Jego polszczyzna zachwyciła internautów. Dotarliśmy do Deo z Zanzibaru

Polskiego nauczył się oglądając codziennie „Dzień świra”. Jakiś czas temu jego opowieść o spotkaniu z polską kulturą podbiła internet. Nam zdradził swoje plany na przyszłość.

Jego polszczyzna zachwyciła internautów. Dotarliśmy do Deo z Zanzibaru
Źródło zdjęć: © WP.PL
Hubert Orzechowski

10.06.2018 | aktual.: 10.06.2018 10:48

- Dzień dobry! Jestem Deo albo czarny Polak – tak przedstawia się (po polsku) na jednym ze swoich filmików opublikowanym na kanale YouTube. I wspomina historię o tym, jak nauczył się naszego języka.

Dzień Świra na budowie

Otóż w 2010 r. poznał pewnego Polaka, który budował na Zanzibarze hotel. Zatrudnił Deo na budowie. Oprócz niego pracowało m.in. trzech fachowców z Polski, którzy nie znali angielskiego. Pewnego razu jeden z nich poprosił Deo, żeby przyniósł młotek. Robił przy tym charakterystyczny gest machania ręką. – Starałem się bardzo, żeby go zrozumieć. Myślałem, że chodzi o maczetę – ujawnił.

Przyniósł więc to groźne narzędzie, czym wywołał wściekłość Polaka. – Zabrał mi maczetę, wyrzucił za okno, poszedł naokoło i wrócił z młotkiem. Pokazał mi go i powiedział: „To jest, k..a, młotek!”. Pomyślałem sobie, że następnym razem albo mnie zabije, albo stracę pracę. Kupiłem więc zeszyt i długopis i zacząłem zapisywać sobie usłyszane od Polaków słowa – wspominał.

Polska ma tyle wody słodkiej, co kraje afrykańskie. Musimy oszczędać

Po czterech miesięcy znał polski w stopniu komunikatywnym. Wtedy jego polscy koledzy pokazali mu „Dzień świra”. Deo obejrzał go w sumie 40 razy. Bardzo mu się spodobał, bo wcześniej nie rozumiał, czemu Polacy są tacy nerwowi. Podczas oglądania filmu zapisywał nieznane słowa i zwroty, a potem pytał polskich kolegów z budowy, co one oznaczają. W ten sposób doszedł do płynności w posługiwaniu się naszym językiem.

To było siedem lat temu.

Obraz
© WP.PL | WP.PL

Zmartwiona mama

Wcześniej Deo też pracował fizycznie. Pracował w kopalni tanzanitu, bardzo cennego kamienia szlachetnego podobnego do szafiru lub diamentu, który rozsławiła Elizabeth Taylor, uwielbiająca nosić robioną z niego biżuterię. Kamień ten występuje tylko w Tanzanii. Jak twierdzi, rzucił tę pracę ze względu na matkę, która bała się o jego zdrowie.

Potem wyjechał pod Kilimandżaro. Na najwyższym szczycie Afryki pracował jako tragarz przy wycieczkach. Znów jednak miała zainterweniować matka Deo, której nie podobało się, że syn pracuje w zimnie.

To była kolejna zmiana w jego życiu. Wyjechał do stolicy Tanzanii Dar es Salaam. I to tam zaczął pracować na budowie. Ale poznał w pracy kolegę, który zaczął opowiadać mu o Zanzibarze jako o pięknym miejscu, gdzie można zarobić dzięki turystom.

Zanzibar, czyli marzenie spełnione dzięki… Polakom

Znów więc wyruszył w drogę. Na Zanzibarze poznał Polaka, który chciał wybudować tam hotel. Resztę już znamy.

Dziś Deo nie pracuje już na budowie. Prowadzi własny biznes i tak, jak marzył, żyje z turystów. Wszystko dzięki znajomości… polskiego. Swoją ofertę kieruje bowiem do naszych rodaków. Ma stronę internetową w naszym języku. U Deo można zamówić wycieczki, hotel, wspinaczkę, wynająć samochód czy zabookować przelot lub podróż promem. Prowadzi także własny kanał na YouTube, w którym po polsku opowiada o Tanzanii.

- Moim celem jest zostanie największym biznesmenem na polskim kierunku – nie ukrywa w rozmowie z Wirtualną Polską. – Długo pracowałem u kogoś. Zawsze moi szefowie byli ze mnie bardzo zadowoleni.

Ale zdecydował, że chce czegoś więcej. – Wstałem jednego dnia rano i zadałem sobie pytanie: dlaczego nie robię nic dla siebie, tylko dla kogoś? – twierdzi. To było ponad cztery lata temu. Od tego czasu Deo prowadzi własne usługi.

Jakie ma marzenia? – Chcę mieć własne biuro podróży lub hotel. Nie chodzi tu o mnie czy moją żonę. Chcę, by moje córki wiedziały, że jak się bardzo chce, to można osiągnąć wszystko. I przyjechać kiedyś do Polski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (92)