Karnet na siłownię bez umowy? Nie w Warszawie

Zaczęło się bardzo prosto. Potrzebowałam karnetu na siłownię, ale tylko na miesiąc, maksymalnie dwa. Powody nie są istotne, ale myślę, że takich przykładowych może być sporo – ulrop, wyjazd, jakiś planowany zabieg itp. Okazało się, że w Warszawie jest to ogromny problem, jeżeli chcemy wydać mniej niż 200 zł oraz zależy nam na dobrze wyposażonym obiekcie, który nie będzie na drugim końcu miasta.

Karnet na siłownię bez umowy? Nie w Warszawie
Źródło zdjęć: © flickr.com | istolethetv
Aleksandra Łukasiewicz

02.11.2019 | aktual.: 02.11.2019 16:43

Jestem osobą aktywną fizycznie, na siłowni trenuję regularnie od paru lat. Mam swój trening do zrobienia, potrzebuję tylko dobrze wyposażonej siłowni. Wkrótce dostanę karnet na różne siłownie, ale do tego czasu muszę sobie jakoś radzić. Potrzebuję kupić karnet na maksymalnie dwa miesiące, a najlepiej na jeden. Okazuje się, że całe przedsięwzięcie było trudniejsze niż myślałam.

Początki poszukiwań

Najpierw zrobiłam research. Na wstępie odrzuciłam całodobowe sieci McFit i CityFit, bo wiem, że tam obowiązuje abonament – czyli trzeba podpisać umowę, najczęściej na czas określony (12 albo 24 miesiące), ale może się to różnić w zależności od oferty, od czasu umowy jest też uzależniony okres wypowiedzenia i co za tym wszystkim idzie, także cena.

Następnie przeszłam do kolejnych dużych sieci, których kluby znajdowały się najbliżej mojego domu. Zdrofit, S4 i Total Fitness poszły na kolejny ogień.

Na stronie Zdrofitu nie ma niestety informacji o karnetach miesięcznych (bez umowy). Dopiero po napisaniu do konsultanta dowiaduję się, że koszt to 250 zł. Drogo.

Zobacz też: Pomysł na biznes: Grooming club

S4 wygląda pod tym względem dużo lepiej, cena za pojedynczy miesiąc to 130 zł. Ale niestety, siłownia z tej sieci najbliżej mojego domu nie rzuca na kolana, na zdjęciach nie wygląda zbyt zachęcająco, nie widzę tych wszystkich potrzebnych mi do treningu przyrządów. Szukam dalej.

Bez zobowiązań na 3 miesiące

Najbliższy Total Fitness jest z kolei całodobowy i bardzo dobrze wyposażony. Wchodzę na stronę internetową i patrzę – można kupić karnet Smart za 119 zł/mies., ale trzeba podpisać umowę na 12 miesięcy. Pod spodem jest informacja o karnecie Flex za 159 zł reklamowany wielkim hasłem „BEZ ZOBOWIĄZAŃ”. Czytam opis, nie ma nic o żadnej umowie. Super!

Idę na siłownię z zamiarem kupna karnetu i treningu. Na miejscu czeka mnie przykra niespodzianka – tak, można kupić karnet za 159 zł, ale trzeba podpisać umowę na 3 miesiące. Jeżeli chcę karnet tylko na miesiąc to muszę zapłacić ponad 200 zł. Pokazuję pracownikowi stronę, gdzie nie ma o tym żadnej informacji, jednak ten jest bezradny – tak ma w komputerze i koniec. Na stronie nie ma żadnej ogólnej infolinii, aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej "promocji", można najwyżej zadzwonić do konkretnego klubu. Trudno, poddaję się.

Calypso jest u mnie na samym końcu, bo mam najgorszy dojazd. Wchodzę na stronę i nie ma informacji o miesięcznych karnetach, jest tylko zestawienie rodzajów umów. Przy podpisaniu umowy na rok cena to 109 zł/mies., więc po poprzednich doświadczeniach domyślam się, że pojedynczy miesiąc kosztuje co najmniej 200 zł.

Obraz
© Shutterstock.com

Wywieszam białą flagę

W końcu poddaję się i zapisuję się do Fit One za 220 zł (150zł karnet miesięczny + 70zł opłaty aktywacyjnej), bo przynajmniej wiem, że wyposażenie jest naprawdę imponujące i warte tej ceny. Sieciowe siłownie blisko mojego domu były za skromne.

W tym wszystkim zastanawia mnie jedno – jak to się stało, że teraz w Warszawie jest taki problem z kupnem miesięcznego karnetu na przyzwoitej siłowni za mniej niż 200 zł? Pamiętam, że jeszcze 2-3 lata temu chodziłam do niektórych z wyżej wymienionych sieci, wykupując tylko karnety miesięczne. Może odkąd pojawiły się duże całodobowe siłownie, takie jak McFit i CityFit, w ogóle nie mające w swojej ofercie miesięcznych wstępów, ten trend przybrał na sile?

Po rozmowie ze znajomymi z innych miast upewniam się, że póki co to zjawisko ma miejsce głównie w stolicy. W Łodzi, gdzie też są obecne różne sieci, da się jeszcze spokojnie znaleźć dobrą siłownię bez całorocznych zobowiązań.

Z jednej strony, za takim rozwiązaniem przemawia wygoda (nie trzeba pamiętać o co miesięcznym odświeżeniu karnetu, może w jakiś sposób to też mobilizuje niektórych do regularniejszego chodzenia na zasadzie - już się zapisałem/am, i tak muszę płacić, to będę korzystać). Jednak przede wszystkim jest to zysk dla siłowni - zapewniają sobie długoterminowy dochód. Ale może jestem laikiem, może się nie znam?

Dlatego postanowiłam zapytać właściciela jednej z łódzkich siłowni - Chilli Fitness - Mateusza Arędzkiego. - Ludzie często nie wiedzą, na co się piszą. Wciska się umowy jak tylko się da. Obecnie chyba najlepszym rozwiązaniem są karty benefitowe, bo wtedy mamy wybór - ocenia.

Poprosiłam także o komentarz sieć Zdrofit.

-To jest trend widoczny na całym rynku usługowym, gdzie model subskrypcyjny jest z sukcesem stosowany przez rosnącą grupę usługodawców - Spotify czy Netflix są tego najlepszym przykładem. - mówi Michał Lachowicz, dyrektor operacyjny Zdrofit. - Nie bez znaczenia pozostaje oczywiście aspekt biznesowy takich rozwiązań, który zapewnia możliwość prognozowania przychodów. Klient ma z reguły wybór pomiędzy krótkoterminowymi karnetami za wyższą cenę albo opcję regularnej aktywności i płatności w niższej kwocie w skali miesiąca. Takie zobowiązanie może stanowić też motywację dla osoby rozpoczynającej aktywny tryb życia.

Jak żyć albo raczej - jak trenować?

Zatem co robić? Oba rozwiązania mają plusy i minusy. W moim wypadku było więcej minusów, bo akurat naprawdę nie potrzebowałam karnetu na cały rok, a chciałam ćwiczyć.

Mieliście jakieś przygody z podpisywaniem lub rozwiązywaniem umów z siłowniami, klubami fitness? Piszcie na dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (117)