Kalata dzieli bezrobotnych na aktywnych i pasywnych
Czy urzędy pracy będą profesjonalnymi
biurami pośrednictwa? Minister pracy Anna Kalata chce, by przestały się w nich
pojawiać osoby, które nie są zainteresowane zatrudnieniem -
dowiedziało się "Życie Warszawy".
29.01.2007 02:50
- _ Pracownicy urzędów, zamiast rzeczywiście szukać pracy dla bezrobotnych, zajmują się papierkowymi sprawami _- mówi Anna Kalata. - _ Chcemy ich odciążyć od zadań administracyjnych. Właśnie stąd wziął się pomysł oddzielenia osób aktywnych zawodowo od pasywnych. _
Zdaniem minister pracy, około 30% z 2 mln 300 tys. zarejestrowanych bezrobotnych celowo unika zatrudnienia. Dzięki temu uwolnieni od wydawania kwitków urzędnicy mieliby szukać pracy dla zarejestrowanych bezrobotnych. Jednak jak urzędy pracy miałyby oceniać, kto jest aktywnym, a kto pasywnym bezrobotnym?
_ Jeśli ktoś odmówi dwa, trzy razy podjęcia pracy, która jest zgodna z jego kwalifikacjami, nie chce się szkolić czy zmieniać kwalifikacji, to znaczy, że nie jest w ogóle zainteresowany zatrudnieniem _- mówi minister Kalata. - _ Chciałabym, żeby takich niechętnych przyjmowały miejskie ośrodki pomocy społecznej. _
Jednak - jak twierdzi prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych - w praktyce odróżnienie osób aktywnych od pasywnych jest bardzo trudne. - _ Jedynym sposobem na ich rozpoznanie jest zaoferowanie im odpowiedniej pracy, ale urzędy nie mogą tego zrobić, bo ofert po prostu nie ma. Moim zdaniem, resort powinien w ciągu czterech lat stworzyć milion miejsc pracy dla młodych Polaków. I właśnie to jest najlepszym sposobem na walkę z bezrobociem _ - uważa prof. Kabaj.
Według przepisów, osoby długotrwale bezrobotne to takie, które nie mają zatrudnienia przez dwa lata. Najczęściej nie pobierają już zasiłku, bo przysługuje on tym, którzy przepracowali ostatni rok. Państwo opłaca za nich jedynie składkę na ubezpieczenie zdrowotne - wyjaśnia "ŻW".