kłoPOTliwy temat
Poważny problem, bo jak powiedzieć koledze, że brzydko pachnie, a pod jego pachami tworzy się ocean spokojny?
Wzrok odwrócisz, ale nosa nie zatkasz
Nie dla każdego wysokie temperatury są przyjemne, dla wielu oznaczają prawdziwą katorgę. Zamiast zapachu perfum - woń potu. Właśnie to coraz częściej czujemy w godzinach pracy w okresie letnim. Problem jest poważny i może doprowadzić nawet do podziałów w zespole. Osoba brzydko pachnąca, z wielkimi plamami pod pachami, szybko może zostać odtrącona przez pozostałych współpracowników. Tyle, że odsunięcie się od kolegi/koleżanki nie jest rozwiązaniem. Inna sprawa, że znacznie trudniej nam wyobrazić sobie rozmowę z brzydko pachnącym kolegą – „wiesz, chyba przydałby Ci się antyperspirant”.
- My Polacy, mamy ogromny opór przed wkraczaniem w czyjąś strefę intymną, więc unikamy jak możemy rozmów o takich sprawach, ale ludzie są ludźmi i reagują spontanicznie. Na pewno nikt nie będzie chciał pracować w sąsiedztwie brzydko pachnącego kolegi/koleżanki ani siedzieć obok na zebraniach, może być pomijany/a podczas organizowania wspólnych wyjść po pracy, a nawet niewybrednie wyśmiewany/a przez gorzej wychowanych współpracowników. Izolacja to najczęściej występujący problem, ale słyszałem o sytuacji, w której klient odwołał spotkanie, kiedy dowiedział się, że firmę X będzie reprezentował pan Y, zapamiętywany głównie z powodu woni, jaką pozostawia po sobie w pomieszczeniach – mówi Ragan.
Sam widok zapoconego współpracownika miły nie jest, ale z tym jesteśmy sobie jeszcze w stanie poradzić. Gorzej, kiedy kolega nie dość, że tonie we własnym pocie, to jeszcze wydziela nieprzyjemny zapach. Bo wzrok można odwrócić, ale z zatkanym nosem pracować się nie da. Ocean pod pachami? O awansie zapomnij
Nieładny zapach może negatywnie wpłynąć na relacje zwłaszcza w młodszych zespołach. Młodsze pokolenie generalnie bardziej dba o higienę, a tym samym więcej wymaga także od otoczenia w tym zakresie. Szkoda tylko, że młodym też brak śmiałości, żeby o tym mówić. Stałe wietrzenie pomieszczeń biurowych przynosi tylko krótkotrwałą ulgę, na dodatek może sprawić, że pracownicy będą częściej chorować.
- Znam historię, w której niemiła woń koleżanki z pokoju stała się dla jednego ze współpracowników główną przyczyną odejścia z pracy. Przełożeni, proszeni o interwencję w sprawie ”niepoprawnej zapachowo” pracownicy, odmówili - skądinąd słusznie - pozostawiając to relacjom w zespole. Sęk w tym, że nie było się gdzie przenieść i nikt nie znalazł w sobie dość odwagi na rozmowę, więc jeden z wrażliwszych kolegów po prostu skorzystał z pierwszej nadarzającej się okazji, żeby zmienić „atmosferę”, która uniemożliwiała mu skupienie się. Na odchodnym poinformował wszystkich o rzeczywistej przyczynie swojej decyzji, psując relacje w zespole jeszcze bardziej – opowiada Ragan.
Ale odtrącenie osoby z tym kłoPOTem przez współpracowników to jedno, a relacje z przełożonymi to drugie. – Niestety, ale taka osoba może być pozbawiona możliwości awansu, a w skrajnych przypadkach nawet zwolniona. Oczywiście nie z tego konkretnego powodu, niemniej, jeśli wpływa to negatywnie na wykonywanie przezeń obowiązków, to trudno się pracodawcy dziwić.
Osobna kwestia to kandydaci do pracy, którzy nonszalancki stosunek do higieny osobistej prezentują również podczas rozmowy kwalifikacyjnej, drastycznie zmniejszając swoje szanse. Jeśli mowa o kandydacie na pracownika, który ma reprezentować firmę – jego wizerunek osobisty jest jego narzędziem pracy i brzydkiego zapachu nie zrównoważy żaden dyplom – tłumaczy rzecznik Work Express.
Choroba, czy antyperspirant
Oglądać zapoconego kolegę i wąchać jego „smrodki”, to żadna przyjemność. Do przyjemnych trudno zaliczyć także rozmowę z osobą, która zanieczyszcza nam „atmosferę” w biurze. Mimo wszystko w takiej sytuacji nerwy należy trzeba trzymać na wodzy, chamskie docinki nie pomogą, a z pewnością pogorszą dodatkowo relacje w zespole. Z drugiej strony, osoba z oceanem spokojnym pod pachą, może być oporna na sugestie. Metoda „na upominek”, czyli obdarowanie „wonnego” współpracownika mini-zestawem kosmetyków, raczej się nie sprawdza.
- Wątpię w jej skuteczność, bo jeśli ktoś nie dba o siebie, to będzie raczej odporny na delikatne sugestie, a jeśli ma problemy zdrowotne, to dezodorant tego nie zmieni – mówi Ragan. I radzi: - Moim zdaniem, osoba pozostająca z kłoPOTliwym współpracownikiem w najlepszych relacjach powinna na gruncie prywatnym spytać o zdrowie i delikatnie napomknąć, że taki specyficzny zapach może być efektem dysfunkcji metabolizmu i może warto się przebadać się pod tym kątem. Prawie na pewno pojawi się pytanie o przyczyny tego zainteresowania i to pozwoli, niejako przy okazji, powiedzieć, że odczuwamy dyskomfort. Jeśli „pachnący inaczej” zareaguje agresją, w żadnym wypadku nie odpłacajmy tym samym. To wręcz może być sygnał, że nasz rozmówca nie radzi sobie z tym kłopotem i nasze unoszenie się gniewem, niczego nie naprawi – radzi rzecznik Work Express.
(Nap)