Jakie obuwie do biura?
Ekstrawaganckie, sportowe, seksowne, plażowe, cool... określeń na buty może być wiele.
10.08.2011 | aktual.: 10.08.2011 13:27
Jeszcze niedawno nikt nie słyszał o czymś takim jak dress code. Idąc do pracy staraliśmy się po prostu ubrać stosownie do okazji, nie istniały jednak zakazy i nakazy, ściśle określające nasz firmowy strój.
Dziś sytuacja jest znacznie bardziej sformalizowana i cały kostium ujęty jest w określone przez konkretną firmę ramy. Niektórzy pracodawcy zostawiają pracownikom całkiem szerokie pole "ubraniowego" manewru. Inni są znacznie bardziej precyzyjni. Są jednak zasady, które obowiązują niemal wszędzie. Co ciekawe mnóstwo reguł dotyczy, zdawałoby się mało widocznego elementu garderoby, czyli butów.
Zasada pierwsza
Brudne buty dyskredytują pracownika. Bez względu na ich rodzaj, powinny być zadbane i czyste. Jeśli więc nie mamy szansy dotrzeć czystą nogą do miejsca pracy, jedynym wyjściem jest korzystanie z obuwia na zmianę. Ewentualnie szybka wizyta w toalecie, gdzie doprowadzimy buty do porządku.
Wiele osób przyznaje, że właśnie po butach ocenia nowo poznaną osobę. Dotyczy to nie tylko prywatnych spostrzeżeń, ale także sytuacji czysto zawodowych. Dr House faktycznie nie zatrudnił idealnej - zdawałoby się - kandydatki do pracy, właśnie z powodu obuwia. Uznał, że tylko płytka kobieta woli cały dzień męczyć się w efektownych pantoflach, niż włożyć wygodne buty. Niestety większość pracodawców kieruje się innymi zasadami. Więc po kolei. Poza tym, że buty muszą być czyste, powinny spełnić jeszcze kilka warunków zawartych w niemal każdym korporacyjno-biurowym dress codzie.
Bez względu na pogodę firmowe buty powinny być pełne. Dotyczy to zarówno męskich jak i damskich pantofli. Sandały czy klapki są absolutnie zakazane. O ile męskie buty (poza sandałami) zazwyczaj spełniają ten warunek, o tyle damskie obuwie często ma odkryte palce lub pięty. W niektórych firmach dopuszcza się pantofle bez pięt - jednak należy to do rzadkości.
Skąd ten wymóg?
Bo kobieta w pracy musi być elegancka, co oznacza, że nie może wystąpić bez rajstop, czy pończoch, a one z kolei gryzą się z odsłoniętymi butami. Jesteśmy więc niemal skazane na pełne obuwie, nawet w środku lata.
Obuwie w biurze musi być dostosowane do charakteru pracy - czyli być oficjalne. Buty sportowe, plażowe, czy wieczorowe odpadają. Nie najlepiej też widziane są pantofle na koturnach, które uznawane są za niezbyt poważne.
Elegancko, ale skromnie - to jedna z podstawowych zasad, której powinniśmy się trzymać. Właśnie dlatego nie wybierajmy pantofli z klamerkami, łańcuszkami, ćwiekami i innymi ozdóbkami. But nie powinien przyciągać uwagi.
Co ciekawe podczas oficjalnych spotkań nie najlepiej widziane są także szpilki. Obcas jest jak najbardziej wskazany, jednak nie powinien być zbyt cienki, ani szczególnie wysoki.
Warto też dobrze przemyśleć kwestię kolorów. Wprawdzie nie jesteśmy skazani wyłącznie na czerń czy brąz, jednak żółte lub różowe pantofle mogą wzbudzić kontrowersje. Pamiętajmy o jeszcze jednej ważnej zasadzie. Biurowe buty nie mogą być lakierowane i błyszczące.
Skoro już wiemy jakich butów musimy unikać, odpowiedzmy sobie na pytanie, w czym wolno nam pójść do pracy, np. w banku, albo na rozmowę kwalifikacyjną w biurze rachunkowym?
Najlepiej widziane są eleganckie pantofelki (oczywiście u pań) na prostym obcasie do około 6 cm. Kolory to oczywiście czerń, granat, brąz, szarości, ale także stonowane odcienie bordowego czy zieleni. Pod warunkiem, że kolor będzie pasował do reszty. Jeśli ktoś nie jest w stanie przez cały dzień chodzić na obcasie, może skorzystać z wyjścia awaryjnego, jakim są eleganckie mokasyny. Płaskie baleriny niestety są źle widziane, dlatego jeśli chcemy wyskoczyć z obcasów, musimy zdecydować się na bardziej męski rodzaj obuwia.
Na koniec warto pamiętać o jednej złotej zasadzie - nasze buty (dostosowane już do wymogów biurowych kształtem i kolorem) powinny mówić jeszcze jedno - nie jesteśmy ani luksusowe, ani tandetne, a przyszliśmy tu pracować, a nie występować na wybiegu!
AD
/AS