KNF chce grzecznych banków. Czy się uda?

KNF bierze się na poważnie za szefów banków. W przygotowywanej nowej rekomendacji M zwraca uwagę, że to na nich leży odpowiedzialność za oszustwa popełniane w bankach oraz nie do końca uczciwą ofertę. Czy skończy się era małego druczku i ofert typu opcje walutowe?

KNF chce grzecznych banków. Czy się uda?
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska | Michał Mandziak

08.08.2012 | aktual.: 08.08.2012 16:44

Komisja Nadzoru Finansowego bierze się na poważnie za szefów banków. W przygotowywanej nowej rekomendacji M zwraca uwagę, że to na nich leży odpowiedzialność za oszustwa popełniane w bankach oraz nie do końca uczciwą ofertę. Czy skończy się era małego druczku i ofert typu opcje walutowe?

KNF w najnowszym dokumencie zajęła się ryzykiem operacyjnym. Co kryje się pod tą nazwą? Wszystkie afery, jakie można sobie wyobrazić w świecie finansów. W uproszczeniu KNF wychodzi z założenia, że jeśli makler w banku sprzeniewierzy kilka miliardów dolarów (vide: Jerome Kerviel i strata przez Societe General 4,9 mld euro) czy pani z kasowego okienka ukradnie nam 1000 zł, to zawsze wina leży gdzieś tam na górze kierownictwa. To oni bowiem dostają miliony za to, by do takich sytuacji nie dochodziło.

- To trochę tak, jakby całe zło świata spoczywało na barkach prezesów banków – twierdzi Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich. - Pierwotna rekomendacja M była bardzo szczegółowa, teraz KNF obiecywał, że się to zmieni. Jakoś jednak tego nie widzę - dodaje.

Szczegółowych uwag do projektu, jaki zaproponował urząd, na razie nie chce zdradzać. Jak mówi, w kręgach bankowych trwa jeszcze debata w tej sprawie. KNF dała bankom czas do 20 sierpnia na zgłoszenie uwag.

Można domyślić się jednak, o co głównie będzie chodziło ZBP-owi. Urząd chce, by szefowie banków nie tylko odpowiadali za oszustwa, ale także brali na siebie choć część odpowiedzialności za oferty, które przynoszą klientom więcej szkody niż zysku. Chodzi na przykład o opcje walutowe, które po wybuchu kryzysu finansowego sprawiły, że wiele firm stanęło na skraju bankructwa. Podobnie wygląda sytuacja z kredytami w walutach obcych - klienci nie zawsze zdawali sobie sprawę z ryzyka, jakie ponoszą, decydując się na śledzenie kursu franka czy euro przez 30 lat.

- Jak można ustalić intencję pracownika banku, który przygotowywał produkt? Przecież ciężko wyciągnąć wnioski, że ktoś stworzył go tylko po to, by oszukać klientów. To jest praktycznie niemierzalne - broni jednak banków Michał Sadrak z Open Finance.

Jak dodaje, błędy czy nawet oszustwa na polskim rynku finansowym są niczym przy tym, co dzieje się na Zachodzie, a zarządzający polskimi bankami to przy nich niemal aniołki.
- Wszelkie błędy naszego systemu finansowego wyglądają skromnie przy tym, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Nawet jeśli podciągniemy pod to sprawę Amber Gold - tłumaczy.

I rzeczywiście żaden z polskich bankowców nie próbował manipulować kursem Wibor, a przecież największe banki świata wpływały na Libor i Euribor. Jest jedno "ale". Klienci tzw. starego portfela z mBanku i MultiBanku też swoje na podobnej operacji stracili. Przypomnijmy, że bank pomimo spadku wysokości Liboru nie obniżał oprocentowania ich kredytów.

Podobne afery i naciągane oferty banków można długo wyliczać. Pytanie: czy dzięki rekomendacji KNF uda się je wyeliminować?
- Komisja nie ma przecież zdolności, by sprawdzić, że dany produkt powstał tylko dlatego, by zarobiły banki, a stracili klienci - twierdzi Michał Sadrak.

KNF zwraca uwagę na to, jak ograniczyć ryzyko związane z niezadowolonymi klientami. Urząd w rekomendacji M pisze na przykład o złym skrojeniu oferty i niedopasowaniu jej do swoich klientów, agresywnej sprzedaży czy tylko pozornym doradzaniu przez bankowców mającym na celu jedynie realizację celów wyznaczonych przez bank.

Warto też pamiętać, że dziś takie metody są już coraz mniej efektywne. Banki same reklamują się ofertą bez gwiazdek i ukrytych kosztów, starają się też tworzyć proste produkty. A klienci nauczeni poprzednimi latami coraz uważniej przyglądają się regulaminom. Czasami dochodzi nawet do tego, że to bank zostaje oszukany (czytaj: Polak potrafi, czyli tak wyłudza się pieniądze z banku)

- Kilka lat temu rzeczywiście było tu dużo pomysłowości bankowców, ale dziś jeśli klient czuje się oszukany, to pisze do Wirtualnej Polski czy innych mediów w tej sprawie. Bank krótkoterminowo zarobi więcej, ale straci dużo na reputacji - zauważa ekspert Open Finance.

Na to właśnie zwraca uwagę KNF. Bo zaufanie klientów ma coraz większy wymiar finansowy. Pytanie, czy aby takie straty ograniczyć, potrzebny jest kolejny dokument. Inna sprawa, że i bez rekomendacji KNF ma możliwość wpływania na banki, by wycofały konkretne produkty. Tak było najpierw z kredytami walutowymi, a ostatnio z lokatami antybelkowymi.

Sebastian Ogórek

prezesi bankówoszustwa bankowezbp
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)