Jeszcze nie masz zniczy? Zobacz, co warto kupić
Już za kilka dni cała Polska zacznie się zastanawiać nad tym, kiedy, jakie, ile i gdzie znicze warto kupić. Tym rynkiem rządzą mody i co roku popularne stają się nieco inne modele. Co będziemy kupować w tym roku?
23.10.2019 08:26
– Proszę pana, na miesiąc przed Wszystkich Świętych to my już myślimy o kolejnym sezonie. A w sumie to i trochę odpoczywamy, trzeba ewentualnie realizować zamówienia na to, czego w ostatniej chwili zabraknie. Ale nawał pracy mamy już za sobą, zapasy wypchnięte do hurtowni. Najwięcej pracy było w sierpniu i wrześniu – mówi nam właściciel niewielkiej fabryki zniczy w Małopolsce, Andrzej Pieprzyk.
Dla niego to działalność raczej sezonowa i poboczna, produkcja rozchodzi się po okolicznych sklepach i hurtowniach, skąd trafia też na podcmentarne stanowiska. Co ciekawe, nawet duzi producenci zniczy korzystają z gotowych szklanych form, kupowanych w hurcie. Ci bardziej ambitni doposażają je w plastikowe dodatki i ręcznie malowane zdobienia.
Co w tym sezonie będzie modne na grobach?
– Brak ostentacji. Przez ostatnie lata wzrosła popularność zniczy ze średniej półki cenowej. Dziś za przeciętną cenę możemy kupić naprawdę ładne i stonowane znicze, które nie wyglądają tandetnie. A modę dyktują producenci i wielkie sieci handlowe. I to tam ludzie kupują najwięcej zniczy – mówi nam Ludwik Marecki, właściciel kilku punktów handlowych w różnych miejscach stolicy.
Faktycznie, supermarkety i dyskonty stały się największymi dystrybutorami zniczy. Większość ludzi wybiera się na spore zakupy na kilka dni przez 1 listopada. Można pomyśleć, że to trochę późno – ale w praktyce trudno znaleźć sklep, w którym znicze po prostu się skończą. Poza tym jest to towar, który po prostu się nie psuje. Spokojnie może zostać na następny rok, sporo zniczy sprzeda się też na Boże Narodzenie, Wielkanoc. Zresztą ten towar schodzi przez cały rok w mniej więcej równomiernym tempie.
Nowością są obecnie znicze z grzybkowatym czubkiem. Przez ostatnie lata znicze zwane katedrami albo kapliczkami zdobione były spiczastym daszkiem. Ten wzór znicza opiera się na kształcie prostopadłościanu, zwieńczenie przypominające daszek kaplicy było więc naturalnym wyborem.
Obecnie większą popularność zdobywają kopułki przypominające nieco kapelusze albo korony drzew. Idealnie nadają się do zniczy o okrągłej podstawie i przekroju. Nie są to jednak typowe walce, rozszerzają się bowiem u dołu lub u góry, przypominając nieraz suknię na manekinie, niedojrzały kwiat róży albo abażur przedwojennej lampy.
– Wyraźnie widać, że ludzie kupują dwa typy zniczy. Na groby najbliższych kupuje się znicze z wymiennymi wkładami. Lepiej przecież postawić kilka ładnych lamp niż kilkanaście czy kilkadziesiąt najzwyklejszych. A szklane, jednorazowe, bez wymiennych wkładów, kupujemy dla osób, których groby odwiedzamy sporadycznie – twierdzi Marecki.
Zobacz także
Wie, co mówi, bo co roku organizuje własne stoiska pod cmentarzami. I to drugi, po sklepach wielkoformatowych i dyskontach, ważny sposób dystrybucji zniczy. Na straganach znicze są droższe, ale nie trzeba z nimi chodzić czy jeździć. To ważne szczególnie w miejscowościach, gdzie jest kilka cmentarzy i odwiedzenie ich z torbą zniczy byłoby niewygodne.
Co ciekawe, sprzedawcy podkreślają, że w tym roku, jak i poprzednim rośnie popularność zwykłych ceramicznych zniczy bez żadnych daszków. To nawiązanie do przeszłości, gdy innych modeli i wzorów praktycznie nie dało się kupić. Tradycja cieszy się coraz większym wzięciem. Różnica jest taka, że obecnie jako paliwa używa się parafiny, która nie kopci i nie wydziela gryzącego dymu.