Jeśli podwyżka, to teraz
Zdaniem ekonomistów nadchodzi dobry czas na to, by zgłosić się do szefa po podwyżkę. Z prognoz Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że wynagrodzenia będą stopniowo rosły. Na wyższe pensje mogą liczyć przede wszystkim przedstawiciele sektora budowlanego. Lepiej powinno być również w przemyśle.
08.06.2007 | aktual.: 08.06.2007 14:48
- Firmy będą się godziły na podwyżki tym łatwiej, że pozwalają na to spore zyski. Poza tym w ostatnich latach wydajność pracy rosła szybciej niż płace, więc przedsiębiorstwa mają pewną "poduszkę" i mogą podnosić pensje - mówi "Pulsowi Biznesu" Maciej Krzak, ekonomista Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Krzak potwierdza, że nastał najlepszy czas na domaganie się podwyżek. Siła przetargowa pracowników walczących o swoje jest teraz największa w porównaniu do ostatnich lat: bezrobocie błyskawicznie topnieje (w maju wyniosło 13 proc., podczas gdy rok temu 16,5 proc.), w czym pomagają emigrujący w poszukiwaniu lepiej płatnych zajęć. Dlatego pracodawcom coraz trudniej znaleźć i utrzymać pracowników (nie tylko doskonale wykwalifikowanych).
- Oczekujemy bardzo silnego wzrostu wynagrodzeń. W całym roku wyniesie on nominalnie 8,2 proc., co oznacza realny wzrost o 6,2 proc. W budownictwie pensje będą rosły jeszcze szybciej: w skali roku o 13-15 proc. - mówi "Pulsowi" Karolina Sędzimir-Domanowska, ekonomistka PKO BP.
Jej zdaniem znacznych podwyżek mogą oczekiwać też przedstawiciele sektorów handlowego, usługowego i przetwórstwa przemysłowego.
- Oczekujemy utrzymywania tendencji z ostatnich miesięcy: wysoki wzrost płac nastąpi w sekcjach, które oferują najniższe płace, np. w branży odzieżowej. Tu presja płacowa będzie wysoka - dodaje Sędzimir -Domanowska.
Powinniśmy się także spodziewać zmiany sposobu przyznawania podwyżek.
- Staną się bardziej powszechne i będą dotyczyły większej liczby stanowisk: nie tylko kierownictwa i wybranych szeregowych pracowników, jak to zdarzało się do niedawna. Podwyżki będą też inaczej rozkładane w czasie. Zmiany zaszeregowania możliwe będą nawet kilka razy w roku, w zależności od możliwości finansowych przedsiębiorstw. Pozycja pracowników będzie się poprawiać - uważa Karolina Sędzimir-Domanowska.