiącu jeden dzień, w następnym pięć dni, w kolejnym może jeszcze kilka. Powtarzają, że firma padanie, jeśli nie będzie ich dłużej niż tydzień.
- Dwa dni w lipcu, siedem w sierpniu, trzy dni we wrześniu. To jedyny układ, jaki pasował szefowi i mojej dziewczynie. Urlop w takich terminach w jakich się chce, to według mnie fikcja. Może pracownicy na mniej odpowiedzialnych stanowiskach mogą sobie iść na urlop, kiedy chcą. Inni mają ograniczenia - mówi Janek Tomirski, ma niewielką agencję reklamową.
Z najnowszych sondaży wynika, że spośród wyjeżdżających połowa jedzie na urlop, który wyniesie do 10 dni, a druga połowa na dłużej ( z badań TNS OBOP). Tymczasem psychologowie i lekarze mówią dobitnie: żeby wypocząć, trzeba wypoczywać przynajmniej dwa tygodnie. Pracodawcy niestety bardzo rzadko w tej kwestii zgadzają się ze specjalistami.
- Myśl o urlopie zawsze początkowo mnie stresuje. Najpierw trzeba przekonać szefa, który narzeka, że każdy chce wyjechać w lipcu i sierpniu. Trzeba tak ułożyć terminy, żeby w firmie nie było przestojów. No i największy problem, wyjeżdżam z żoną pracującą w innej firmie, której szef też nie chce przestojów. Najczęściej terminy ustawiamy już na wiosnę, ale i tak ulegają one zmianom – mówi Radosław, kierownik w firmie sprzedającej sprzęt elektroniczny.
Mi pasuje, żonie i szefowi - nie
W badań wynika też, że Polacy najczęściej wyjeżdżają z kimś. Połowa (50 proc.) wyjeżdżających wybiera się na urlop z rodziną, jedna czwarta (24 proc.) - z partnerem, 15 proc. z kolegami lub przyjaciółmi; 9 proc. - w pojedynkę. Okazuje się, że ustalenie terminu wyjazdu z partnerem też może rodzić stres. A nawet rezygnację z wyjazdu. Zdarza się, że jeśli termin urlopu pasuje nam, nie zawsze pasuje partnerowi.
- Jak pomyślę ile się trzeba nagimnastykować, żeby wziąć dwa tygodnie urlopu, to jest mi słabo. Znalazłem ofertę last minut. Za kilkaset złotych mogłem z żoną spędzić tydzień w Turcji. Kłopot w tym, że informację dostaliśmy na dwa dni przed wylotem. Zadzwoniliśmy do szefów. Mój pracodawca zgodził się po wielkim błaganiu, szef żony się nie zgodził i tani urlop przepadł. Może pojedziemy we wrześniu – mówi Marek, taksówkarz z Gdańska.
Dlatego starajmy się ustalać terminy z wyprzedzeniem. O ile się da już na wiosnę, planujmy na ile wyjedziemy i gdzie. Mówmy tym, z którymi jedziemy, co nam sprawi przyjemność. Od urlopowych kompromisów nie uciekniemy, ale pamiętajmy – to również nasz urlop, mamy podczas wypoczynku naładować baterie na cały rok pracy. Kompromis nie może być wyrzeczeniem.
Zapomnieć, zdystansować, komórka w szufladzie
Zapomnieć o pracy, fakturach, dokumentach, spotkaniach związanych z pracą – to podstawowe zasady spędzania urlopu. Psychologowie twierdzą, by wypoczynek był całkowitą odskocznią od życia zawodowego. Jeśli więc pracujemy przed komputerem, w czasie wolnego starajmy się go nie włączać. Najlepiej też zostawić w szufladzie służbową komórkę. Jak jednak odpoczywać, by naprawę odpocząć. Uprawiać sport, czy może leżeć na plaży? Psychologowie podkreślają, że wszystko zależy od naszej pracy zawodowej i oczywiście charakteru.
- Róbmy to co lubimy. Osoba, która nie lubi aktywności fizycznej będzie się źle czuła na obozie sportowym. Ktoś kto lubi luksusowe hotele, może nie odnaleźć się na urlopie w leśnej głuszy. Dobry urlop to taki, w którym oderwiemy się od pracy. Jeśli przyjemność sprawi nam sklejanie modeli samolotów i przy tym oderwiemy się od spraw zawodowych, odpoczniemy i zdystansujemy się, to znaczy, że jest to dobry urlop – twierdzi Jacek Tarnowski, psycholog społeczny.
Telefon od pracodawcy
Zgodnie z prawem, szef w sytuacji wyjątkowej, podyktowanej trudnościami firmy, może wezwać podwładnego z urlopu. Jednak przepisy nie wskazują dokładnie w jaki sposób może to zrobić. Główny Inspektor Danych Osobowych podaje, że nie musimy mówić szefowi, gdzie jedziemy na urlop. Nie musimy też zostawiać pracodawcy numeru telefonu, pod którym można nas złapać na wakacjach.
Urlop narzucony
Zdarza się i tak, że urlop wyznacza pracodawca. Sam wskazuje, kiedy ten, czy inny pracownik powinien wyjechać, by nie narazić firmy na szwank.
- U nas w sklepie rozgorzała prawdziwa burza. Szef zrobił spotkanie i rozrysował grafik urlopów. Okazało się, że trzy osoby chcą jechać w tym samym terminie. Tym samym za ladą stanęłaby tylko jedna osoba, a trzy inne kasy byłyby puste. Taki stan rzeczy doprowadziłby do strat w sklepie. Szef sam wyznaczył urlopy, tak by tylko jedna kasa była pusta. Mój mąż musiał zmienić plany urlopowe, żebyśmy mogli jechać w terminie wyznaczonym przez mojego szefa – twierdzi Ewa Goryczka, ekspedientka w jednym z gdyńskich sklepów.
Pracodawca ma obowiązek udzielić podwładnemu urlop. Jeśli tego nie zrobi narazi się na karę, którą może nałożyć inspekcja pracy. Oczywiście podwładny powinien ustalać z szefem termin urlopu, w taki sposób, by pracodawca nie miał kłopotów, by. np. z powodu nieobecności nie stanęła taśma produkcyjna. Szef nie może jednak narzucać terminu urlopu. Warto też pamiętać, że zaległy urlop pracownik powinien zacząć odbierać do końca pierwszego kwartału następnego roku. Pracodawca nie ma prawa mu odmówić. Ale jeśli to zrobi, a pracownik poskarży się do sądu, pracodawcy grozi kara.
Wypoczynek święta rzecz
Dostosowywanie się i wieczne kompromisy. To realia planowania urlopu. Niektórzy uważają, że to wyłącznie polskie realia.
- U nas szef już w lutym zapytał każdego, kiedy chcemy mieć wolne. Pracuję od dwóch lat w banku w Wielkiej Brytanii. Pracownicy mówią, że urlop w tej firmie to świętość i nawet szef nie waży się go przesunąć, czy nie daj boże, odwołać. Podoba mi się to podejście, bo łatwiej pracować, wiedząc dokładnie kiedy będzie wolne – twierdzi Justyna Szałańska.
Jak powtarzają Polacy mieszkający na emigracji, wszystko zależy od firmy i zasad, na podstawie których się pracuje. Magda pracuje w angielskiej przetwórni warzyw. Dostała wolne tylko raz, gdy na Boże Narodzenie jechała do Polski.
- Pracowałam dla agencji pośrednictwa, fabryka mnie wynajmowała. Nie miałam umowy z przetwórnią, tylko z agencją. Nie brałam wolnego, bo nie chciałam podpaść, zależało mi na tej pracy. Teraz pracuję już w oparciu o umowę o pracę i na razie nie mam prawda do urlopu – wyjaśnia Magda Idziak, polonistka z Elbląga.
Na letni urlop lub wakacje zamierza wyjechać w tym roku 29 proc. Polaków, 58 proc. nie ma takiego zamiaru, zaś 13 proc. jeszcze tego nie wie; 71 proc. planujących letnie urlopy pozostanie w kraju; wyjeżdżający planują wydać na urlop średnio 1376 zł - wynika z sondażu TNS OBOP.
(Wykorzystaliśmy fragmenty artykułu Krzysztofa Winnickiego)